Jak ściągnąć długi od kontrahenta, który jest moim wspólnikiem — zapytał nas czytelnik. Odpowiadamy: da się!
Andrzej Konarski, przedsiębiorca z Wrocławia, założył kilka lat temu z Niemcami spółkę Hama, produkującą konstrukcje stalowe dla przemysłu stoczniowego i petrochemicznego. Kapitał zakładowy wyniósł 1,4 mln zł. Dziś żałuje tego kroku. Zadzwonił do nas po przeczytaniu tekstu „Desperat czy drań” („PB” 9 czerwca 2005 r.).
— Mój partner też upomina się o kolejną dostawę i szantażuje mnie, że nie zapłaci za poprzednią. Tyle że sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo to jednocześnie mój wspólnik. Co na to powiecie? — zapytał, po czym opisał sytuację.
Twardy niemiecki orzech
— W Hama z o.o. mam 15 proc. udziałów, resztę mają Niemcy. Konstrukcje stalowe wysyłamy do Francji, Anglii i Niemiec. Nad Łabą odbiorcą towarów i pośrednikiem jest firma Roeng, której właścicielami są w 100 proc. ci sami Niemcy, którzy mają większościowy udział w Hamie. I oni właśnie nie płacą! Nie wiem, jak windykować taki dług. Wysyłam ponaglenia. Dotychczas po usilnych prośbach płacili za dostawy po 360 dniach, ale teraz to już przesadzili. 300 tys. EUR zalegają od ponad 450 dni. Hama traci płynność finansową! — denerwuje się Andrzej Konarski.
Przedsiębiorca — chyba słusznie — zauważa również, że Niemcy próbują kosztem Hamy kredytować działalność głównej spółki. Jego zdaniem, większościowi wspólnicy celowo obniżają wartość wrocławskiego producenta, choćby po to, żeby wykurzyć Konarskiego z interesu.
Wspólnik zamiast zarządu
Po wielu rozmowach z ekspertami udało nam się ustalić korzystny dla Polaka sposób wyjścia z sytuacji. Niektórzy — jak Jan Kapica z Konfederacji Pracodawców Polskich — radzili, by Konarski czym prędzej wyniósł się ze spółki. Możliwe do przyjęcia rozwiązanie powstało przy współpracy z kancelarią Salans.
— Jeżeli zarząd ponad rok nie dochodzi roszczeń, działa na szkodę spółki. Windykację może zlecić udziałowiec, nawet mniejszościowy. Ma przecież uzasadniony interes prawny — uciął Paweł Grabowski, radca prawny Salansa i wskazał na kodeks spółek handlowych.
Stoi tam wprost: „jeżeli spółka nie wytoczy powództwa o naprawienie wyrządzonej jej szkody w terminie roku od dnia ujawnienia czynu wyrządzającego szkodę, każdy wspólnik może wnieść pozew o naprawienie szkody wyrządzonej spółce”.
Za szkodę zarząd odpowiadać może zarówno przed sądem cywilnym jak i karnie.
(imię i nazwisko przedsiębiorcy oraz nazwy spółek na prośbę rozmówcy zostały zmienione)