
W ostatnich dwóch latach norweski rząd mocno „zasilał” finanse kraju środkami wypracowywanymi przez fundusz majątkowy, największy tego typu na świecie z aktywami przekraczającymi 1,3 bln USD. Wspierały one programy i działania pomocowe związane z pandemią Covid-19, które miały podtrzymać ożywienie gospodarcze. Ogromny napływ środków na rynek był jednym z głównych czynników podsycających inflację, która wzrosła do najwyższego poziomu od 34 lat, wymuszając podwyżki stóp procentowych.
Prognoza na ten rok zakładała, że transfer środków z funduszu sięgnie około 355,1 mld NOK (ok. 34 mld USD). W 2023 r. kwota ta, określana jako strukturalny deficyt budżetowy poza ropą, ma zmniejszyć się do około 317 mld NOK (30 mld USD) co stanowi około 2,5 proc. funduszu.
Rządowa projekcja zakłada, że wzrost w tzw. gospodarce kontynentalnej zwolni w przyszłym roku do 1,7 proc. po zwyżce rzędu 2,9 proc. w 2022 roku. To prognoza znacznie bardziej optymistyczna niż w przypadku banku centralnego, który przewiduje skurczenie się norweskiej gospodarki o 0,3 proc. w 2023 r.
Tymczasem Norges Bank w zeszłym miesiącu przewidywał, że jego kluczowa stopa procentowa osiągnie szczyt na poziomie około 3 proc. „w trakcie zimy”, po dokonaniu trzeciej podwyżki o pół punktu procentowego od czerwca, do 2,25 proc.