Decyzja, która zmieni rynek — tak wyniki ubiegłotygodniowego głosowania stowarzyszenia europejskich regulatorów elektroenergetycznych (ACER) komentuje Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Dotyczyło ono sprawy o kolosalnym znaczeniu dla polskiego systemu elektroenergetycznego — wprowadzenia granicy między systemami Niemiec i Austrii.
Polska tej granicy chce, i to my domagaliśmy się głosowania. Jego wynik to nasz sukces — pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Z oficjalnym ogłoszeniem ACER czekał jednak do wczoraj, m.in. ze względu na możliwe apelacje. W końcu ogłosił. Według ACER, niezgodne z europejskimi regulacjami jest to, że systemy elektroenergetyczne Niemiec i Austrii nie podlegają procedurom „alokacji transgranicznych mocy przesyłowych”.
W uproszczeniu chodzi o to, że w Europie Środkowej i Wschodniej każdy, kto chce przesłać prąd przez granicę, musi wcześniej zarezerwować sobie moce przesyłowe, bo przepustowość połączeń transgranicznych jest ograniczona i raczej skromna. Wykorzystuje się do tego mechanizm aukcji. Tymczasem Niemcy i Austria mogą się aukcjami nie kłopotać — ich systemy elektroenergetyczne są formalnie jednością. Problem w tym, że przesył prądu z Niemiec do Austrii jest utrudniony ze względu na kiepsko rozwiniętą sieć w Bawarii (inwestycje są tam oprotestowywane przez lokalną społeczność).
Niemiecki prąd płynie więc swobodnie przez sieć polską lub czeską i wtedy mówimy o nieplanowanych przepływach prądu lub przepływach kołowych. Zdaniem ACER, to niezgodne z europejskimi regulacjami. Dla Polski to dobrze, bo polska sieć jest stara i wymaga modernizacji,więc nagłe dopływy niemieckiego prądu (najczęściej z elektrowni wiatrowych lub fotowoltaicznych) oznaczają ryzyko awarii. By chronić sieć, polski operator PSE uruchamia dodatkowe wytwarzanie energii w Polsce. To kosztuje, więc ceny energii na rynku bilansującym w takich sytuacjach skaczą. Nieplanowane przepływy z Niemiec zapychają też, w sposób nieprzewidywalny, punkty transgraniczne, utrudniając polsko-niemiecki handel prądem. Polska odczuła to boleśnie w sierpniu, kiedy z powodu suszy i upałów konieczne było wprowadzenie ograniczeń w konsumpcji prądu. PSE chciało dokupić prądu z Niemiec, ale połączenia były zatkane.
ACER zaproponował, żeby w ciągu czterech miesięcy regulatorzy i operatorzy ze wszystkich zainteresowanych krajów przedstawili mu propozycje dotyczące procedury udostępniania przepustowości na granicy niemiecko-austriackiej. Z komunikatu URE wynika, że nasz regulator zaproponuje aukcje. „W ocenie prezesa URE aukcje na moce przesyłowe powinny mieć zastosowanie na granicach między wszystkimi państwami członkowskimi w regionie CEE” — głosi pismo.
Opinia ACER nie jest wiążąca, ale stowarzyszenie precyzuje, że jeśli kraj członkowski się do niej nie zastosuje, to sprawa może trafić do Komisji Europejskiej.
JUŻ PISALIŚMY:„PB” z 18 września 2015 r.
Już w zeszłym tygodniu pisaliśmy o tym, że europejscy regulatorzy zagłosowali za rozdzieleniem systemów energetycznych Niemiec i Austrii. Wstrzymywali się jeszcze z oficjalnym ogłoszeniem decyzji, bo czekali na apelacje. Dla Polski ich decyzje oznaczały dobre wieści.