Najem krótkoterminowy szuka panaceum

Liczba rezygnacji rośnie, spada rezerwacji. Branża turystyczna z niepokojem czeka na to, co przyniesie jutro.

Rezygnacje z dotychczas planowanych wyjazdów i spadek rezerwacji to dwa problemy, z którymi w ostatnich tygodniach mierzą się firmy zajmujące się najmem krótkoterminowym.

— Najwięcej rezygnacji mieliśmy 9 marca, czyli w poniedziałek, po weekendzie, gdy zostały zamknięte prowincje we Włoszech, a w Polsce nastąpiło zwiększenie podejmowanych środków prewencyjnych — mówi Aleksander Jóźwik, odpowiedzialny za tworzenie strategii w firmie Rent like home, zarządzającej apartamentami na wynajem krótkoterminowy w Warszawie, Zakopanem, Poznaniu, Wrocławiu, Międzyzdrojach i Gdańsku.

Duży spadek liczby nowych rezerwacji jest odczuwalny w całej branży turystycznej.

— Według naszych analiz do momentu wprowadzenia zakazu [rozporządzenia ministra zdrowia z dnia 13 marca 2020 roku - red]prowadzenia najmu krótkoterminowego i wstrzymania lotów liczba rezygnacji w marcu na rynku polskim była ponad dwukrotnie wyższa niż rok temu, a była to dopiero pierwsza połowa miesiąca. Po wprowadzeniu ograniczeń liczba odwołań wzrosła do ponad 80 proc., a pozostałe odwołaliśmy sami, aby być w zgodzie z nowo wprowadzonym rozporządzeniem — mówi Aleksander Jóźwik. 

— Wśród hoteli w Polsce obłożenie spadło od 10 do 90 proc. Największy spadek notuje się na razie głównie w miastach. W przypadku wprowadzenia ograniczeń w poruszaniu się dotknie on hoteli w miejscowościach turystycznych. Na podobnym poziomie, nawet do 90 proc. — przewiduje Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowa Invest & Hotels.

Trudno o scenariusze

Rynek najmu krótkoterminowego jest ściśle powiązany z rynkiem hotelarskim i turystycznym, którego straty w zeszłym tygodniu Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju, szacowała na około 400 mln zł. Branża zgodnie mówi, że jest jeszcze zbyt wcześnie na pisanie jakichkolwiek scenariuszy. Tym bardziej niechętnie komentuje, czy przełoży się to na wzrost cen w sezonie letnim. Duch w firmach jednak nie pada. Rent like home stara się dostosować biznes do obecnej sytuacji.

— Dostrzegamy problem firm, jakim jest zapewnienie noclegów pracownikom — tym, którzy nie chcą zostawać w hotelach, a nie mają możliwości powrotu do domu.  Wychodząc im naprzeciw, przygotowaliśmy dla nich specjalną ofertę na pobyty min. 30 dni — mówi Aleksander Jóźwik.

Przewagą najmu krótkoterminowego nad hotelami jest, jego zdaniem, ograniczenie kontaktu z ludźmi.

— Podczas gdy w hotelu ekspozycja na wirusy i bakterie jest duża, samodzielny apartament z wyposażoną kuchnią daje możliwość zachowania zalecanego dystansu i unikania skupisk ludzkich. Podobnie jest z zameldowaniem — dzięki rozwiązaniom typu self check-in w apartamentach może być zupełnie bezobsługowe — twierdzi Aleksander Jóźwik.

Azja na czerwono

Z najnowszych danych ośrodka analitycznego AirDNA, który analizuje dane dotyczące najmu krótkoterminowego na całym świecie, wynika, że w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2020 r. w wielu azjatyckich miastach odnotowano znaczący spadek rezerwacji. W Pekinie ich liczba spadła z ponad 40,5 tys. na początku stycznia do 1,6 tys. w pierwszym tygodniu marca. W Szanghaju i Seulu w analogicznym okresie zanotowano spadek o 71 i 46 proc. Spadek nie jest tak drastyczny we Włoszech: w Rzymie i Mediolanie liczba rezerwacji zmniejszyła się o 41 i 29 proc. Analitycy AirDNA podkreślają jednak, że w przypadku Europy wiele może się zmienić w nadchodzących miesiącach.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Dominika Masajło

Polecane