Krugman twierdzi, że aby Europa zaczęła wychodzić z kryzysu trzeba zrealizować dwa cele: obniżyć koszt zadłużania się przez „południe Europy” i dać najmocniej obciążonym długiem państwom z tego regionu możliwości eksportowe, które pozwoliłyby im poprawić stan finansów. Możliwości zbliżone do tych, jakie miały w niedalekiej przeszłości Niemcy.

- Oznacza to wykreowanie boomu w Niemczech, jaki miał miejsce w południowej Europie w latach 1999-2007 – pisze Krugman w poniedziałkowym The New York Times.
Ekonomista przyznaje, że oznaczałoby to czasowy wzrost inflacji w Niemczech. Zdaje sobie jednocześnie sprawę, że europejscy politycy wydają się albo niechętni takiemu rozwiązaniu albo całkowicie mu przeciwni.
Krugman uważa, że szef EBEC, Mario Draghi, podziela jego pogląd. Dlatego zasugerował niedawno, że bank centralny eurolandu może kupować obligacje państw z południa Europy aby obniżyć koszt pożyczanie przez nie pieniędzy. Ale ta część planu jest najłatwiejsza, twierdzi Krugman.
- Euroland nie może być uratowany dopóki Niemcy nie zaakceptują znacząco wyższej inflacji przez następnych kilka lat, a jak dotąd nie dostrzegam oznak, że niemieccy oficjele są choćby gotowi dyskutować na ten temat, nie mówiąc o zaakceptowaniu tego, co konieczne – pisze Krugman.
Czy euroland zostanie zatem uratowany?, zastanawia się amerykański ekonomista.
- Pomimo pokazu determinacji pana Draghiego, moim zdaniem, jest to bardzo wątpliwe – pisze Krugman.