Częste podwyżki akcyzy nasiliły przemyt i uszczupliły wpływy do budżetu — wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Czy da to do myślenia rządzącym? Wątpliwe.
Przedstawiony wczoraj przez Najwyższą Izbą Kontroli (NIK) raport z wyników kontroli dotyczącej realizacji dochodów budżetu państwa z podatku akcyzowego nie jest zaskoczeniem. Urzędnicy izby potwierdzili opinie ekonomistów, które ostrzegały o zabójczym — również dla Skarbu Państwa — w skutkach podwyższeniu stawek akcyzy. Zwłaszcza napiętnowana została przez NIK polityka zwiększenia w latach 1999-2001 wysokości tego podatku na wyroby spirytusowe. Zamiast przynieść oczekiwany wzrost wpływów do budżetu, te — na przekór rządzącym — spadły z 4,8 mld zł (w 1998 r.) do 4,1 mld zł (w 2001 r.).
— Dochody były niższe dlatego, że rósł przemyt przygraniczny. Ceny alkoholu w krajach sąsiednich wynosiły około 50 proc. cen w Polsce. Wartość ujawnionego przemytu wzrosła z 69 mln zł w 1999 r. do 81 mln zł w 2001 r. — wylicza Jacek Jezierski, wiceprezes NIK.
Podobna sytuacja zdarzyła się przy podwyżkach akcyzy na papierosy. Jej skutkiem był spadek sprzedaży papierów przez producentów — z 94 mln sztuk w 1999 r. do ponad 83 mln w 2001 r.
Nie lepiej też się działo z podatkiem akcyzowym na paliwa.
Czy raport NIK coś zmieni? O ile w przypadku akcyzy na wódkę władze poszły po rozum do głowy i obniżyły stawki akcyzy, to w przypadku papierosów dojdzie do odwrotnego procesu. A to oznacza, że przemyt wzrośnie. Straci na tym budżet i uczciwi przedsiębiorcy.