Nauka, sport i kultura muszą być jak biznes

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2013-06-28 00:00

Polska potrzebuje wielu zmian mentalnych i strukturalnych, by poprawić inwestycje biznesu w badania, edukację czy sport

Polska jest na szarym końcu w rankingach nakładów na badania, kultura skarży się na niedoinwestowanie, edukacja z jej bezustanną reformą i niedopasowaniem do realiów biznesowych to przedmiot ciągłych narzekań. Efekt? W badaniu OECD, mierzącym poziom zadowolenia z życia, Polska plasuje się poniżej średniej dla krajów uprzemysłowionych, a innowacyjność, zamiast być motorem gospodarki, jest wstydliwym obszarem braku wykorzystanego potencjału.

„Jak ten stan poprawić? Jak skłonić firmy do angażowania się w sport, kulturę i edukację? Jak uczynić polską gospodarkę bardziej innowacyjną?” — zapytaliśmy podczas debaty „Biznes to nie tylko biznes. Jak przedsiębiorcy mogą wspierać rozwój kraju”, organizowanej przez „Puls Biznesu” w ramach cyklu „Patriotyzm Gospodarczy”. Polskie firmy po 20 latach transformacji gospodarczej szybko nadrabiają w wielu dziedzinach, ale wciąż są o kilka kroków za ich odpowiednikami z zagranicy.

— Na Zachodzie rozwijają się usługi charity, pomagające przedsiębiorcom na pewnymetapie podzielić się tym, co sami osiągnęli. W Polsce przedsiębiorcy często chętnie by komuś pomogli, ale nie wiedzą, jak to zrobić, albo mają wątpliwości, czy wsparcie zostanie wydane w sposób właściwy — powiedział Krzysztof Rosiński, prezes Getin Noble Banku.

— W przypadku przedsiębiorców wspieranie muzeum czy edukacji jest postrzegane bardzo dobrze, ale dla menedżera spółki notowanej na giełdzie jakakolwiek decyzja o zmniejszeniu zysku oznacza odpowiedzialność przed akcjonariuszami. Muszę wyjść na walne i uzasadnić swoją decyzję, co jest szczególnie paranoidalne, jeśli w akcjonariacie jest skarb państwa — stwierdził Andrzej Klesyk, prezes PZU.

Brakuje zachęt państwa

Polskie firmy nie mają wysokich budżetów i odpowiednich zachęt do inwestycji w edukację, kulturę czy sport — mówili przedsiębiorcy. W tych obszarach jest wciąż sporo naleciałości z poprzedniej epoki, nie dostosowanych do obecnych realiów, w których funkcjonują przedsiębiorstwa.

— Sport i kultura częściowo zawsze będą finansowane z budżetu. Ale w swoich zachowaniach muszą stać się podobne do biznesu, by przedsiębiorcy mieli bodziec do ich wsparcia. Dziś słyszę: „Daj nam pan pieniądze, my sami wszystkim się zajmiemy”. Ja natomiast traktujęsport i kulturę jak kolejny departament w mojej firmie — muszę widzieć efekty działań.

Gdy stawiam wymagania, dowiaduję się, że kultury nie można mierzyć, że teatr nie zagwarantuje mi, by widownia była zawsze w 100 proc. wypełniona, a sportowiec mi mówi, że uda mu się wygrać albo nie — powiedział Andrzej Klesyk.

— Przy obecnej wysokości podatków w Polsce pieniądze na finansowanie edukacji, kultury czy sportu muszą pochodzić w dużej części z budżetu. Niewątpliwie bardziej efektywnie byłyby wykorzystane, gdyby przy ich redystrybucji byli obecni przedsiębiorcy. Zagraniczne uczelnie to dobrze działające przedsiębiorstwa — stwierdził Krzysztof Rosiński.

Zdaniem Andrzeja Klesyka, rząd powinien zmienić myślenie — zamiast nastawiać się na ściąganie jak największych podatków, powinien tworzyć korzystny system podatkowy i przyjazne otoczenie prawno-polityczne. Wtedy firmy zwiększą inwestycje na badania, naukę i kulturę.

— Wśród osób obecnych podczas dzisiejszej debaty PZU łoży największe pieniądze na edukację, ale dysponujemy budżetem 5 mln zł rocznie. To są niewielkie pieniądze, które nie zmienią sytuacji sektora — powiedział Andrzej Klesyk. Inny pomysł na finansowanie kultury ma Dariusz Żuk, szef Polski Przedsiębiorczej, inkubatora dla start-upów.

— System korporacji i rozbudowanego państwa się nie sprawdził. Powinniśmy zabrać państwu jak najwięcej obszarów odpowiedzialności, bo nie zajmuje się nimi w sposób efektywny. Żyję w świecie start- -upów, ludzi żyjących pasją i energią, a nie tabelkami. To jest dobry świat, chciałbym, by on wygrywał. Dlaczego szkoła nie może powstawać na zasadzie start-upu? Mamy przykłady prywatnych teatrów, galerii, klubokawiarni. W tym modelu może działać wiele instytucji — stwierdził Dariusz Żuk.

