Od początku marca na rynku walutowym królował dolar. Wspomagany jastrzębią polityką pieniężną Fedu dominował nad większością stabilnych walut. Dodatkowym wsparciem dla jego kursu był napływ kapitału inwestorów uciekających od ryzyka. Ci jednak w zeszłym tygodniu zaczęli realizować zyski, pozbywając się sporych ilości amerykańskiego pieniądza, często na korzyść franka szwajcarskiego.
Chęć dywersyfikacji nie była jedynym powodem skupu franka. Znaczenie miała trudna sytuacja gospodarcza strefy euro oraz dalsze spadki amerykańskich indeksów akcji. Kluczowe okazały się jednak sygnały płynące ze szwajcarskiego banku centralnego (SNB), który prawdopodobnie szykuje się do pierwszej od 15 lat podwyżki stóp procentowych. Informacja umocniła franka w stosunku do dolara, euro, jednak nie do złotego.
Pokaz siły SNB
Stare powiedzenie analityków rynku walutowego brzmi: „im gorzej w strefie euro się dzieje, tym bardziej frank drożeje” i rzeczywiście było ono prawdziwe w ostatnich dniach. Czynnikiem kluczowym dla siły szwajcarskiego pieniądza były jednak wydarzenia dotychczas z nim niekojarzone. Pozbawiony zwykle atutów polityki pieniężnej frank ma bowiem skorzystać na jej planowanym zacieśnianiu.
— Szwajcarski bank centralny od lat postrzegany jest jako najmniej skory do zacieśniania polityki. Ostatni raz stopy procentowe w Szwajcarii zostały podniesione w 2007 r., czyli jeszcze przed wybuchem globalnego kryzysu finansowego, a od 2015 r. koszt pieniądza wynosi -75 punktów bazowych — mówi Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Ujemne nominalne stopy bazowe były czymś normalnym w obliczu inflacji bliskiej zera. Sytuacja gospodarcza Szwajcarii w ciągu ostatnich dwóch lat uległa jednak dużej zmianie. Mimo prób zażegnania skutków pandemii oraz wojny w Ukrainie zaczynają one oddziaływać na ten kraj podobnie jak na każdy inny.
— Inflacja w Szwajcarii przez ostatnie lata nie pozwalała myśleć o jakimkolwiek ruchu stóp. Obecnie sięgnęła jednak 2,5 proc., co z perspektywy Polski, Stanów Zjednoczonych czy strefy euro wydaje się niską dynamiką, jednak w przypadku Szwajcarii to najwyższy poziom wzrostu cen od 2008 r. — mówi Michał Stajniak, analityk XTB Domu Maklerskiego.
Kwestia sporna
Prawdopodobieństwo działania SNB zawarte jest już w wycenie franka, jednak kwestią sporną pozostaje fakt, czy rzeczywiście zostanie ono zrealizowane. Wielu uczestników rynku uważa, że do podwyżki stóp w Szwajcarii nie dojdzie, dopóki na podobne działanie nie zdecyduje się Europejski Bank Centralny (EBC). Drogowskazem może być najnowsza wypowiedź prezesa szwajcarskiego banku centralnego.
— Thomas Jordan, szef SNB, w zeszłym tygodniu stwierdził, że bank nie jest zakładnikiem innych banków centralnych i może reagować na sytuację w swoim kraju. Miało to oznaczać, że SNB nie musi czekać na decyzję EBC o podwyżce stóp procentowych — mówi Michał Stajniak.
Analityk bagatelizuje jednak słowa bankiera, podważając sensowność nagłej agresji w polityce pieniężnej przy stale zmieniającej się sytuacji na rynku, w tym ponownym umacnianiu się franka.
— Podwyżka stóp procentowych jest możliwa, ale z pewnością nie powinien być to ruch wyprzedzający w stosunku do EBC. Sam szef szwajcarskiego banku centralnego twierdzi, że w najbliższym czasie inflacja zacznie spadać — dodaje Michał Stajniak.
