Serwisy pośredniczące w handlu pomiędzy firmami miały zarabiać szybciej i więcej niż komercyjne e-sklepy. Rzeczywistość pokazała jednak, że wcale nie jest to prosty biznes.
Tuż po boomie na portale horyzontalne, na rynku zaczęły pojawiać się internetowe serwisy prowadzące działalność B2B (business to business). Specjaliści przekonywali, że przyszłość dla tego typu przedsięwzięć rysuje się w znacznie jaśniejszych barwach niż dla e-commerce czy portali horyzontalnych. W Polsce w ciągu dwóch lat wystartowało kilka dużych portali biznesowych i giełd towarowych. Tymczasem okazało się, że przed rozwojem tego rynku jeszcze daleka droga.
Dodatkowy kanał
Niektórzy specjaliści przestrzegali już wcześniej, że B2B nie powinno być niczym więcej niż dodatkowym kanałem dystrybucji towarów dla firm handlowych działających już na rynku. O ile dla PGF prowadzenie takiego portalu ma sens przy utrzymaniu kosztów na odpowiednim poziomie, o tyle udział Computerlandu był tu zbędny.
— Nasz udział w projekcie skończył się, ponieważ wykonaliśmy informatyczną część przedsięwzięcia, a jego rozwojem może zająć się PGF. Finansowanie takiej spółki nie leży w zakresie podstawowego biznesu CL — wyjaśnia Michał Michalski, rzecznik CL.
Takie wyjaśnienie nie tłumaczy jednak, dlaczego CL sprzedał udziały w Clinice za symboliczną złotówkę, choć wartość księgowa posiadanych 60 proc. akcji wynosiła niemal 5 mln zł.
— Trzeba pamiętać, że mamy opcję odkupu części udziałów w Clinice po preferencyjnej cenie, którą możemy zrealizować w ciągu 4 lat. Jeżeli Clinika stanie się przedsięwzięciem zyskownym, a rynek sprzedaży leków w Internecie się rozwinie, niewykluczone, że z niej skorzystamy — dodaje rzecznik CL.
Computerland zapowiedział też, że wycofa się z finansowania większości spółek internetowych, można więc przypuszczać, że na sprzedaż jest skazane Centrum Handlu Internetowego (prowadzi pasaż handlowy vendi.pl), w którym partnerem CL jest Agora. Ostatnio podobną operację, jak w przypadku Cliniki, CL wykonał z akcjami Stalportalu, który został założony wspólnie z dystrybutorami stali i miał handlować tym towarem poprzez sieć.
— Każdy biznes jest związany z ryzykiem. W przypadku portali B2B odnoszę wrażenie, że gros z nich osiągnęło pewne cele biznesowe, ale nie finansowe. Biznes B2B powinien rozwijać się lepiej niż sektor B2C (sprzedaż do klientów detalicznych). Lepiej i łatwiej nie znaczy jednak dobrze i łatwo — komentuje Sobiesław Pająk, szef działu analiz CDM Pekao SA.
Pytanie o giełdy
Inaczej nieco wygląda sprawa z internetowymi giełdami B2B, choć w tym przypadku także trudno ocenić szanse na ich biznesowy sukces. W 2001 r. powstały dwa tzw. rynki elektroniczne, które pośredniczą w wymianie towarów i zamówień w sieci pomiędzy firmami. Tutaj rywalizują ze sobą: Marketplanet, serwis zarządzany przez Otwarty Rynek Elektroniczny (spółka należąca do TP SA), oraz Xtrade (spółka Optimusa, BRE Banku, Commerce One i GPW). Założyciele twierdzą, że realizacja transakcji poprzez te platformy daje im znaczące oszczędności. Jednak wydaje się, że to głównie właściciele korzystają z usług tych wirtualnych rynków. Z czasem być może siła BRE Banku z jednej strony i TP SA z drugiej przyczynia się do osiągnięcia biznesowego i finansowego efektu przez spółki. Na razie wielkie spółki są jednak zarówno podstawowym atutem elektronicznych rynków, jak i elementem mocno zaciemniających ich rzeczywistą skuteczność rynkową. ®