NIK negatywnie oceniła proces przygotowania "wyborów korespondencyjnych" na prezydenta RP; organizowanie i przygotowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych - oświadczył prezes NIK Marian Banaś.
Szef NIK zaprezentował w czwartek ustalenia kontroli Izby dotyczące działań wybranych podmiotów w związku z przygotowaniem wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na 10 maja 2020 r., z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego.
Wybory jednak nie odbyły się 10 maja. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w art. 293 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca.

Nie było podstaw prawnych do tego, żeby premier wydawał jakiekolwiek polecenia Poczcie Polskiej i PWPW związane z wykonaniem i realizacją wyborów prezydenckich 10 maja ub.r. - powiedział dyrektor Departamentu Administracji Publicznej NIK Bogdan Skwarka.
Skwarka, który był koordynatorem kontroli, podkreślił na konferencji prasowej, że "pierwsze pytanie, które w tej kontroli zadaliśmy, (to) czy Prezes Rady Ministrów był uprawniony do wydawania decyzji administracyjnej, zawierających polecenie dla tych dwóch podmiotów, czyli Poczty Polskiej i KPRM".
"Nie ulega wątpliwości, że na podstawie art. 11 ust. 2 tzw. ustawy covidowej prezes Rady Ministrów mógł wydawać polecenia spółkom i innym podmiotom, ale powstaje pytanie zasadnicze: czy mógł na podstawie tego przepisu wydać polecenie przygotowania do wyborów Poczcie Polskiej i PWPW? Otóż nie. Nie było podstaw prawnych do tego, żeby prezes Rady Ministrów wydawał jakiekolwiek polecenia związane z wykonaniem wyborów i realizacją wyborów tym dwóm podmiotom" - powiedział.
Skwarka podkreślił, że "w tym okresie obowiązywała ustawa, prawo, kodeks wyborczy". "Ta ustawa ustalała organy, które są odpowiedzialne za przeprowadzenie wyborów, niezależnie, czy to są wybory prezydenckie, czy do Sejmu, czy też do Senatu" - zaznaczył.
"Jednym z elementów, prerogatyw, które posiadała Państwowa Komisja Wyborcza było zalecenie drukowania kart wyborczych" - mówił dyrektor Departamentu Administracji Publicznej NIK i dodał, że decyzja w stosunku do TP S.A. z 16 kwietnia 2020 roku mówiła tylko o przygotowaniu wyborów prezydenckich, a decyzja skierowana do PWPW mówiła już o wydrukowaniu kart wyborczych, a to już jest prerogatywą PKW.
"W świetle obowiązujących przepisów prawa prezes Rady Ministrów nie mógł, nie miał podstaw do tego, żeby taką decyzję wydać" - stwierdził Skwarka.
W związku z kosztami organizacji wyborów Poczta Polska S.A. i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. przesłały do Ministerstwa Finansów faktury na łączną kwotę 76 527 400 zł. Według stanu na 31 grudnia 2020 r., Krajowe Biuro Wyborcze wypłaciło obu spółkom łącznie 56 450 406, 16 zł – wynika z kontroli NIK.
Zdaniem NIK, Poczta Polska, występując do Ministra Cyfryzacji o przekazanie danych osobowych z rejestru PESEL oraz do jednostek samorządu terytorialnego ze wpisów wyborców, nie miała podstawy prawnej do takiego żądania, a także do przetwarzania tych danych. W opinii Izby, stanowiło to naruszenie art. 5 ust. 1 lit. A i art. 6 ust. 1 RODO.
"W dniu, kiedy Poczta Polska zażądała tych dokumentów, nie było żadnej normy prawnej rangi ustawowej, która by uprawniała ten podmiot do żądania przekazania danych osobowych. W tym czasie jedynym podmiotem, który był uprawniony do żądania tych danych, była Państwowa Komisja Wyborcza na podstawie Kodeksu Wyborczego" - powiedział dyrektor departamentu administracji publicznej NIK Bogdan Skwarka.
NIK zwrócił też uwagę na koszty związane z organizacją wyborów. Jak poinformował Skwarka, zarówno Poczta Polska, jak i Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych przesłały do ministra finansów faktury.
Poczta Polska wystawiła fakturę 12 czerwca 2020 na kwotę brutto 71 880 600 zł na Ministerstwo Finansów. Dyrektor Generalny MF odesłał fakturę, wskazując, że MF nie jest właściwe do uregulowania płatności. Z kolei Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych do Ministra Finansów 29 maja 2020 r. wysłała fakturę za druk kart wyborczych na łączną kwotę brutto 4 646 800 zł. Faktura została zwrócona z informacją, że MF nie jest właściwe do uregulowania płatności.
"Nikt z podmiotów, do których zwracały się te dwie spółki, nie czuł się do odpowiedzialności za koszty poniesione przez te spółki" – powiedział Skwarka. Zdaniem Izby, KPRM, MSWiA, MAP pomimo zaangażowania w proces organizacji wyborów, które się nigdy nie odbyły, konsekwentnie odmówiły przyjęcia na siebie odpowiedzialności za wydatkowane środki publiczne w wysokości co najmniej 76 527 400 zł.
