Nawet niskie ceny śruty nie zachęcają do kupna

Maciej Zbiejcik
opublikowano: 1999-01-18 00:00

Nawet niskie ceny śruty nie zachęcają do kupna

W kraju, podobnie jak na świecie, nie brakuje komponentów sojowych. Nasz rynek, po ograniczonych dostawach śruty sojowej w grudniu 1998 roku, został już w pierwszej połowie stycznia całkowicie nasycony. Obecnie importerzy są w stanie zagwarantować kupującym każdą ilość tej paszy.

NA ŚWIATOWYCH giełdach towarowych specjaliści handlujący kompleksem sojowym w dalszym ciągu nie sygnalizują jakiegoś większego ożywienia na rynku. Nie pomaga nawet fakt, że notowania śruty już od wielu miesięcy kształtują się na niskim poziomie.

— Na przykład ceny standardowych pelet (45-46 proc. białka) wahały się w okresie sierpień-grudzień w przedziale od 145 do 170 USD/t na warunkach CIF Rotterdam, gdy tymczasem w analogicznym okresie 1997 roku były około 100 USD wyższe — przypomina Piotr Beśka z gdańskiego Eternus Brokers.

WIĘKSZOŚĆ fachowców z branży uważa, że utrzymująca się niekorzystna sytuacja dla producentów soi wynika co najmniej z dwóch powodów. Pierwszy wiąże się ze spadkiem popytu na kompleks sojowy ze strony państw azjatyckich oraz Rosji. Przyczyną ograniczonego apetytu jest kryzys gospodarczy.

DRUGIM POWODEM, który raczej nie skłania do robienia natychmiastowych zakupów bądź też zapasów śruty sojowej, jest prognoza dobrych zbiorów soi w Argentynie i Brazylii, krajach posiadających czołową pozycję na rynku tego surowca.

— Niskie ceny śruty na świecie to jeden z dwóch warunków niezbędnych do tego, aby ceny w kraju też były względnie niskie. Drugim jest kurs dolara amerykańskiego i euro w stosunku do złotego — podkreśla Piotr Beśka.

O ILE KRAJOWY popyt na śrutę sojową jest umiarkowany i raczej na stałym poziomie, o tyle zapotrzebowanie na kukurydzę rośnie. Specjaliści tłumaczą to znacznym ograniczeniem importu tego towaru (głównie z Węgier i Ukrainy) oraz zmniejszającym się stanem nagromadzonych zapasów kukurydzy w wytwórniach pasz produkujących karmę dla drobiu.

NA ROSNĄCY popyt najszybciej zareagowali producenci kukurydzy. Korzystając z nadarzającej się sytuacji podnieśli jej cenę nawet do 400 zł/t, żądając przy tym natychmiastowej zapłaty za swój towar. Jeśli cena będzie rosła dalej i zbyt utrzyma się na dotychczasowym poziomie, to niewykluczone, że będzie konieczny dodatkowy import kukurydzy.

OSTATNIO przyzwyczailiśmy się do kukurydzy sprowadzanej niemal wyłącznie z Węgier i Ukrainy. Jednak nie jest wykluczone, że trzeba będzie sięgnąć po towar pochodzący z Argentyny i Stanów Zjednoczonych, a wszystko będzie zależało od ceny surowca w tych krajach.