Niska podaż uratowała deweloperów z Warszawy

Dominika MasajłoDominika Masajło
opublikowano: 2020-05-18 18:03

Niewielka liczba mieszkań w portfolio deweloperów mogła uchronić ich prze bańką – mówią eksperci JLL.

Stołeczni deweloperzy sprzedali w I kw. 2020 r. blisko 7 tys. nowych mieszkań, co było wynikiem najlepszym od blisko dwóch lat. Wyraźne problemy mieli natomiast z uruchamianiem kolejnych projektów - wynika z najnowszego raportu JLL. W pierwszych trzech miesiącach roku do sprzedaży wprowadzili zaledwie 3,7 tys. lokali, prawie o 50 proc. mniej niż w ostatnim kwartale 2019 r. W konsekwencji, na koniec marca na stołecznym pierwotnym rynku mieszkaniowym w ofercie pozostało 13,7 tys. mieszkań. Ostatni raz tak niski poziom oferty odnotowano w I kw. 2010 r. Jak podkreślają eksperci JLL, wbrew pozorom zaistniała sytuacja może mieć pozytywne konsekwencje.
- Schłodzenie przyszło w momencie, w którym dość niebezpiecznie zaczęły rozwierać się nożyce popytowo-podażowe. Trudności deweloperów w uzupełnianiu oferty, coraz śmielsze zakupy inwestycyjne - przy rosnących z kwartału na kwartał cenach - wyraźniej zaczęły kierować rynek w stronę klasycznej bańki. Ta na szczęście w najbliższym czasie się nie pojawi. Nie oznacza to, że działające na warszawskim rynku firmy nie odczują w nadchodzących miesiącach skutków pandemii, ale wychodzenie z okresu turbulencji może mieć - dzięki niskiej ofercie - łagodniejszy przebieg – mówi Katarzyna Kuniewicz, dyrektor działu badań rynku mieszkaniowego JLL
Jej zdaniem branża nie uniknie jednak trudności. Jedną z nich będzie zwiększona liczba zwrotów.
-Nabywcy, którzy nie podpisali jeszcze umowy deweloperskiej u notariusza – a którzy mieszkanie wybrali i zarezerwowali w lutym i marcu – wciąż mają otwartą drogę, by z tej transakcji się wycofać. Można oczekiwać, że w pierwszej kolejności z tej możliwości skorzystają nabywcy inwestycyjni, szczególnie ci, którzy celowali w najem krótkoterminowy. Innych może do tego zmusić polityka banków, które zaostrzyły warunki przyznawania kredytów – mówi ekspertka JLL.
Uważa jednak, że zjawisko będzie niewielkie. Zapytana o spadek cen mieszkań odpowiada, że nastąpi on dopiero po spadku podaży i popytu.
- Jednak oczekiwanie, że mieszkania dopiero co wprowadzane do sprzedaży będą tańsze, nie jest pozbawione słuszności. Przede wszystkim dlatego, że nowe projekty nie mogą być już kierowane głównie do nabywców inwestycyjnych. Ta grupa popytowa wycofała się z rynku jako pierwsza. Prędzej jednak należy spodziewać się zmiany geografii podaży i zwiększenia aktywności deweloperów w peryferyjnych dzielnicach i mniej atrakcyjnych lokalizacjach, niż wyjątkowych okazji na Woli, Mokotowie czy Pradze - zaznacza Katarzyna Kuniewicz.
Dominika Masajło