Od tygodnia w Banku BPS, największej instytucji zrzeszającej w sektorze spółdzielczym — należy do niej ponad połowa z 565 banków spółdzielczych, rezyduje powołany przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) kurator. Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF, tłumaczy, że oddanie banku pod kuratelę podyktowane jest potrzebą zwiększenia nadzoru nad realizacją programu naprawczego, przygotowanego przez nowy zarząd. Pomoc kuratora przyda się, szczególnie że sektor spółdzielczy wchodzi w trudny okres dostosowań do nowych wymogów dyrektywy CRDIV.

Naprawa pod nadzorem
KNF musi mieć oko na BPS, ponieważ po wielu latach wysokich zysków od dwóch lat bank notuje równie wysokie straty. W 2013 r. miał na minusie 121 mln zł. Z danych nieaudytowanych, do których dotarliśmy, wynika, że w 2014 r. strata wyniosła 128 mln zł. Po rachunku wyników BPS widać, że niskie stopy procentowe biją w sektor bankowy, szczególnie mocno w banki spółdzielcze, ale najdotkliwiej obrywają banki zrzeszające. W 2013 r. BPS miał 914 mln zł przychodów odsetkowych, a rok później już tylko 636 mln zł. Przy spadających przychodach bank rok w rok robi bardzo duże odpisy na stracone aktywa. Dwa lata temu przeznaczył na nie 288 mln zł, w 2014 r. 264 mln zł.
BPS nie chce komentować naszych informacji do czasu zakończenia audytu. Jest obecne w trakcie realizacji programu naprawczego rozpisanego do 2019 r.
— Moim zadaniem jest nadzorowanie sprawnej realizacji postępowania naprawczego. Bank będzie czynił wszystko, by uporządkować bilans i rachunek wyników oraz ograniczać sukcesywnie wielkość straty finansowej. Będzie dbał również o poprawę efektywności, a w szczególności poprawę jakościportfela kredytowego — mówi Włodzimierz Kiciński, kurator banku, były wiceprezes KGHM i wieloletni szef Nordea Banku.
Niezdrowe relacje
Obecna kondycja BPS jest pochodną sytuacji, w jakiej znalazł się cały sektor spółdzielczy. Przez lata działał on na tej zasadzie, że banki spółdzielcze zbierały na lokalnych rynkach depozyty, często wyżej oprocentowane niż w bankach komercyjnych, które następnie lokowały na jeszcze wyższy procent w banku zrzeszającym. Taki mechanizm mógł działać, kiedy stopy w NBP były wysokie. Po ostrych cięciach dokonanych przez RPP ten model biznesowy zaczął się sypać. W raporcie o sytuacji w sektorze spółdzielczym na koniec III kw. 2014 r. KNF zwraca uwagę, że relacje między bankami a zrzeszeniami miały silnie jednostronnycharakter i zorientowane były „zapewnienie bankom zrzeszonym wysokich przychodów odsetkowych od depozytów złożonych w bankach zrzeszających. Banki spółdzielcze nie uwzględniały przy tym, że to one są właścicielami banków zrzeszających i w dużej mierze są odpowiedzialne zarówno za adekwatny poziom ich kapitałów, jak i za ich sprawne funkcjonowanie” — stwierdza KNF.
Nadzór zwraca uwagę, że spółdzielcy płacą dużo za lokaty i udzielają drogich kredytów (droższych niż w bankach komercyjnych), które w związku z tym słabo się sprzedają. W efekcie w sektorze rośnie nadwyżka depozytów nad kredytami, a w całym systemie brakuje mechanizmów dystrybucji wolnego kapitału.