Nadawcy telewizyjni muszą działać sprytniej

Marcin Bochenek, członek zarządu TVP
opublikowano: 2008-04-14 00:00

Sposoby przyciągania widzów i reklamodawców stają się coraz bardziej wyrafinowane. Zwyciężają ci, którzy znajdą najlepszy pomysł na współdziałanie telewizji z innymi mediami, np. z internetem. Odbiorcy cenią produkty skrojone na miarę, trafiające w oczekiwania i gusty konkretnej grupy. Dlatego przyszłością są kanały tematyczne i wideo na życzenie. Choć tradycyjne programy nie znikną.

Dzięki nowinkom technicznym widz może omijać reklamy. Chyba że przekaz nie jest oczywisty, jak w przypadku product placement (metoda polega m.in. na tym, że bohaterowie filmu używają wyrobów konkretnych marek).

Telewidz głosuje pilotem. Słupki oglądalności przekładają się na wpływy z reklam. Ale są też przedsięwzięcia niezwykle popularne, a jednak deficytowe. Na przykład koszty transmisji meczów piłkarskich przewyższają przychody. Trzeba też dokładać do kanałów kulturalnych. Ale poważne stacje nie wycofają się z takich projektów, bo ludzie, widząc, co dla nich robimy, odpłacają się lojalnością.

Na niedochodowe programy nadawcy muszą jednak zarobić. Dobrze sprzedają się tzw. pakiety, np. telewizja plus usługi telekomunikacyjne. W przypadku dużych stacji warto się też pokusić o własne platformy nadawcze.

Marcin Bochenek, członek zarządu TVP