Jednak dodany do ustawy o szczególnych instrumentach wsparcia przepis art. 117a (wszedł w życie z dniem 1 września 2020 r.) umożliwił przyznanie jednorazowej rekompensaty z budżetu Krajowego Biura Wyborczego na pokrycie uzasadnionych kosztów poniesionych przez PP S.A i PWPW S.A. Według stanu na 31 grudnia 2020 r., KBW wypłaciło kwotę 56 450 406,16 zł (53 205 344,65 zł otrzymała PP S.A, a 3 245 061,51 zł PWPW S.A).
Skwarka zastrzegł, że wydatki te mogą ulec zwiększeniu, z uwagi na klauzulę przewidzianą w umowie pomiędzy KBW a PP S.A., m.in. o koszty magazynowania i ewentualnej utylizacji wydrukowanych kart wyborczych.
Podczas czwartkowej konferencji w KPRM do raportu NIK odniósł się rzecznik rządu Piotr Müller.
"Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były wydane zgodne z przepisami prawa" - powiedział i podkreślił, że wynika to wprost z opinii prawnych.
"Prezes Rady Ministrów oraz szef Kancelarii Premiera działali zgodnie z przepisami prawa, stali również na straży wykonania przepisów konstytucyjnych, które mówiły o tym, w jakim terminie powinny odbywać się wybory prezydenckie zarządzone przez marszałka Sejmu na dzień 10 maja" - mówił Müller. "Celem przyjętych działań w tym czasie było umożliwienie udziału w wyborach tych grup osób, które - zgodnie z wtedy obowiązującymi przepisami prawa - miały prawo do głosowania korespondencyjnego i były szczególnie zagrożone ze względu na trwającą wtedy pandemię koronawirusa" - dodał.
"Uważamy ponadto, że stawianie zarzutów wobec Poczty Polskiej czy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych nie mają uzasadnienia w stanie prawnym oraz faktycznym" - mówił rzecznik rządu i podkreślił, że "te instytucje - zgodnie z prawnie wydanymi decyzjami przez prezesa Rady Ministrów - miały obowiązek podjęcia tych czynności technicznych".
Premier miał obowiązek, aby wspomóc wykonanie czynności technicznych związanych z organizacją wyborów 10 maja - podkreślał Müller.
Prowadząc przygotowania do wyborów chodziło o danie możliwości osobom zagrożonym przez pandemię głosowania korespondencyjnego, mówił rzecznik rządu.
"Stawianie zarzutów wobec Poczty Polskiej oraz PAPA nie mają zastosowania w stanie faktycznym oraz prawnym" - przekonywał. Poza tym premier nie wydawał decyzji dotyczących samych wyborów, ale "kwestii organizacyjnych i technicznych, aby wspomóc ich wykonanie w niezwykle trudnym czasie pandemii".
"Premier oraz cały rząd miały obowiązek, aby wspomóc wykonanie czynności technicznych" - podkreślił Müller.
Zacytował cztery opinie, w myśl których premier miał prawo do zarządzenia przygotowań do wyborów na podstawie ustawy covidowej, przyjętej przez Sejm.
"Decyzje miały charakter przygotowawczy, stawiając w stan gotowości przedsiębiorców, którym powierzony miał być druk kart wyborczych oraz doręczenia i obrót dokumentami w zakresie korespondencyjnej formy wyborów prezydenckich" - uznał w swej opinii Ośrodek Analiz Cegielskiego.
"Wydanie polecenia przez Prezesa Rady Ministrów zgodnie z realizowanym wnioskiem, w oparciu o regulację zawartą w art. 11 ust. 2 specustawy, należy ocenić jako działanie konieczne, niezbędne i wyjątkowe, ukierunkowane bezpośrednio na zwalczanie i zapobieganie epidemii. Stan epidemii podczas którego przeprowadzone mają zostać wybory na Prezydenta RP w 2020 r. w trybie korespondencyjnym, niewątpliwie uzasadnia wykorzystanie wprowadzonej w specustawie możliwości interwencji Prezesa Rady Ministrów" - to z kolei opinia dr Krzysztofa Wąsowskiego.
"Działania Prezesa Rady Ministrów podjęte na podstawie art. 11 Ustawy o Szczególnych Rozwiązaniach dokonane były na podstawie i w ramach obowiązującego porządku prawnego. Prezes RM nie przekroczył ich w zakresie swoich kompetencji wskazanych wyżej w wymienionym przepisie prawa" - stwierdziła kancelaria Brysiewicz i wspólnicy.
"Prezes Rady Ministrów w obu omawianych decyzjach ani nie zarządził wyborów prezydenckich, ani nie zarządził w nich trybu głosowania korespondencyjnego. W decyzjach tych Premier jedynie nakazał dwóm przedsiębiorcom publicznym, aby te rozpoczęły proces techniczno-organizacyjnego przygotowywania się do głosowania korespondencyjnego, tak jak to głosowanie przewidywały obowiązujące przepisy Kodeksu wyborczego" - uznał prof. dr hab. Marek Szydło.
"Sama NIK nie zdecydowała się, aby złożyć zawiadomienia, jeśli chodzi o organy takie jak KPRM czy prezes Rady Ministrów" - podsumował rzecznik rządu.