Od kilku dni najgłośniejszym tematem na rynku ropy naftowej są ataki jemeńskich bojówek Huti na statki komercyjne na Morzu Czerwonym. Doprowadziły one największe firmy z branży transportu morskiego do konieczności przekierowania statków z ich dotychczasowej trasy przez Kanał Sueski na znacznie dłuższą trasę wokół Afryki. To z kolei rozbudziło obawy o opóźnienia w dostawach wielu dóbr, włączając w to także surowce. W rezultacie, Stany Zjednoczone uruchomiły już specjalny oddział wojsk do monitorowania sytuacji w tej okolicy i odpierania ataków Huti od statków komercyjnych – niemniej, takie jednostki USA w okolicy funkcjonowały już wcześniej, więc istnieją uzasadnione wątpliwości, czy przyczynią się one do istotnego uspokojenia sytuacji w regionie.
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Inwestorzy na rynku ropy naftowej uważnie monitorują sytuację, jednak warto podkreślić, że póki co napięcia na Bliskim Wschodzie – zarówno te związane z konfliktem w Strefie Gazy, jak i te dotyczące ataków na Morzu Czerwonym – nie przekładają się istotnie na produkcję czy handel ropą naftową. Dopiero potencjalne rozszerzenie konfliktu na kraje ościenne mogłoby zmienić sytuację, jednak ten scenariusz pozostaje mało prawdopodobny ze względu na fakt, że najwięksi producenci ropy w regionie otwarcie deklarowali brak chęci angażowania się w konflikt na linii Hamas-Izrael.
Innym czynnikiem wspierającym ceny ropy naftowej jest informacja o trwającym procesie uzupełniania strategicznych rezerw ropy przez Stany Zjednoczone. Wczoraj Departament Energii podał, że USA kupiły 2,1 mln baryłek ropy z dostawą w lutym, co łącznie oznacza uzupełnienie rezerw już o 11 mln baryłek. Stany Zjednoczone deklarowały, że po niedawnej historycznie dużej sprzedaży ropy z rezerw w kolejnych miesiącach będą się skupiać na ich uzupełnianiu. Te liczby jednak także nie są istotne z punktu widzenia globalnego rynku – 2,1 mln baryłek to zaledwie około 2% dziennej światowej produkcji i konsumpcji ropy.
Notowania ropy naftowej Brent – dane dzienne