— Państwo musi być symbiozą pomiędzy start-upami i korporacjami. Policja, służba zdrowia są finansowane przez Próchnika, Getin czy firmę, którą ja prowadzę. 9 na 10 start-upów się przewraca. Gdybyśmy na nich oparli struktury państwa, to 9 na 10 państw by się przewróciło — ripostował prezes PZU.

Nauka tyłem do biznesu

Polska jest na szarym końcu unijnych statystyk dotyczących innowacyjności i nakładów na badania i rozwój. Dwa lata temu zajęła czwarte od końca miejsce w rankingu innowacyjności przeprowadzonym przez Komisję Europejską. Wydajemy na B+R 0,77 proc. PKB, dużo poniżej 1,26 proc., czyli unijnej średniej. Ponadto niekorzystna jest struktura nakładów — pieniądze służą głównie do importu technologii, a brak zachęt podatkowych sprawia, że polskie firmy nie inwestują w ten obszar, który mógłby bezpośrednio przyczynić się do przyspieszenia wzrostu PKB, wynika z niedawnego badania Deloitte.

— Przedsiębiorcom nie do końca opłaca się inwestować w innowacje, a wciąż mamy lukę technologiczną, lukę absorpcji technologii, które są dostępne w innych krajach. Dlatego firmom bardziej opłaca się kupować technologie, niż inwestować w B+R. Ale jest grupa firm, które tę barieręjuż przeszły — stwierdziła Bożena Lublińska-Kasprzak, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Świat edukacji i nauki powinny znacząco zbliżyć się do siebie — postulowali przedsiębiorcy.

Andrzej Klesyk wywołał rok temu medialną burzę stwierdzeniem, że polskie uczelnie produkują bezrobotnych z powodu rozdźwięku, jaki istnieje między programem kształcenia a potrzebami biznesu.

— Mam prowokacyjną propozycję: osoby uczące biznesu czy przedmiotów związanych z ekonomią powinny otrzymywać prawo do uczenia dopiero wówczas, gdy przepracują pięć lat w przedsiębiorstwie. Jak można uczyć marketingu, będąc 60-letnim profesorem, który nie wie, jak odpalić komputer, nigdy w życiu nie widział biznesu, nie musiał niczego sprzedać i nigdy się nie potknął — mówił Andrzej Klesyk.

— Dziwię się, dlaczego nikt nie chce państwowo sponsorować rozwoju edukacji w obszarach, które zanikają, takich jak zawodowa edukacja. Nie każdy maturzysta będzie mógł zostać szefem korporacji, bo wypełniła się piramida społeczna. Nie ma w Polsce tej świadomości, że będą miały przyszłość zawody takie jak piekarz czy kelner — powiedział Rafał Bauer, przedsiębiorca, prezes Próchnika.

— Zaadaptujmy mechanizmy znane z przedsiębiorstw do obszaru nauki. Produkt wprowadzany przez daną firmę jest weryfikowany przez sukces działu sprzedaży. To samo powinno dotyczyć współpracy firm z ośrodkami badawczymi. Darujmy sobie 1 proc. podatku z CIT na naukę — to są mało znaczące drobiazgi. Niech właścicielem ośrodka naukowego na chwilę zostanie przedsiębiorca. Gwarantuję, że współpraca biznesu i nauki będzie inaczej poukładana. Choć — przyznaję — trochę osób może przy okazji stracić pracę — stwierdził Krzysztof Rosiński.

Percepcja przedsiębiorcy

Musi też zmienić się percepcja przedsiębiorcy. Każdy, kto zarobił pierwszy milion, musiał go ukraść — to powszechna opinia.

— Dwudziestolecie międzywojenne, gdy powstawało dzisiejsze państwo, było zlepkiem struktur, których scalanie zaowocowało serią skandali. W okresie powojennym też nikt nie kochał badylarzy. Niechęć do przedsiębiorcy to efekt dziesięcioleci postaw uważających właścicieli firm za ciemiężców — mówił Rafał Próchnik. W zmianie percepcji przedsiębiorcy nie pomaga pamięć o pierwszych latach transformacji, w których ujawniono sporo nadużyć.

— Ten wizerunek się poprawia, coraz więcej młodych ludzi chciałoby zostać przedsiębiorcami. Promujemy przedsiębiorczość przez pokazywanie dobrych przykładów, zachęcając do zakładania firm i zmiany negatywnej otoczki wokół upadłości — zapewniała szefowa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości . Wychowanie w przedsiębiorczości trzeba zacząć w szkole, a nawet w przedszkolu.

— 6-7-letnie dzieci moich kolegów z USA prowadzą sklep i wiedzą, że jak zarobią, to będą mogły sobie kupić coca-colę. Jak przyjdą na uczelnię, będą w stanie założyć start-up i korporację — mówił Andrzej Klesyk.

Wideorelacje z debat dostępne są na stronie patriotyzm.pb.pl