— Pierwsza deska Nobile była z mamutem, rocznik 94. Miała z tysiąc błędów — przyznał kiedyś na łamach „PB” Dariusz Rosiak, twórca grupy firm skupionych m.in. wokół produkcji i sprzedaży sprzętu do kitesurfingu, narciarstwa i snowboardu. Kilka tysięcy błędów później firmy Rosiaka (łączy je Nobile w nazwie) przechodzą kolejną rewolucję: znów idą mocniej w zimę z własnym brandem.

Obecnie spółka Nobile Kiteboarding jest liderem w sprzedaży desek do kitesurfingu, rozchodzi się ich około 5 tysięcy rocznie. Ponad drugie tyle wyjeżdża w świat z fabryki z Bielska-Białej z logotypami innych producentów. Do tego dochodzi 30 tys. par nart dla znanych w światku narciarskim marek i jakieś 10 tys. desek snowboardowych.
Rodzina z ambicjami
— Rocznie fabryka produkuje 50 tys. sztuk desek, a jej moce przerobowe to 100 tys. sztuk. Między innymi dlatego obok produkcji na zlecenie i kitesurfingu budujemy kolejną nogę. Wracamy na stoki z własną, zupełnie inaczej skrojoną marką. Dajemy sobie co najmniej kilka
lat na zajęcie miejsca w czubie firm rodzinnych produkujących narty i deski z najwyższej półki — mówi Małgorzata Rosiak-Brawańska, córka Dariusza Rosiaka, szefowa Nobile Sports i zarazem olimpijka w snowboardzie w Nagano.
Podaje przykład szwajcarskiej firmy Stöckli, sprzedającej rocznie około 20-30 tys. par nart w cenie 800-1000 EUR za komplet. Ale Stöckli to top topów — wystarczy wspomnieć, że to sponsor Tiny Maze, trzykrotnej medalistki zakończonych właśnie mistrzostw świata w narciarstwie. Nobile sprzedaje dwie deski za około 500 EUR, snowboard z Bielska-Białej można mieć już za 300 EUR.
— Pod kątem jakości produkcji jesteśmy w top 3 na świecie. Mamy kilka własnych patentów, dostaliśmy też 5 mln EUR unijnego wsparcia na rozwój fabryki. Teraz czas na umiejętny marketing, tak jak udało się to w przypadku kiteboardów — mówi Małgorzata Rosiak-Brawańska.
Przyznaje, że ekspansja na nowe rynki w segmencie sprzętu na śnieg kosztuje krocie. Jedyna polska fabryka nart szuka więc wsparcia inwestorów, by szybciej dogonić zachodnie marki. Giełda czy fundusz? Obie opcje są rozważane i realne. Grupa Nobile przynosi zyski (w zeszłym roku zanotowała 30 mln zł przychodu) i nie jest na sprzedaż.
— Na pewno napis „made with polish hands” nie zniknie z desek. To ma być nasz wyróżnik w czasach, gdy coraz większa część produkcji przenosi się do Chin — zastrzega Maciej Jaźwiecki, szef marketingu w Nobile Sports.
Latające auto
„Life’s better when you’re ridding” — głosi jedno z haseł Nobile Sports. Teraz najbardziej znane jest fanom deski z latawcem. Kitesurferzy płacą po 4-5 tysięcy EUR za komplet sprzętu wytwarzanego w Bielsku-Białej, a ze stylistyki i pomysłów rodziny Rosiaków czerpią garściami producenci z USA i Antypodów. Maciej Jaźwiecki liczy, że podobne zjawisko wystąpi na stokach.
— Do jakości dodajemy wzornictwo, lifestyle, szyk. Pierwsze recenzje są entuzjastyczne, jesteśmy wyróżniani za design — mówi szef marketingu. 64-letni Dariusz Rosiak, który dużych pieniędzy dorobił się m.in. na sprzedaży Januszowi Palikotowi hurtowni alkoholu, ma kolejne pomysły na produkty z marką Nobile.
W Bielsku- Białej spółka NBL Kompozyty, której jest współudziałowcem, produkuje m.in. kabiny do ratraków i elementy wyciągów narciarskich dla austriackich odbiorców. NBL wytwarza również karbonowe kabiny do żyrokopterów, będących połączeniem samochodów z helikopterami. Dariusz Rosiak inwestuje też w produkcję żyrokopterów. Na nich też napisze „made with polish hands”.