Nowe życie Zdenka Bakali

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-05-21 00:00

Czeski bogacz rozstał się z biznesowymi partnerami i chce samodzielnie inwestować w regionie, głównie w Polsce. Celuje w przemysł i FMCG

Szósty pod względem bogactwa Czech (według magazynu „Forbes”) już widzi, jak jego pieniądze płyną do Polski. To nie pierwsza taka wizja, ale tym razem Zdenek Bakala szykuje ekspansję pod nowym szyldem. To symbol jego nowego życia w biznesie.

Biznesowy rozwód

Nowe życie Zdenek Bakala zaczął oficjalnie 1 kwietnia 2014 r. Wtedy inwestycyjna grupa BXR, w której Zdenek Bakala miał 50 proc. udziałów, ogłosiła „reorganizację”, czyli rozstanie partnerów, których filozofia inwestycyjna zaczęła się różnić. I tak Zdenek Bakala opuścił BXR, zabierając ze sobą Advanced World Transport (przewozy kolejowe), biznes nieruchomościowy w Czechach, a także praskie i warszawskie biuro BXR Partners, czyli ramię grupy zajmujące się private equity. Bakala ma jeszcze czeską grupę medialną Economia (wydaje m.in. „Hospodarske Nowiny”) i zarządza luksusowymi markami (Zegna, Armani), kontrolując 70 proc. rynku tych dóbr w Pradze. Pod szyldem BM Management nowa grupa Zdenka Bakali będzie się teraz koncentrować przede wszystkim na Europie Środkowej i Wschodniej. Jej szefem jest od ponad roku Kamil Cermak, były prezes CEZ w Polsce. Partnerzy miliardera zostają w BXR i będą teraz inwestować poza Europą. Grupa już dziś prowadzi projekty w obu Amerykach, Afryce, Azji i Australii. Dojdą jeszcze joint venture, w których Zdenek Bakala i partnerzy nadal będą mieli po połowie udziałów. Tu jest miejsce dla węglowego koncernu New World Resources, wydobywczego Ferrexpo, mieszkaniowego RPG Byty oraz Green Gas, zajmującego się eksploatacją metanu.

Dwa sektory na celowniku

„Forbes” wycenia fortunę Zdenka Bakali na blisko miliard dolarów (to wartość po trudnym 2013 r., w którym giełdy przeceniły NWR o 40 proc., a Ferrexpo o 80 proc.). Jest z czym działać w regionie.

— W moim nowym życiu biznesowym, prowadzonym pod marką BM Management, stawiam na inwestycje w Europie Środkowej i Wschodniej. Polskę uważam za najbardziej interesującą, przede wszystkim ze względu na wzrost gospodarki, rozmiar rynku i ład korporacyjny, a także — z czym nie wszyscy może się zgodzą — ze względu na wyrafinowane podejście do prywatyzacji. Czesi i Węgrzy postawili na szybkie przekształcenia własnościowe, podczas gdy Polacy, świadomie lub mniej świadomie, dali sobie czas, rozwinęli warszawską giełdę i dopiero wtedy zabrali się za poważnetransakcje prywatyzacyjne — mówi Zdenek Bakala.

Jeśli chodzi o konkretne cele inwestycyjne, miliarder jest dyskretny.

— Interesują nas inwestycje w sektorze FMCG i szeroko rozumianym sektorze przemysłowym — mówi Zdenek Bakala.

Gdyby Ciech był tańszy…

O ile nazwisko czeskiego biznesmena rzadko kojarzy się w Polsce z branżą FMCG (przepytani przez „PB” dwaj czescy analitycy też nie kojarzą Zdenka Bakali z tym rynkiem), o tyle z przemysłem — jak najbardziej.

Poprzez koncern NWR kontroluje w Polsce nieczynną kopalnię Dębieńsko. W ostatnich latach próbował wrogo przejąć węglową Bogdankę (bez powodzenia), robił też podejścia do prywatyzowanego węglowo-energetycznego konglomeratu PAK (firmę kupił jednak Zygmunt Solorz-Żak), a ostatnio — do należącego wciąż do skarbu państwa chemicznego Ciechu (ostatecznie wezwanie na Ciech, jeszcze niezakończone, ogłosił Jan Kulczyk).

