Niepokojące sygnały

Przemysław Kwiecień
opublikowano: 2012-02-14 00:00

CO MYŚLI RYNEK

Greckie „tak” dla pakietu oszczędnościowego wywołało na rynkach finansowych poczucie ulgi, gdyż oznacza, że po raz kolejny widmo bankructwa tego kraju zostało odsunięte. Ta radość może się jednak okazać przedwczesna. Doniesienia z Grecji przysłoniły jednocześnie bardzo słaby raport o japońskim PKB, na który rynek w zasadzie nie zareagował.

Naszym zdaniem znaczenia greckiego głosowania nie należy przeceniać. Przyjęcie nowego pakietu oszczędności, prawdopodobne porozumienie z bankami i przyznanie Grecji tzw. drugiego pakietu przez UE/MFW może jedynie odsuwać w czasie to, co nieuniknione. Może się tak stać, ponieważ grecka gospodarka jest na równi pochyłej (dane o PKB za czwarty kwartał poznamy w środę), a w społeczeństwie nie ma determinacji do walki.

To zaś oznacza poważne ryzyko przejęcia władzy przez ugrupowania populistyczne, które mogą zdecydować się na bankructwo kraju, nawet jeśli będzie wiązało się to z opuszczeniem strefy euro (a raczej szczególnie wtedy, dzięki czemu rząd uzyska możliwość drukowania pieniądza na pokrycie deficytu). Zakładamy jednak, że strefa euro poradzi sobie nawet z niewypłacalną Grecją tak długo, jak optymistyczne styczniowe dane rzeczywiście przerodzą się w ożywienie.

Tu dochodzimy do miejsca, kiedy wydarzenia w Grecji i japoński raport łączy coś więcej niż tylko zbieżność w czasie. Ożywienie w strefie euro zależy od koniunktury w Azji, a szczególnie podtrzymania wysokiego tempa wzrostu w Chinach. Zakładamy, że wobec planowanej na 2013 r. zmiany warty w chińskiej polityce tamtejsze władze zrobią wiele, by nie dopuścić do istotnego spowolnienia. Jednak naturalnie możliwości chińskiego rządu nie są nieograniczone.

Silny spadek japońskiego PKB w ostatnim kwartale minionego roku wynikał ze słabszego eksportu.

Czwarty kwartał minionego roku dla wielu nastawionych na eksport gospodarek był słaby, jednak pojawiają się sygnały, że ta tendencja przenosi się na ten rok. Styczniowe dane opisujące chiński handel zagraniczny były (pod względem dynamiki wolumenów) najgorsze od czwartego kwartału 2009 r. Po części można przypisać to zaburzeniom związanym z efektem kalendarzowym chińskiego nowego roku, ale dominują opinie, że nawet po jego wyeliminowaniu pogorszenie jest wyczuwalne (więcej na ten temat będzie można powiedzieć za miesiąc). Podobnie niepokoi ponowny spadek indeksu PMI dla Singapuru, który jest barometrem kondycji handlu w tamtej części globu. To na razie wstępne sygnały ostrzegawcze, ale warto ten wątek obserwować. To właśnie spowolnienie w Azji, a nie Grecja, jest głównym zagrożeniem dla giełdowych byków i notowań złotego.

To spowolnienie w Azji, a nie Grecja, jest głównym zagrożeniem dla giełdowych byków i notowań złotego.