Nie znasz Erica Schmidta? Wpisz to nazwisko w Google

Michalina Preisner Izabela Tadra
opublikowano: 2008-04-21 00:00

Zarabia dolara rocznie. Łowcy menedżerskich głów wyceniają go jednak na 5 mld USD. Trzeci szef Google, Eric Schmidt, to prawdopodobnie najważniejszy dyrektor wykonawczy w świecie internetu.

ric Schmidt jest jedną z trzech najważniejszych osób w jednej z pięciu największych amerykańskich firm. O ile nazwiska Larry’ego Page’a i Sergeya Brina są doskonale rozpoznawane nie tylko w branży, o tyle Schmidt stoi w cieniu dwójki cudownych dzieci Stanford University. Nic dziwnego: na poważne spotkania nie przychodzi jak Page i Brin w dżinsach i t-shirtach, nie jest tak atrakcyjny i w przeciwieństwie do nich pamięta czasy, gdy komputery zajmowały całe pomieszczenia. A mimo to wpisanie jego nazwiska w wyszukiwarkę google.pl daje wynik ponad 1,5 mln stron WWW.

Długa historia sukcesu

Historia Schmidta jest prawie tak długa jak historia branży informatycznej i raczej nie przypomina mitu o amerykańskiej karierze „od pucybuta do milionera”. Marketingowo nudny i nieatrakcyjny „starszy” pan odegrał — i nadal odgrywa — strategiczną rolę nie tylko w światowej ekspansji firmy Google, ale i w całym internetowym świecie. W 2007 r. po raz pierwszy znalazł się na liście 100 najbardziej wpływowych osób świata nowych mediów, opracowanej przez brytyjski dziennik „The Guardian”. Zdetronizował nawet Page’a i Brina — od razu zajął pierwsze miejsce. Jest też pierwszy na liście 50 najważniejszych ludzi sieci ogłaszanej tradycyjnie przez „PC World”.

Schmidt pojawił się w Google w 2001 r., w czasie, gdy wszystkie niemal firmy informatyczne albo upadały, albo przeżywały głęboki kryzys. Wyłowiony z firmy Novell przez head-hunterów, zrobił ogromne wrażenie na Page’u i Brinie i od razu trafił do zarządu. Pięć miesięcy później, w sierpniu 2001 r., został dyrektorem zarządzającym. Dziś jest również prezesem komitetu wykonawczego. Z oficjalnej notatki na stronie firmy można dowiedzieć się, że do obowiązków Schmidta należy utrzymanie tempa wzrostu oraz wysokiej jakości usług i produktów oferowanych przez Google. Za współprowadzenie internetowego giganta Schmidt pobiera wyjątkowo niską pensję — symbolicznego 1 USD rocznie, podobnie zresztą jak Page i Brin. A jednak jest miliarderem — w 2007 r. Forbes umieścił go na 126 miejscu wśród najbogatszych ludzi świata, szacując jego majątek na 6,2 mld USD. Jak to możliwe? Schmidt, który dziś ma 53 lata i zarządzał już niejedną informatyczną firmą (pracował m.in. w Sun Microsystems, Novellu i Xeroksie), miał sporo czasu, by odłożyć i rozmnożyć kapitał. W 2004 r. postanowił zainwestować 90 mln USD w świeżo wypuszczone akcje Google i w dwa miesiące zarobił na tym ponad 50 mln USD.

Misja Gigant

— Naszym celem jest umożliwienie użytkownikom Google zadania pytania: „Co mam zrobić jutro?” czy „Jaką mam wybrać pracę?” — taką zasadę wyznaje Eric Schmidt. Jego zdaniem, jedyne, co uniemożliwia „wyszukiwarce idealnej” udzielenie odpowiedzi na te pytania, to niedostateczna wiedza o jej użytkownikach. Dla Schmidta jest to główne pole dla przyszłej ekspansji Google, a pomóc w niej ma iGoogle, czyli personalizacja usług.

W wywiadzie udzielonym niedawno magazynowi „Fortune” Larry Page, Sergey Brin oraz Eric Schmidt ujawnili, że na miesiąc przed debiutem giełdowym Google w sierpniu 2004, zawarli umowę, iż będą pracować razem nie krócej niż 20 lat. Gdy umowa wygaśnie, Schmidt będzie dobiegał siedemdziesiątki, a Page i Brin skończą po 50 lat. Dwadzieścia lat to wystarczająco dużo czasu, by jeszcze bardziej umocnić informacyjnego giganta, jakim dziś jest Google, i powiększyć fortuny całej trójki. Analitycy szacują, że w 2007 r. zyski Google wyniosły 16,6 mld USD. To o 57 proc. więcej niż rok wcześniej. l

Skąd ta nazwa

Nazwa „Google” powstała z przekształcenia słowa „googol”. Twórcą tego terminu był Milton Sirotta, a spopularyzował go amerykański matematyk i wuj Sirotty, Edward Kasner. „Googol” oznacza liczbę zapisywaną jako 1 ze 100 zerami.

Michalina Preisner

Izabela Tadra