Ostatnie spadki podważają trend wzrostowy na warszawskiej giełdzie. Minimum szans na to, że zostanie podtrzymany, daje piątkowa sesja. Bardziej prawdopodobny jest jednak inny scenariusz.
Byki są w bardzo komfortowej sytuacji, bo zejście indeksu WIG20 do poziomu 1800 pkt, a nawet jego naruszenie, ale nie definitywne przełamanie, niewiele zmieni w ogólnym optymistycznym obrazie. Od czerwca 2022 r. do pierwszego tygodnia stycznia 2023 r. WIG20 zbudował dość rozległą formację techniczną odwróconej głowy z ramionami, nieźle potwierdzoną skalą obrotów. Formacja powinna trzymać rynek w dobrej kondycji przez dłuższy czas — mówił pod koniec stycznia Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Pod koniec ubiegłego tygodnia objawiły się jednak problemy amerykańskiego Silicon Valey Banku. W niedzielę państwo musiało przejąć nowojorski Signature Bank. W środę w centrum uwagi znalazł się szwajcarski Credit Suisse, zawodnik znacznie cięższej wagi niż oba banki amerykańskie. WIG20 spadł tego dnia o 2,7 proc. Zakończył notowania na poziomie 1707 pkt, podczas gdy tydzień wcześniej jego wartość wynosiła 1861 pkt.
Rynek załamał się niestety
Nie tylko WIG20 spadał w ostatnią środę. O ile jednak indeksy blue chipów z Frankfurtu, Paryża czy Amsterdamu cały czwartek świeciły się na zielono, to WIG20 w trakcie sesji spadał nawet o 2,2 proc., osuwając się przez moment poniżej 1670 pkt. Ostatecznie zamknął dzień niemal na tym samym poziomie co w środę, tracąc symboliczne 0,05 proc. Nawet to oznacza jednak, że jest wyraźnie niżej niż na koniec 2022 r.
— Z punktu widzenia analizy technicznej pozytywny obraz naszego rynku niestety się załamał. WIG20 musiałby bardzo szybko wrócić powyżej 1770 pkt, by uratować pozytywny wydźwięk wcześniejszej wielomiesięcznej formacji technicznej. Jeżeli pozostanie na dłużej w okolicach 1700 pkt lub niżej, to cały pozytywny ruch trwający od października 2022 r. zostanie zaprzepaszczony. WIG20 wejdzie wtedy w bardzo szeroki trend horyzontalny. Byłoby to akurat fundamentalnie uzasadnione, biorąc pod uwagę z jednej strony niskie wyceny, ale z drugiej negatywne dla wielu branż w Polsce efekty spirali inflacyjnej i recesję konsumencką. Konsument, który napędzał polską gospodarkę przez wiele lat, cierpi i jeszcze będzie cierpiał — mówi Łukasz Wardyn.
Jego zdaniem duże znaczenie dla rozwoju sytuacji będzie miała sesja 17 marca, a więc to, jak zakończy się obecny tydzień. Gdyby zakończył się znacznie wyżej od minimum, to biorąc pod uwagę, że jeszcze w poniedziałek WIG20 przekraczał 1800 pkt, na wykresie świecowym powstałby istotny tzw. dolny cień. Dawałoby to nadzieję optymistom, którzy niemrawą przecenę w styczniu mogliby uznać za falę A korekty, odbicie z końca lutego za falę B, a obecne dynamiczne spadki jako kończącą korektę falę C.
— 17 marca wygasają marcowe kontrakty terminowe, co utrudni analizę. Generalnie jednak jeżeli nie uda się wyprowadzić istotnego odbicia, to skokowo wzrosną szanse na bardzo szeroki trend horyzontalny — podkreśla Łukasz Wardyn.
Zarazem jednak zwraca uwagę, że podobne do obecnych dynamiczne spadki zaczęły się też w połowie sierpnia 2022 r. Trwały do połowy października, po czym nastąpiło gwałtowne odbicie.
