Jak donosi poniedziałkowy dziennik sztokholmski "Svenska Dagbladet", przedstawicielka Nord Stream w Szwecji Maria Paijkull zapewnia, że spółka chce "wyjść naprzeciw opiniom, z którymi się spotkała" w sprawie przebiegu trasy Gazociągu Północnego.
Nie ma oczywiście mowy np. o wyborze sugerowanej alternatywnej trasy lądowej gazociągu. Natomiast w projektowanym szlaku podwodnym możliwe są korekty. Mają one umożliwić ominięcie najbardziej wrażliwych ekologicznie rejonów - powiedziała Paijkull.
Chodzi o obszary Bałtyku chronione w ramach programu Natura 2000, m.in. płycizny Hoburgs Bank i Północna Midsjoebank, znajdujące się na obszarze szwedzkiej strefy ekonomicznej na południe od Gotlandii. Na tej pierwszej np. co roku zimuje 25 proc. wszystkich europejskich ptaków morskich. O zagrożeniu, jakie dla tych ptaków stanowiłaby budowa gazociągu, informował szwedzki państwowy Urząd Ochrony Środowiska (NVV) w oficjalnej opinii przekazanej zainteresowanym państwom nadbałtyckim 16 lutego br.
Maria Paijkull poinformowała też, że Nord Stream pracuje obecnie nad dokumentem, który będzie zawierał ocenę skutków ekologicznych budowy gazociągu. W tym dokumencie mają się znaleźć propozycje pewnych zmian trasy.
Równocześnie w Sztokholmie zespół szwedzkich ekspertów wojskowych przekazał władzom państwowym swój raport, w którym ostrzega, że budowa gazociągu może naruszyć podwodne składowiska bojowych środków chemicznych. Eksperci ostrzegają szczególnie przed zatopionymi pociskami i pojemnikami zawierającymi iperyt, zwany też gazem musztardowym.
W raporcie napisano m.in.: "Siły zbrojne nie posiadają wiedzy na temat skutków, jakie dla środowiska może mieć wydobywanie (z dna morskiego) bojowych środków chemicznych, a szczególnie niestabilnych zasobników z gazem musztardowym zaopatrzonych w zapalniki". Konkluzją raportu jest zalecenie: "Siły zbrojne wyrażają opinię, że nie należy takich ładunków ani wydobywać, ani przemieszczać; powinny pozostać nienaruszone na miejscu, w którym zostały znalezione".