Przygodę z immersją zaczęli od klasycznej animacji 3D i motion designu. Kuba Matyka studiował automatykę i robotykę, Kamila Staszczyszyn kierunki artystyczne, więc ich umiejętności naturalnie się uzupełniały. Założyli studio projektowe Melt Immersive i zaczęli tworzyć projekty bez angażowania dużych zespołów.
– Chciałem robić filmy, ale to wymagało ogromnych nakładów finansowych i pracy wielu osób. Animacja pozwala wywołać podobne emocje, ale można ją tworzyć we dwoje – mówi Jakub Matyka, współtwórca Melt Immersive i Melt Museum.
Eksperymenty z VR
Wkrótce praca na ekranie komputera czy telefonu przestała im wystarczać. Zainteresowali się mappingiem, czyli rozwijającą się techniką wyświetlania projekcji na budynkach czy scenografii.
Ich pierwszą instalacją interaktywną była „Membrana” – reagująca na dotyk powierzchnia z elastycznego materiału połączona z cyfrową projekcją i generowanym na żywo dźwiękiem. W zależności od siły i punktu nacisku powstawał inny dźwięk i obraz. Instalacja była wystawiona przez kilka dni w 2013 r.
– Obserwowaliśmy ludzi przez cały weekend i widzieliśmy, jak reagują. Wtedy pomyśleliśmy, że to może być droga, którą chcemy iść – wspomina Jakub Matyka.
Kolejnym etapem była fascynacja wirtualną rzeczywistością. Duet testował prototypy gogli Oculus i eksperymentował z VR.
– Ludzie spadali z krzeseł, gdy jechali np. na wirtualnych rollercoasterach. Widzieliśmy, że można im dostarczać doświadczenia, których w realnym świecie nie da się powtórzyć – opowiada Jakub Matyka.
Problemem pozostawał ciężki i niewygodny sprzęt. Powstała więc idea, by tworzyć przeżycia równie intensywne jak w VR, ale dostępne w realnej przestrzeni bez gogli.
Otwieranie kolejnych drzwi
W 2016 r. duet został wyróżniony w opracowanym przez „Financial Times” rankingu najbardziej innowacyjnych twórców w Europie Środkowej i Wschodniej NewEurope100. W 2021 r. artyści zdobyli czwarte miejsce w rankingu 50 Najbardziej Kreatywnych Ludzi magazynu „Biznes Brief”. Budowali rozpoznawalność i portfolio, podejmując m.in. współpracę z agencjami reklamowymi, które poszukiwały niestandardowych rozwiązań. Mają na koncie projekty dla Samsunga, Coca-Coli, Netfliksa, Disneya, Versace i innych marek.
Wspominają, że najtrudniejsze było przekonanie klientów do inwestowania w coś, czego nie znali.
– Już na starcie chcieliśmy, żeby nasze prace pojawiały się na konkursach i trafiały do ludzi z marketingu. To otwierało kolejne drzwi. Klienci czuli potencjał, ale nie wiedzieli, ile to może kosztować ani dlaczego warto wydać pieniądze na coś, co jeszcze nie ma referencji – mówi Jakub Matyka.
Z czasem współprace komercyjne przestały im wystarczać, bo miesiącami przygotowywane instalacje często znikały po kilku dniach. Zaczęli poszukiwać możliwości tworzenia po swojemu dzieł, które trwałyby dłużej.
Inspiracją stały się zagraniczne realizacje – w 2018 r. Melt Immersive pokazało wystawę „Turbulence” na festiwalu Ars Electronica w Austrii, a dwa lata później artyści zaprezentowali „Moments” w Atelier Des Lumieres w Paryżu.
W 2019 r. stworzyli immersyjną oprawę przedpremierowego odsłuchu albumu hiphopowego zespołu PRO8L3M, która udowodniła, że również w Polsce istnieje rynek typu wydarzeń.
– Okazało się, że ludzie chcą tego doświadczać i są gotowi za to płacić – wspomina Jakub Matyka.
Dane z raportu firmy ResearchAndMarkets.com „Immersive Entertainment Business Analysis Report 2025” pokazują, że światowy rynek rozrywki immersyjnej rośnie w imponującym tempie. Według prognoz jego wartość ma wzrosnąć ze 114–133 mld USD w 2024 r. do nawet 442–473 mld w 2030, co oznacza średnioroczny wzrost przekraczający 23 proc.
Od wystawy do muzeum
Przez długi czas Jakub Matyka i Kamila Staszczyszyn działali we dwoje. Ich współpraca z Grzegorzem Jękotem rozpoczęła się podczas projektu dla Coca-Coli. Zaczęli rozważać stworzenie w Polsce stałego miejsca immersyjnego, które będzie mogło działać na podobnych zasadach jak przestrzenie w Tokio czy Paryżu.
– Dość wcześnie wyczuliśmy trend: młodzież coraz mniej wydaje na produkty, a coraz więcej na doświadczenia, które będą wyjątkowym wspomnieniem – mówi Grzegorz Jękot.