— BXR było zainteresowane udziałem w prywatyzacji Ciechu, ale zrezygnowało ze względu na zbyt wysoką cenę akcji. Z tego samego powodu BM nie interesuje się dziś tą spółką. Należy jednak podkreślić, że Ciech, jako spółka przemysłowa wykorzystująca rozmiar polskiego rynku i jego możliwości

eksportowe, jest typowym przykładem inwestycji, która mogłaby nas zainteresować — mówi Zdenek Bakala. — Interesują nas też transakcje na rynku kolejowym w Polsce — dodaje Kamil Cermak.

Polska jest droga

Czeski inwestor będzie się interesować i prywatyzacjami, i rozmowami z prywatnymi właścicielami. Czy przyjrzy się np. spółkom energetycznym — poznańskiej Enei i gdańskiej Enerdze, od dawna typowanej do prywatyzacji?

— Jeśli polski rząd zechce sprzedać akcje, to nie wykluczam udziału w procesie. Analizujemy teraz kilka podmiotów. Generalnie interesują nas transakcje o wartości 50-100 mln EUR, ale nie jesteśmy formalistami — mówi Zdenek Bakala.

Nie kryje jednak obaw przed dwiema barierami związanymi z inwestowaniem w Polsce.

— Po pierwsze, polski rząd i polscy właściciele zdają sobie sprawę z dobrej jakości posiadanych aktywów, więc nie ma co liczyć na szybkie transakcje. Nastroje sprzyjają raczej ochronie aktywów, zwłaszcza uważanych za narodowe. Po drugie, polskie firmy są dziś po prostu drogie, zwłaszcza z punktu widzenia sektora private equity, nastawionego na wysoką stopę zwrotu — podkreśla Zdenek Bakala.

Największą wagę w portfelu Zdenka Bakali ma węglowy koncern New World Resources, pogrążony w tarapatach i uginający się pod ciężarem długów. Notowany w Londynie, Pradze i Warszawie, wyceniany jest dziś na 0,5 mld zł, czyli o ponad 90 proc. mniej niż trzy lata wcześniej.

— Sektor węglowy na całym świecie przechodzi głęboki kryzys. Nie zgadzam się jednak z tymi, którzy uważają, że świat przechodzi przemianę i nieodwracalnie odchodzi od węgla. To po prostu jeden z kryzysów, jakie zdarzały się i w przeszłości. Pewnego dnia się skończy, ale nie zamierzam ryzykować prognozy, kiedy — mówi Zdenek Bakala o swojej głównej inwestycji.

Prognozy nie ryzykuje też Petr Bartek, analityk w czeskim biurze Erste Group. Choć przyznaje, że ceny węgla są na dnie i powinny się odbić. Nie wiadomo tylko — kiedy.

— Perspektywy NWR i tak zależą przede wszystkim od porozumienia z obligatariuszami i konwersji zadłużenia, które nominalnie sięga 775 mln EUR. A to może potrwać nawet do końca roku. Dlatego do tego czasu odradzam kupowanie akcji NWR, bo to nie ma sensu. Na spółce ciąży w tej chwili zbyt duże ryzyko — zauważa Petr Bartek.

Przyszłość projektu Dębieńsko, czyli polskiej kopalni NWR, analityk widzi raczej w ciemnych barwach. — NWR nie ma pieniędzy na budowę kopalni, więc na pewno będzie szukać do niej partnera. Trudno przewidzieć, kto się skusi — zwłaszcza że spółka prawdopodobnie przeklasyfikuje w najbliższym czasie 190 mln ton rezerw Dębieńska na zasoby [co będzie oznaczać, że ich ekonomiczne wydobycie uważa za mniej prawdopodobne niż wcześniej — red.] — podkreśla Petr Bartek.