— Styl spadków zapoczątkowanych w połowie sierpnia był bardzo podobny do obecnych. Rynek był bezsilny i nie był w stanie wypracować żadnego poważniejszego odbicia. Później jednak z łatwością ceny szybko wróciły na wyższe poziomy. To dobre podsumowanie trudności działania, ale też pewne słowa otuchy dla długoterminowych inwestorów. Poza negatywną dla banków opinią rzecznika TSUE w sprawie wynagrodzenia za kapitał w gospodarce i poszczególnych spółkach z indeksu WIG20 nie zdarzyło się nic nowego. Ostateczne orzeczenie TSUE to jednak ważna kwestia, na którą trzeba zwracać uwagę, bo zwłaszcza przy negatywnych informacjach z rynków zagranicznych może ono istotnie wpłynąć na GPW — uważa Łukasz Wardyn.

Jego zdaniem najbardziej obecnie prawdopodobny trend horyzontalny indeksu WIG20 będzie bardzo szeroki. Jego dolnym ograniczeniem będzie dołek ostatniej bessy — śródsesyjne 1338 pkt ustanowione 13 października 2022 r. Maksimum trendu horyzontalnego widzi na poziomie 1955 pkt, czyli osiągniętego 11 stycznia 2023 r. śródsesyjnego maksimum odbicia od dołka.
— Nie widzę możliwości, by zejść poniżej minimum z połowy października, bo ono już wtedy było nieuzasadnione. Natomiast taki wyniszczający, szeroki trend horyzontalny jest możliwy przy obecnych parametrach inflacyjnych — podkreśla dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Średnie spółki trzymają fason
W ostatnich dniach lepiej od indeksu dużych spółek radzą sobie średnie. Widać to zarówno po czwartkowej sesji, jak też w nieco szerszej perspektywie. W czwartek mWIG40 wzrósł o 0,83 proc., a ponadto jest wyraźnie powyżej poziomu z końca 2022 r.
— Wynika to z udziału spółek kontrolowanych przez skarb państwa w indeksie WIG20 oraz zagrożeń dla sektora bankowego związanych z wyrokiem TSUE. W indeksie mWIG40 banki też są, ale nie ważą tak dużo. Przynajmniej na dzisiaj WIG20 jest mniej perspektywiczny niż mWIG40. Spółki z indeksu WIG20 mają więcej problemów, choć są bardzo nisko wyceniane — twierdzi Łukasz Wardyn.
Weź udział w warsztacie online “Alternatywne Spółki Inwestycyjne (ASI) - studium przypadku” >>
Daleki jest jednak od stwierdzenia, że w przypadku odbicia to WIG20 będzie rósł mocniej.
— Jesteśmy na takim etapie, że przy wzrostach na GPW to mWIG40 i sWIG80 mają większe szanse. Natomiast warto jeszcze zwrócić uwagę na ewentualne spadki. Widać, że inwestorzy wstrzymują się teraz ze sprzedażą średnich i małych spółek. W efekcie ich indeksy są relatywnie mocniejsze. Gdyby jednak nasiliły się negatywne nastroje, to z powodu opłakanej płynności na tych spółkach mogą pojawiać się spore luki cenowe. Nawet przy spółkach o solidnej kapitalizacji i biznesie,wystarczą czasami zlecenia o wartości kilkudziesięciu, a nawet kilkunastu tysięcy złotych, by ich kapitalizacja spadła o 10 proc. na jednej sesji — ostrzega Łukasz Wardyn.

Na pewno wszystkie problemy z systemem bankowym w Stanach Zjednoczonych i Europie dają się we znaki również GPW. Powodują bowiem ogólnie większą nerwowość na rynkach. Dodatkowo wcześniejszych kilka miesięcy było bardzo udanych i jest naturalne, że obecnie stwarza to jakiś powód do korekty. Można powiedzieć, że głównie te dwie kwestie decydują o tym, co się dzieje z notowaniami. Natomiast jak rozmawiam ze spółkami, to nie słyszę o jakimś negatywnym wpływie spowolnienia gospodarczego na wyniki finansowe.