Różnice dochodów z pracy między bogatymi i biednymi są ogromne, ale dopiero różnice w wielkości dochodów kapitałowych są absolutnie monstrualne, wynika z wykresu stworzonego przez amerykańskie Kongresowe Biuro Budżetu, opublikowanego na Twitterze przez Justina Wolfersa, publicystę dziennika New York Times.
Jak wynika z danych zebranych dla społeczeństwa amerykańskiego, najbiedniejsze 40 proc. społeczeństwa uzyskuje zaledwie 11 proc. całości dochodów z pracy, jakie generowane są w gospodarce. To podobny udział, jaki ma… zaledwie 1 proc. najbogatszych. Jedna setna najbardziej zamożnych Amerykanów zgarnia do swojej kieszeni aż 9 proc. wszystkich dochodów generowanych z pracy.
Jeśli jednak myślicie, że to już szokująca dysproporcja, to spójrzcie, jak w społeczeństwie dzielone są zyski kapitałowe. Jak wynika z wykresu, dolne 40 proc. społeczeństwa dostaje zaledwie 1 proc. całości dochodów generowanych ze wzrostu wartości akcji, obligacji i innych aktywów (to jedenastokrotnie mniejszy udział niż w przypadku dochodów z pracy). Kolejne 59 proc. obywateli, czyli szeroko rozumiana klasa średnia, otrzymuje 23 proc. wypracowywanych zysków kapitałowych. Górny jeden proc. najbogatszych zgarnia aż 76 proc. dochodów z kapitału, jakie generowane są w gospodarce (w tym przypadku ich udział jest ośmiokrotnie większy niż przy dochodach z pracy).
Skumulowany udział w dochodach (skala pionowa), jaki ma skumulowana część społeczeństwa uporządkowana pod względem wielkości dochodów (skala pozioma). Linia zielona odnosi się do dochodów z pracy, linia fioletowa do dochodów z kapitału. Przykładowo, odczyty dla wartości 60 na skali poziomej oznaczają, że biedniejsze 60 proc. społeczeństwa zgarnia 25 proc. wypracowywanych w społeczeństwie dochodów z pracy oraz zaledwie 3 proc. wypracowywanych zysków kapitałowych. Źródło: Justin Wolfers, Congerssional Budget Office.
Mówiąc wprost, o ile dystrybucja dochodów z pracy jest w amerykańskim społeczeństwie (podobnie jak w większości społeczeństw zachodnich) bardzo duża, o tyle przy podziale dochodów z kapitału 1 proc. najbogatszych zgarnia ogromną ich większość, trochę zostaje klasie średniej, a biedni dostają ochłapy. Być może dlatego właśnie obecnemu rządowi tak łatwo przyszło wywłaszczenie przyszłych emerytów z aktywów zgromadzonych w OFE.
90 proc. polskiego społeczeństwa ma bardzo niewielkie oszczędności, a prawie całe swoje dochody osiąga dzięki pracy własnych rąk. Nie rozumieją, w jaki sposób na nich pracuje zgromadzony kapitał. Skutek? Nie uważają, że to coś strasznego, że rząd im ten kapitał zabierze, wyda i obieca, że na emeryturze będzie utrzymywał ich ZUS za pieniądze ze… składek ich własnych dzieci (sic!). I właśnie tym od większości społeczeństwa różnią się bogaci. Oni wiedzą, jak potężną moc ma pracujący kapitał. Chronią go, bo wiedzą, że kiedy oni sami nie będą mogli na siebie pracować z powodu wieku, on nadal będzie pracował na ich emeryturę.
