Niemcy stały się znów rynkiem dla nas najważniejszym, ale...
Media i analitycy twierdzą zgodnie, że przyspieszenie eksportowe w drugiej połowie roku 2000 zawdzięczamy przede wszystkim dobrej koniunkturze w Unii Europejskiej. Szczególne znaczenie przywiązuje się do sytuacji w Niemczech. Przed rokiem, podczas seminarium Polsko-Włoskiej Izby Gospodarczej, wiceminister finansów Krzysztof Ners dowodził nawet, że — cytuję za „Rzeczpospolitą” z 12 lutego 2000 r. — „każdy dodatkowy punkt procentowy wzrostu gospodarczego tylko w Niemczech oznacza 4 proc. przyrostu polskiego eksportu”.
Na UE przypada obecnie 70 proc., w tym na Niemcy — 35 proc. globalnego polskiego eksportu. Tak dużej koncentracji obrotów już dawno nie było. Największy historycznie udział Niemiec wynosił 31,2 proc. (rok 1929 — szczyt koniunktury), zaś maksymalny udział ZSRR — 35,3 proc. (przypadł na rok 1970). Nasza obecna pozycja na rynku niemieckim nie jest ponadto ani równoważna (w imporcie Niemiec Polska ma zaledwie 2,1-proc. udział), ani stabilna.
Analiza danych empirycznych minionej dekady neguje istnienie wspomnianych powyżej zależności (wykres). Fazy wzrostu i spadku naszego eksportu do Niemiec nie idą w parze z dynamiką PKB w Niemczech. To co widać gołym okiem, potwierdza rachunek: współczynnik korelacji między dynamiką PKB w Niemczech (zmienna niezależna) a dynamiką naszego eksportu do Niemiec w ujęciu dolarowym (zmienna zależna) wynosi 0,01! Czyli — absolutny brak związku w czasie równoległym. Ale taki sam wynik otrzymałem, gdy na osi czasu wskaźniki PKB Niemiec przesunąłem o jeden rok wstecz, by zbadać zależność przyrostu eksportu w danym roku od dynamiki PKB w roku poprzednim.
Wszystkie wielkości musiały być liczone w cenach bieżących, co oczywiście zawyżyło ich realną dynamikę. Inflacja w Niemczech była jednak niska, a ujęcie wartości naszego eksportu w dolarach zbliżyło jego przyrosty do wielkości realnych. Okoliczności te, o których wspominam z obowiązku, nie zdeformowały proporcji obrazu. A jego dominantą jest chaos, dla którego reprezentatywne są dwa następujące przykłady: gdy w 1993 r. nominalny PKB Niemiec zwiększył się o 2,5 proc., to polski eksport do Niemiec wzrósł o 24 proc. Natomiast w roku 1999, przy takiej samej dynamice PKB (2,5 proc.), nasz eksport w ujęciu dolarowym spadł o 3,4 proc.
Ponadto dynamika naszego eksportu do Niemiec jest w najwyższym stopniu nierównomierna. Przyrosty i spadki eksportu mają charakter wyraźnie incydentalny, a ich skrajne wielkości (w ujęciu dolarowym) sięgają od minus 5,5 do plus 42,5 procent! Zmiana tej niekorzystnej i wręcz niebezpiecznej sytuacji wymaga tworzenia trwałych, równoprawnych i obustronnie istotnych powiązań między gospodarkami Polski i Niemiec — zwłaszcza w perspektywie naszego akcesu do Unii Europejskiej.