Wczoraj drugi dzień z rzędu rosły ceny ropy na światowych giełdach. Tym razem dobrym pretekstem do zwyżek okazały się informacje o zmniejszeniu dostaw z Nigerii. Niepokoje społeczne w tym kraju zmusiły koncerny Royal Dutch/Shell, ChevronTexaco i Total Fina Elf do zmniejszenia dziennej produkcji w Nigerii o 817,5 tys. baryłek, czyli o 37 proc. w porównaniu z dostawami w lutym.
To, w połączeniu z obawami o możliwość przeciągnięcia się konfliktu w Iraku, doprowadziło we wtorek do silnego wybicia cen paliw, zwłaszcza na londyńskiej giełdzie. Już przed południem baryłka ropy Brent z Morza Północnego w dostawach na maj zdrożała na tamtym parkiecie o 3,2 proc. do 26,92 USD.
Nie ma jednak ryzyka, by w związku z ostatnim wzrostem notowań ropy drastycznie podrożały paliwa na naszym rynku detalicznym. Analitycy przyznają, iż ubiegłotygodniowe obniżki kursu ropy powinny pozwolić na utrzymanie cen paliw na obecnym poziomie.