Na GPW jest tanio i tak zostanie

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2025-01-16 20:00

Niskie wyceny teoretycznie uzasadniające atrakcyjność rodzimej giełdy to w dużej części złudzenie. Nie należy też liczyć, że kapitał nagle odpłynie z amerykańskiego rynku akcji, uważają analitycy z Biura Maklerskiego Millennium.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • dlaczego analitycy nie uważają wycen na GPW za szczególnie atrakcyjne,
  • jaki problem strukturalny ma ich zdaniem polski rynek,
  • dlaczego eksperci nie uważają ewentualnego zakończenia wojny za punkt zwrotny dla GPW,
  • co prognozują dla amerykańskiego rynku akcji.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Rok 2024 polskie akcje zakończyły z jednocyfrowym wskaźnikiem CAPE, czyli skorygowanym o cykl wskaźnikiem cena/zysk. Z istotnych rynków taniej było tylko w Turcji, ale nie znaczy to wcale, że akcje na GPW są skrajnie niedowartościowane, napisali analitycy z BM Millennium w opublikowanej właśnie strategii na 2025 r. Jak przypominają, średni wskaźnik CAPE za ostatnie pięć lat wynosi 10,5, a więc niespełna 10 proc. wyżej niż obecnie, a w tym roku niekoniecznie wystąpią warunki, które uzasadniałyby notowanie rynku na wyższych mnożnikach niż wskazuje średnia.

"Teoretycznie uzasadniające atrakcyjność GPW niskie wyceny są w znacznej mierze efektem kompozycji sektorowej naszego rynku oraz dużego w nim udziału spółek z udziałem skarbu państwa. W przypadku tych ostatnich można mówić o zawiedzonych nadziejach na zauważalną poprawę w jakości zarządzania i corporate governance po wyborach parlamentarnych 2023 r. W nowym roku oczekujemy więc relatywnie skromnej progresji indeksu WIG, która w głównej mierze wiedziona będzie dobrymi wynikami sektora bankowego w nadal sprzyjającym otoczeniu wyższych stóp procentowych" - napisano w raporcie.

Czytaj także: 25 spółek do portfela na 2025 r.>>

Strukturalny problem

Specjaliści uważają problem związany z brakiem świeżego kapitału za strukturalny i nie oczekują jego rychłego rozwiązania.

" Na poziomie przepływów kapitału nie zaobserwowaliśmy większych zmian. Kapitał zagraniczny jak nie faworyzował krajowych aktywów, tak wciąż uważa je za nieszczególnie interesujące z długoterminowego punktu widzenia. Dobrze to zresztą zobrazowało IPO Żabki, której rozczarowujący debiut najprawdopodobniej wynikał ze zbyt dużego zaangażowania krótkoterminowego kapitału. Kapitał krajowy także w znacznej mierze pozostaje poza rynkiem. Napływy do funduszy inwestycyjnych ograniczają się do produktów dłużnych, a rosnące aktywa PPK co najwyżej neutralizują wciąż obecny negatywny wpływ suwaka w OFE. Brakuje przy tym nośnego inwestycyjnego tematu, który mógłby podnieść rynek. Na Wall Street takim koniem pociągowym jest AI. W przypadku GPW część osób liczyła na pozytywny wpływ debiutu Żabki, który jednak nie nastąpił. Taki niezbyt optymistyczny status quo naszym zdaniem w nowym roku się utrzyma" - napisano w raporcie.

Dyskusyjna szansa

Analitycy nie liczą też, by ewentualne ustanie działań wojennych w Ukrainie istotnie i długoterminowo poprawiło postrzeganie naszego rynku akcji przez inwestorów zagranicznych.

"Naszym zdaniem sprowadzi się ono do krótkoterminowej pozytywnej reakcji w następstwie ograniczenia premii za ryzyko wojenne. Uznajemy bowiem, że polskie spółki oraz nasza gospodarka co do zasady nie skorzystają ani na odbudowie Ukrainy, ani na zamrożeniu konfliktu" - uważają analitycy.

Przekonanie to wynika z dalekich od wzorowych relacji Polski z Ukrainą, a ewentualny powrót na Ukrainę części osób mógłby wręcz niekorzystnie wpłynąć na niektóre branże, jak budowlane, i to akurat w okresie rozkręcających się inwestycji finansowanych z KPO.

Polskie spółki oraz nasza gospodarka co do zasady nie skorzystają ani na odbudowie Ukrainy, ani na zamrożeniu konfliktu

Dominacja szybko się nie skończy

Eksperci nie oczekują, by w tym roku osłabła popularność amerykańskiego rynku akcji, choć spodziewają się większej zmienności ze względu na wysokie wyceny i nadmierne preferowanie przez inwestorów.

"Nie zmieni się to jednak do czasu, gdy na horyzoncie nie pojawią się jaskółki sygnalizujące pozytywne zmiany dla pozostałych parkietów. Mowa w szczególności o rynkach europejskich i chińskim" - napisano w raporcie.

Analitycy nie mają wątpliwości, że w dłuższym terminie relatywna przewaga stóp zwrotu z akcji amerykańskich.

"Przykład Japonii pokazuje jednak, że zanim inwestorzy dostrzegą swoje zbyt skrajne pozycjonowanie, wyceny mogą stać się wręcz absurdalne. Obecnie z pewnością jeszcze nie obserwujemy aż takiej aberracji" - dodają analitycy.