W 2023 r. Jakub Matyka, Kamila Staszczyszyn i Grzegorz Jękot założyli spółkę Melt Immersive Museum. Zaczęli szukać miejsca na własną przestrzeń. W maju 2023 r. podpisali umowę wynajmu lokalu przy placu Powstańców Warszawy i otworzyli Melt Museum, pierwsze w Polsce muzeum immersyjne.
Projekt od początku finansowali samodzielnie. Przez dwa lata zainwestowali około 5 mln zł w technologie, scenografie i adaptację wnętrz, a dodatkowe 2 mln zł w prace artystyczne. Na starcie udało im się jednak zdobyć kilku partnerów. Największym był Mastercard, którego wystawa muzyczno-technologiczna Mastercard Music jako pierwsza zagościła w przestrzeni muzeum. Wsparcia udzieliły także Nvidia, Dell i Bombay Sapphire.
Muzeum projektowano z myślą o dwutorowym modelu przychodów: sprzedaży biletów na wystawy i wykorzystaniu przestrzeni w modelu B2B. Modułowa konstrukcja przestrzeni umożliwia zresztą szybką zmianę klimatu sali (animacje, światło, dźwięk) bez konieczności wnoszenia dodatkowej infrastruktury klientów.
Pierwszą biletowaną wystawą – otwartą w październiku 2023 r. – była Artificial Dreams, technoutopia z cyberpunkową wizją przyszłości przenosząca widzów w nieznane rejony relacji między człowiekiem i sztuczną inteligencją.
Obecnie firma stawia na selektywny wybór projektów i koncentruje się na realizacjach, które w pełni wykorzystują potencjał zespołu. Na przeszkodzie stoją jednak ograniczenia przestrzeni. Obecne 600 m kw. pozwala rozwijać projekty, ale ambicje są większe.
– Myślimy kategoriami tysiąca metrów i instalacji, które mogłyby być dziesięć razy bardziej rozbudowane. Dlatego do nowej wystawy planowanej na 2026 r. chcemy pozyskać partnerów, by wspólnie zrealizować tę wizję – zapowiada Jakub Matyka.
Ryzyko się opłaca
Zespół szuka inspiracji w eksperymentalnych i świeżych projektach azjatyckich oraz w immersji totalnej znanej z parków tematycznych, np. z Disneylandu czy świata Harry’ego Pottera, które stanowią rynkowe benchmarki.
– Naszą przewagą jest to, że nie ograniczamy się do pasywnych projekcji, które dominują na rynku. Szukamy doświadczeń multisensorycznych i interaktywnych, w których odbiorca współtworzy dzieło. Interakcja to nasza przewaga konkurencyjna – podkreśla Grzegorz Jękot.
Do przełomowych realizacji zaliczają projekt VR przygotowany dla Samsunga, czyli rekonstrukcję lotu Mirosława Hermaszewskiego w kosmos w kapsule Sojuz, interaktywny koncert dla Mastercarda, w którym publiczność sterowała wydarzeniami na scenie za pomocą AI badającego poziom ekscytacji, czy teledyski AI, które tworzyli dla zagranicznych gwiazd: Empire of the Sun, Troye Sivan i Bebe Rexha.
– Z Mastercardem co roku mogliśmy robić coś, czego nikt wcześniej nie próbował. Takie projekty pokazują, że da się przesuwać granice i namawiać klientów na coraz odważniejsze rozwiązania. Choć kosztowało nas to wiele nieprzespanych nocy, z perspektywy czasu widzimy, że to ryzykowne i ambitne decyzje pchnęły nas naprzód – opowiada Jakub Matyka.
Po półtora roku udało im się wyjść na zero. W 2024 r. projekty zrealizowane pod marką Melt Immersive i Melt Museum wygenerowały blisko 6 mln zł przychodu. Większość reinwestowali w rozwój technologii immersyjnych, nowe formaty wystaw i prototypy multisensoryczne – zgodnie z wizją budowania nowej kategorii doświadczeń łączących sztukę, naukę i technologię.
Plany na najbliższe lata są już nakreślone. Najważniejszym projektem będzie nowa wystawa, której otwarcie zaplanowano na drugi kwartał 2026 r. Ma być inna od dotychczasowej, wpisywać się w nurt mindfulness, nawiązywać do kobiecości i natury. Zespół pracuje też nad wystawą modularną, którą będzie można prezentować w różnych miastach, i rozwija dział usługowy, projektując immersyjne instalacje dla klientów zewnętrznych.
Po godzinach znajdują własne sposoby na złapanie równowagi. Grzegorz Jękot surfuje i gra w tenisa. Jakub Matyka najczęściej sięga po produkcje kinowe, które łamią schematy – od „Matrixa” i „Blade Runnera” po „Ex Machinę” i produkcje braci Safdie.
– Marzymy o przeniesieniu doświadczeń możliwych tylko w VR do prawdziwego świata. Chcielibyśmy z pomocą technologii móc na chwilę wciągnąć ludzi w kosmos, zabrać na inną planetę czy przenieść w magiczne miejsca – kończy Jakub Matyka.