Banki chcące wzbogacić ofertę hipotek nad Wisłą będą miały pod górkę. Resort finansów zmienia zdanie i nie będzie promował kredytu o stałej stopie procentowej
W połowie ubiegłego roku Piotr Nowak, wiceminister finansów, na łamach „PB” zapowiadał rozwiązania, które pozwolą stworzyć kredyt hipoteczny o stałej stopie procentowej z prawdziwego zdarzenia. Wówczas przy ul. Świętokrzyskiej panował pogląd, że większość zakupów nieruchomości mieszkaniowych powinna być finansowana takim kredytem. Nad rozwiązaniami pracował specjalny zespół, a oprócz urzędników resortu finansów tematem zajmowali się bankowcy, nadzór finansowy i bank centralny. Jeszcze w styczniu Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP), mówił, że warto iść w tym kierunku. Nieoczekiwanie w ostatnich tygodniach zdanie o kredycie stałoprocentowym zmieniły wszystkie osoby, które mogły przyczynić się do jego promocji i rozwoju.

Bez faworyzowania
Z naszych informacji wynika, że w Komitecie Stabilności Finansowej, który tworzą NBP, Ministerstwo Finansów (MF), Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) oraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny, panuje zgoda, że kredyt hipoteczny na stałej stopie procentowej nie będzie faworyzowany.
— Nie mam w tej chwili planów promowania rozwiązań czy zmian w przepisach, które sprzyjałyby rozwojowi tego typu instrumentu — informuje nasz rozmówca z resortu finansów. Przypomina, że nowa ustawa o kredycie hipotecznym reguluje kwestie tego typu hipotek i nie ma ograniczeń prawnych, by oferować tego typu produkty. Przyznają to sami bankowcy, ale zastrzegają, że to za mało.
— W naszej ocenie, by kredyty o wydłużonym okresie stałego oprocentowania nie były produktem niszowym, potrzebujemy edukacji rynku oraz instrumentów, które pozwolą bankom obniżyć wysokość ich oprocentowania do takiego samego poziomu jak dla kredytów o zmiennym oprocentowaniu. Instrumenty te powinny obejmować zarówno sam kredyt hipoteczny, jak i źródła jego finansowania, w tym przede wszystkim listy zastawne oraz stabilne mechanizmy dla zarządzania ryzykiem stopy procentowej przez banki — mówi Rafał Kozłowski, prezes PKO Banku Hipotecznego.
Dzisiaj ze względu na wyższy — nawet o 10-20 proc. — koszt, hipoteki stałoprocentowe właściwie nie istnieją w portfelu kredytów bankowych, chociaż klient ma zagwarantowaną wysokość raty.
— Grupa PKO BP chce w tym roku zaoferować kredyty o stałym oprocentowaniu w okresie maksymalnie 5-7 lat. Po upływie tego czasu klient będzie mógł zdecydować się na stałe oprocentowanie — zgodnie z obowiązującą ofertą banku, bądź zmienić je na zmienne — oparte na stałej marży i stawce WIBOR — informuje Rafał Kozłowski. Eksperci przypominają, że KNF od pewnego czasu prowadzi prace nad rekomendacją dotyczącą takich kredytów, ale efektów na razie nie widać.
— Problem jest złożony. Jego rozwiązanie byłoby o wiele prostsze, gdyby z jednej strony banki miały możliwość pozyskiwania długoterminowego finansowania w postaci listów zastawnych, które dopiero raczkują, z drugiej zaś — gdyby istniał rynek instrumentów zabezpieczających przed ryzykiem stopy procentowej, który także znajduje się dopiero w szczątkowej formie — przyznaje Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Brokera. Nadzór nie zamierza jednak bankom ułatwiać życia. Marek Chrzanowski, przewodniczący KNF, mówił niedawno, że „nie ma podstaw ku temu, by faworyzować kredyty o stałym oprocentowaniu przez działania regulacyjne czy nadzorcze”.
Zamiast WIBOR
Eksperci od dawna radzą resortowi finansów, aby stworzył lepsze możliwości do funkcjonowania kredytu opartego na stałym oprocentowaniu, i pokazują przykład Unii Europejskiej, w której ponad 80 proc. zakupów nieruchomości jest finansowanych w ten sposób. Przy Świętokrzyskiej jednak rozważane jest inne rozwiązanie. Mówił już o nim „PB” Piotr Nowak. Chodzi o kredyt oparty na stopie referencyjnej NBP. Plan jest nadal aktualny.
— W przypadku kredytów o zmiennej stopie, w szczególności kredytów hipotecznych, warto rozważyć zastosowanie stopy referencyjnej NBP zamiast stawki WIBOR — informuje nas MF. Wskazuje, że taki produkt byłby dla Kowalskiego bardziej stabilny, bo przewidywalność polityki pieniężnej jest większa niż stawek rynkowych.
— WIBOR może ulegać wahaniom m.in. w przypadku zawirowań na rynkach finansowych i kryzysów, w przeciwieństwie np. do stóp procentowych NBP, o wysokości których decyduje Rada Polityki Pieniężnej — podkreśla MF. Eksperci przypominają, że takie rozwiązania już funkcjonowały w latach 80. i na początku lat 90. Zrezygnowano z nich, aby wprowadzić WIBOR, który pozwalał na bardziej rynkowe formy ustalania oprocentowania. Oparcie kosztu kredytu na decyzjach RPP nie daje zaś kredytobiorcy zbyt wielu korzyści.
— WIBOR i stopa referencyjna NBP są ze sobą bardzo mocno związane i indeksowanie stopą NBP nie rozwiąże problemu klienta. Ten temat trzeba dobrze przemyśleć — mówi Tomasz Mironczuk, ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
393,367 mld zł Taka była wartość kredytów mieszkaniowych na koniec 2016 r.
2,057 mln Tyle umów kredytowych na finansowanie nieruchomości detalicznych podpisały banki do końca 2016 r.
Źródło: ZBP
Podpis: Bartek Godusławski