Muza płynie na młodzieżowej fali

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2023-05-08 20:00

Wydawnictwo ma za sobą bardzo dobry rok, a przychody za I kwartał pokazują, że bieżący może być jeszcze lepszy. Wszystko dzięki postawieniu na literaturę młodzieżową.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • na czym polega poprawa wyników finansowych Muzy,
  • skąd wziął się gigantyczny wzrost przychodów w I kwartale,
  • jak spółka podchodzi do dystrybucji cyfrowych treści.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W 2022 r. Muza wypracowała ponad 40 mln zł przychodów, o 13 proc. więcej niż rok wcześniej, a zysk netto zwiększył się o jedną trzecią do 3,4 mln zł. Wynik przekroczył 3 mln zł po raz pierwszy od 2008 r.

– Nasz biznes wydawniczy jest narażony na zmienność związaną z modami i trendami w czytelnictwie, ale w ostatnich latach udawało nam się dość dobrze w tym odnajdywać. Ważna jest nie tyle liczba wydawanych tytułów, co odpowiednie ich rozmieszczenie w kategoriach. Z tego względu część oferty wydajemy pod logo Muza, ale stworzyliśmy także imprinty [inne marki wydawnicze - red.]: Akurat, w ramach którego wydawane są lżejsze formaty w tym m.in. książki erotyczno/romansowe, Och Book, który zajmuje się self publishingiem, oraz You&Ya dla literatury młodzieżowej (tzw. young adult) oraz nieco starszych czytelników (tzw. new adult) – mówi Marcin Garliński, prezes wydawnictwa Muza.

Wyjątkowy pierwszy kwartał

Spółka zadowoliła inwestorów giełdowych nie tylko wynikami za 2022 r., ale także za trzy miesiące 2023 r. - według szacunków zarządu przychody wyniosły 14,9 mln zł, podczas gdy rok wcześniej było to 6,3 mln zł.

– Wysokie przychody w I kwartale to pokłosie m.in. dużego sukcesu literatury młodzieżowej, która pozostaje silną kategorią. GUS w kategorii wydawniczej pokazuje co prawda spadek sprzedaży w cenach stałych, co może być efektem wysokiej inflacji, a w takiej sytuacji może następować ograniczanie wydatków na książki, ale w segmencie młodzieżowym wydaje się, że może być inaczej – tu czytelnik często ma pieniądze na tego typu produkty i nie musi zaciskać pasa. Trend rosnącego czytelnictwa wśród młodzieży może dać dużo pozytywnych,długoterminowych efektów dla całego rynku – uważa Marcin Garliński.

136proc.

O tyle wzrosły przychody wydawnictwa Muza w I kwartale 2023 r. względem analogicznego okresu poprzedniego roku

W tej kategorii wyróżniają się m.in. książki Weroniki Marczak z serii „Rodzina Monet”. Na ostatniej Gali Empiku, gdzie nagradzani są najlepiej sprzedający się autorzy, została ona wybrana Pisarzem Roku głosami użytkowników aplikacji sieci. Problem w tym, że takie sukcesy trudno powtarzać.

– W tym roku w imprincie You&Ya mieliśmy ponadprzeciętnie dużą liczbą bestsellerów. Statystycznie wydaję się to niemożliwe do powtórzenia, dlatego nasze obecne wyniki sprzedażowe przyjmujemy z dużą satysfakcją, ale także pokorą. Nie będą bowiem stanowiły najprawdopodobniej w przyszłości punktu odniesienia, z którym będziemy chcieli się mierzyć i próbować go w krótkim terminie pobić. Dalszy stabilny rozwój planujemy realizować przez wchodzenie w nowe kategorie wydawnicze, w których nie oferowaliśmy książek lub robiliśmy to incydentalnie – mówi Marcin Garliński.

Nie za wszelką cenę

Choć na rynku istnieje kilka modeli sprzedażowych, w których czytelnicy dostają e-booki lub audiobooki w abonamencie, to Muza podchodzi ostrożnie do takich rozwiązań.

– W sprzedaży cyfrowej koncentrujemy się na modelach, w których rozliczenie następuje na podstawie sprzedanych egzemplarzy. Pozwala utrzymać należytą rentowność sprzedaży i nie kanibalizuje marży uzyskiwanej z książek papierowych. Co więcej, ten rynek okazuje się bliski nasycenia – w USA udział e-booków i audiobooków w sprzedaży przekroczył 20 poc. i zaczął się zmniejszać. W Polsce jest to kilkanaście procent i o żadnym zastępowaniu papieru nie może być mowy. Badania przeprowadzone na rynkach dojrzałych pokazują, że 80 proc. czytających czy słuchających cyfrowo traktuje to jako dodatkową możliwość, z której można skorzystać np. w drodze do pracy czy podczas wakacji – mówi Marcin Garliński.

Mimo sporego zysku spółka nie wypłaci go w formie dywidendy – zamiast tego odkupi część akcji od akcjonariuszy, na co przeznaczy 2,8 mln zł.

– Zdecydowaliśmy się zarekomendować walnemu skup akcji zamiast dywidendy. Zauważyliśmy, że coraz więcej inwestorów ceni sobie takie rozwiązanie bardziej niż klasyczną dywidendę, często argumentując również, że jest ono dla nich korzystniejsze podatkowo. Ponadto na akcjach naszej spółki notowane są zazwyczaj bardzo niskie obroty. Chcemy dać szansę tym inwestorom, którzy utknęli w akcjonariacie spółki, na wyjście z inwestycji – mówi Marcin Garliński.

Tymczasem kurs spółki jest na fali wznoszącej. Od początku roku cena akcji wzrosła o ponad 30 proc. do około 8,5 zł - to najwyższy poziom od 2010 r. Wspierały go także liczne zakupy insiderów, a w akcjonariacie w marcu ujawnił się Tomasz Skrok, który jest współwłaścicielem wydawnictwa Zielona Sowa.