Najsmaczniejsze potrawy gotują matki, żony i bratowe
Okazuje się, że restauracje to przede wszystkim miejsca spotkań biznesowych. Na co dzień przedsiębiorcy wolą jadać w domu. Trudno się temu dziwić, skoro nawet Paweł Kałuski z hotelu Victoria, zwycięzca konkursu młodych talentów sztuki kulinarnej, o którym pisaliśmy niedawno, wyznał, że prawdziwym mistrzem kuchni jest jego mama.
Grzegorz Grodecki, prezes zarządu Masterlink Express
Bardzo lubię jeść, co zresztą widać na pierwszy rzut oka. Ze względu na upodobania kulinarne pozostaję w grupie osób gustujących w kuchni tradycyjnej. Preferuję domowe potrawy — zupę pomidorową ze świeżych pomidorów oraz bigos, który wielbię pasjami. Musi to jednak być bigos mojej mamy, przygotowany według starej receptury, z miodem i winem. Mięso, które niespecjalnie lubię, toleruję jedynie w towarzystwie domowych klusek: kopytek lub pyz. Jeśli w domu jest kasza gryczana i zsiadłe mleko (w ostateczności może być kefir), to mogę zrezygnować z obiadu. Chętnie jadam także desery, wśród których nie ma sobie równej karpatka upieczona przez moją bratową. Do restauracji chodzę tylko wtedy, kiedy muszę, czyli z gośćmi. W mojej wdzięcznej pamięci ulokowały się na stałe krewetki, jakie podają w Cassa Waldemar oraz krem z borowików w małej knajpce Borowik pod Olsztynem. Raki, które jadłem w Belgii, to istne fajerwerki smaku. Gdybym jednak miał je na co dzień, szybko zatęskniłbym za bigosem.
Wojciech Borsucki, dyrektor zarządzający Hill International
Deklaruję się jako wielbiciel bezmięsnej kuchni domowej. Moja żona doskonale gotuje, więc nie mam powodów, aby jadać poza domem. Wyjątkiem jest wietnamska restauracja na Okopowej, w której czasami bywamy z żoną. Zawsze zamawiam to samo danie — morskie rozmaitości z ryżem, a do tego herbata jaśminowa. Czasem chodzimy również z całą rodziną na pizzę. Towarzyszę też moim dzieciom w McDonaldzie, ale nie jadam hamburgerów. Chociaż w moim jadłospisie nie ma kiełków, a ulubioną potrawą jest golonka, uważam się za 98-procentowego wegetarianina. Jeśli spotykam się z kimś służbowo w restauracji, to tylko na szybki lunch. Moimi gośćmi są ludzie, którzy już swoje w restauracjach zjedli, a poza tym cenią czas. Dlatego wolimy spotkania między godziną 9 a 17, zamiast długich, wieczornych posiedzeń w restauracjach.
Tadeusz Dziewulski, dyrektor naczelny Mery Błonie
Najbardziej smakują mi potrawy przygotowane przez moją żonę — obojętnie, czy jest to kuchnia chińska, francuska czy dania z grilla. Wszystko, co ugotuje moja żona, jest znakomite. W restauracjach bywam rzadko, najczęściej służbowo z gośćmi. Wybierając dania, kieruję się głównie ciekawością i zamawiam to, czego wcześniej nie próbowałem lub zdaję się na wybór moich towarzyszy. Nie stosuję żadnej diety, więc mogę jeść wszystko. Bardzo lubię bigos, grzyby i wszelkie dary morza, a także słodycze. Zwłaszcza ciasta owocowe. Jeśli muszę coś szybko zjeść w mieście, zdarza mi się kupić hamburgera u McDonalda. Dla osób głodnych, a nie mających czasu, możliwość zjedzenia posiłku bez konieczności wysiadania z samochodu jest bardzo praktyczna.
Adam Polanowski, prezes zarządu Biura Obrotu Nieruchomościami Polanowscy
Oczywiście najlepsze jest jedzenie domowe, ale restauracje też mają swoje zalety. Oficjalne spotkania w restauracjach dają okazję także do rozmów i odprężenia się w środku dnia. Łączę wtedy biznes z odpoczynkiem. Bardzo lubię zupy, szczególnie grzybową i żurek. Do moich ulubionych dań należy również chuda golonka. Ponieważ nigdy nie pijam alkoholu do posiłków, wprawiam czasem kelnerów w konsternację prosząc o szklankę mleka. Okazuje się, że w wielu dobrych restauracjach nie mają tego podstawowego artykułu. Nie przepadam za chińską kuchnią, za to raz na jakiś czas z przyjemnością wstępuję do McDonalda. Hamburgery są jednak zbyt tłuste, aby na stałe zagościć w moim jadłospisie. Bardzo dobrze i zdrowo gotuje moja mama. Sam byłbym w stanie przygotować sobie obiad, ale nie robię tego z prostej przyczyny, jaką jest brak czasu.
OKIEM EKSPERTA
Badania, których wyniki przytaczamy, zostały przeprowadzone na terenie Warszawy i Krakowa przez firmę Seagram Polska.
Badanym dano możliwość wyboru ulubionych potraw „z listy”. Aż 34 proc. respondentów zadeklarowało, że preferuje dania tradycyjne, przy czym większymi tradycjonalistami okazali się mieszkańcy Krakowa niż Warszawy (odpowiednio 39 i 28 proc.). Generalnie, ten typ potraw faworyzują przede wszystkim osoby powyżej 24 roku życia (odpowiednio 40 i 22 proc.). Wśród zaledwie 10 proc. badanych, wskazujących na kuchnię nowoczesną jako swoją ulubioną, większość stanowią warszawiacy (odpowiednio 11 i 8 proc.). Młodzi ludzie o wiele częściej niż starsi wybierali hamburgery z frytkami (odpowiednio 17 i 5 proc.) oraz pizze i makarony ( odpowiednio 15 i 6 proc.).