
Jak wynika z zaprezentowanej weryfikacji budżetu, rząd Norwegii zamierza zwiększyć tzw. strukturalny deficyt fiskalny niezwiązany z ropą na rok 2023 do 373 mld NOK (36 mld USD). W założeniach z października ubiegłego roku kwota ta miała być nie większa od 317 mld NOK. Tłumaczone jest to koniecznością pokrycia wyższych kosztów związanych z inflacją i ochroną socjalną najuboższych obywateli. Udział wypłat z funduszu, którego wartość aktywów szacowana jest na 1,4 bln USD, ma zwiększyć się do 3 proc. Wcześniej zakładano, że znajdzie się na pułapie 2,5 proc. Bank centralny „obstawiał” tymczasem poziom 2,8 proc.
Działanie rządu idzie niejako pod włos polityce Norges Banku. Dodatkowe środki jaką trafią na rynek będą napędzać spiralę cenowo-płacową, co dla banku centralnego stanowić będzie poważne wyzwanie. W kwietniu inflacja bazowa, nie obejmująca cen żywności i paliw (energii) nieoczekiwanie przyspieszyła, co w pewnym stopniu było pokłosiem osłabienia korony norweskiej.
Zwiększone wypłaty z funduszu zostaną wykorzystane głównie na pokrycie większych wydatków na ubezpieczenia społeczne i emerytury, aby zrekompensować wyższy wzrost płac i cen, pokryć niedobory wynikające z niższych dochodów z energii elektrycznej oraz zwiększyć wydatki na wsparcie dla Ukrainy i uchodźców.
Prognozy rządowe zakładają, że PKB uwzględniający norweski przemysł naftowy i offshore, wzrośnie o 1 proc. w tym i przyszłym roku. O ile w przypadku br. projekcja pokrywa się z oczekiwaniami Norges Banku, o tyle na przyszły rok założenie banku centralnego wskazuje jedynie na 0,5 proc. wzrost.