EBC prawdopodobnie podniesie stopy w lipcu i do tego czasu nie należy raczej oczekiwać zdecydowanych ruchów szwajcarskiego banku centralnego. Równie przewidywalny jak w przypadku czasu jest rozmiar planowanej podwyżki.
— Można się spodziewać, że łączna skala podwyżek wyniesie 75 punktów bazowych. Władze monetarne chcą wykorzystać sytuację do ucieczki od utrzymywanych od wielu lat ujemnych stóp. Profil inflacji i perspektywa jej hamowania nie wskazują, by była potrzeba znacznie agresywniejszego cyklu. Oznacza to, że prawdopodobnie rozpocznie się on we wrześniu, a zakończy już w marcu 2023 r. — mówi Bartosz Sawicki.
Najmocniejszy wśród mocnych
W ciągu ostatnich trzech tygodni frank zyskiwał do dolara i nie było to spowodowane słabością amerykańskiej waluty. Od stale umacnianego dolara silniejszy po prostu okazał się frank, dla którego bardzo pozytywnym impulsem było wsparcie banku centralnego. Shaun Osborne, główny strateg walutowy Scotia Banku, w liście do klientów stwierdził, że inwestorzy mają chwilowo dość dolara i naprawdę uwierzyli w mocniejszego franka.
— Strategia odwrotu ryzyka nie daje już zarobić na parze USD/CHF, co wskazuje, że rynek może faktycznie oczekiwać dalszego umocnienia franka. Z perspektywy długoterminowej frank zwykle jest jednak w konsolidacji do najważniejszych walut na świecie. W przypadku pary USD/CHF prawdopodobnie dnem będą okolice poziomu 0,95 — mówi Michał Stajniak.

Euro umacniało się wraz z zapowiedziami podniesienia stóp procentowych przez ECB. Podobnie jak w przypadku dolara sytuację zmieniła zapowiedź dotycząca jastrzębiej polityki pieniężnej w Szwajcarii. To, że SNB podniesie stopy później niż ECB, powoduje jednak, iż wzrosty na EUR/CHF nie będą tak spektakularne jak na USD/CHF.
— Przyzwolenie szwajcarskich władz monetarnych, by frank pozostawał mocny, i ostatni zwrot w nastawieniu radykalnie zmniejszają prawdopodobieństwo, że notowania EUR/CHF wydźwigną się w perspektywie kilku kwartałów do 1,10 EUR — uważa Bartosz Sawicki.

Dobry czas złotego
Wspomagany bardzo agresywną jak na europejskie standardy polityką pieniężną złoty umacnia się wraz z oczekiwaniem uwolnienia funduszy z KPO. Dzięki temu tanieją dolar i euro, a chwilowa przecena dotknęła również franka. Kurs szwajcarskiej waluty mocno spadał w ostatnich dniach, osiągając w pewnym momencie pułap 4,45 zł. Nadal jest to jednak znacznie wyższy poziom od tego sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. O powrocie stanu z lutego 2022 r. nie ma co marzyć.
— Kurs CHF/PLN powinien spadać w dalszej części roku, ale trwała zniżka silniejsza niż do 4,25 zł i lutowych minimów wydaje się mało realna. Innymi słowy, przestrzeń do umocnienia złotego w relacji do szwajcarskiej waluty znacząco się zawęziła — dodaje Bartosz Sawicki.
W przypadku dalszych przewidywań kursu CHF w parze z większością walut najbardziej istotne w najbliższych dniach będą dane dotyczące inflacji w Szwajcarii. Jeśli nie spadnie poniżej dopuszczanych przez SNB 2 proc., podwyżki stóp procentowych będą nieuniknione, a to dodatkowo umocni franka.
— Pierwsza reakcja na CHF była gwałtowna i nie oczekuję jej kontynuacji w takim tempie. Oczywiście rynek będzie teraz uważniej śledził dane o inflacji CPI w Szwajcarii, która ostatnio przekroczyła 3 proc. r/r, aby ocenić, kiedy SNB zdecyduje się na ruch — mówi Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.

