Zatory płatnicze to ostatnio największa bolączka polskich przedsiębiorstw. Najbardziej narażone są firmy małe i średnie.
— Mają niewielkie możliwości pozyskania zewnętrznego finansowania. Zagrożeniem są dla nich także większe podmioty, które działają często wedle zasady „duży może więcej” — tłumaczy Michał Radziejewski z działu windykacji należności w Kancelarii Pronet.
Efekt domina
Problemy finansowe przedsiębiorstw spotęgowało spowolnienie gospodarcze, które ograniczyło popyt na towary i usługi.
— W związku z mniejszą ilością zamówień spadły przychody firm, co wpłynęło negatywnie na ich możliwości finansowe — mówi Remigiusz Brzeziński, prezes Kancelarii Prawnej — Inkaso WEC.
W szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się przedsiębiorcy z sektora MSP, współpracujący z coraz rzadziej rozliczającymi się w terminie dużymi podmiotami. Ratując się przed upadkiem, wielu z nich ograniczyło swoje inwestycje.
— W I kwartale br. na taki krok zdecydowało się 36, 7 proc. mikroprzedsiębiorstw i 34,5 proc. małych firm — wskazuje Andrzej Kulik, rzecznik prasowy Krajowego Rejestru Długów.
Ze względu na zaostrzoną politykę kredytową banków przedsiębiorcy zaczęli się także zadłużać u innych podmiotów. Wielu z nich zredukowało zatrudnienie, przeszło na rozliczanie gotówkowe lub przedpłaty, a nawet wysprzedawało majątek. Jak wynika z raportu „Portfel należności polskich przedsiębiorstw”, sporządzonego przez Krajowy Rejestr Długów oraz Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce, w I kwartale br. aż 63,1 proc. mikro- i 60,2 proc. małych firm deklarowało, że opóźnienia stanowią dla nich barierę. W przypadku firm średnich odsetek ten wynosił 60,8 proc.
Ochrona w cenie
Zdaniem ekspertów, w związku z pogarszającą się sytuacją gospodarczą, a co za tym idzie — rosnącym problemem zatorów płatniczych, małe i średnie przedsiębiorstwa zaczęły coraz odważniej sięgać po rozwiązania, które pozwalają im na przyspieszenie rotacji pieniądza.
— Obserwujemy wzrost zainteresowania windykacją na zlecenie oraz monitoringiem płatności — wskazuje Krzysztof Matela, prezes EGB Finanse. Jakub Świniarski, dyrektor sprzedaży i rozwoju biznesu w biurze prawno-windykacyjnym Experts Inkasso, dodaje, że mniejsze podmioty chętniej korzystają także ze stałej opieki prawnej.
— Są bardziej świadome zagrożeń, w obliczu coraz większej liczby bankructw — twierdzi Jakub Świniarski.
Mimo rosnącej popularności rozwiązań zabezpieczających przedsiębiorcy nadal decydują się na nie zbyt późno.
— Zdarza się, że zgłaszają się do nas o pomoc dopiero po 90 dniach od terminu płatności FV — mówi Michał Imiołek z Kancelarii Medius.
Pod okiem windykatora
Firmom z sektora MSP, mającym problem ze ściągnięciem długów, specjaliści radzą nie zwlekać z podjęciem kroków windykacyjnych.
— Czas działa na ich niekorzyść — zaznacza Ireneusz Glensczyk, prezes Indos. Przejmujący sprawę windykator zobowiązuje się do prowadzenia negocjacji z dłużnikiem i przejmuje odpowiedzialność za cały proces, mający doprowadzić do spłaty należności.
— Często już sama jego obecność w stosunkach między kontrahentami zwiększa dyscyplinę w regulowaniu zobowiązań — uważa Ireneusz Glensczyk.
Koszty windykacji wynoszą zwykle od 5 proc. do 20 proc. wartości dochodzonej wierzytelności. — Zależą od terminu przeterminowania należności, jej wysokości, stałej współpracy firmy windykacyjnej z klientem
i informacji zdobytych na temat dłużnika — mówi Rafał Ptak, radca prawny — pełnomocnik w AIF Kancelaria.
Windykatorzy proponują też inne sposoby rozliczeń.
— W EGB Finanse klienci mogą również płacić za pojedyncze działania windykacyjne, np. rozmowę telefoniczną, wysłanie wezwania do zapłaty lub innej korespondencji — wymienia Krzysztof Matela.
Zaznacza, że przedsiębiorca może w ten sposób samodzielne projektować proces windykacji i wpływać na wysokość wydatków, jakie w związku z nim poniesie.
Działanie prewencyjne
Korzystanie z usług windykacyjnych przedsiębiorca powinien potraktować jednak jako rozwiązanie ostateczne. Problemom z kontrahentami może zaradzić jeszcze przed ich wystąpieniem. Służy temu m.in. faktoring.
— Jest usługą finansową adresowaną do firm, które sprzedają produkty lub usługi z odroczoną płatnością i oczekują gotówki przed upływem terminu uregulowania należności przez swoich kontrahentów — mówi Robert Brzostek, dyrektor handlowy w Fortis Commercial Finance.
Dzięki rozwiązaniu klient może otrzymać od faktora do 90 proc. wartości faktury w ciągu 24 godzin od jej wystawienia. Wadą jest jednak dość wysoki koszt usługi.
— Wynosi zwykle powyżej 20 proc. dochodzonej wierzytelności — mówi Rafał Ptak. Firmy mogą także wybrać opcję ubezpieczenia kontraktu z odroczonym terminem płatności.
— Oferujemy im ubezpieczenie all inclusive, dotyczące transakcji krajowych i zagranicznych — mówi Robert Dunaj, dyrektor biura marketingu w TU Euler Hermes. Jak zaznacza, wybierając ubezpieczyciela, przedsiębiorca powinien zwrócić uwagę na zakres oferowanej przez niego usługi oraz jakość serwisu.
— Ważne jest też m.in. to, czy do obsługi naszej sprawy przypisana została konkretna osoba, czy mamy z nią bezpośredni kontakt i czy ubezpieczyciel udziela nam porad na temat spodziewanego przez niego rozwoju sytuacji na rynku — mówi Robert Dunaj.
Jego zdaniem, bez odpowiedniego serwisu umowa ubezpieczenia jest niewiele warta. — Nie funkcjonuje wtedy w praktyce handlowej firmy — dodaje Robert Dunaj.