W wyniku drastycznych podwyżek cen paliw na polskich stacjach benzynowych od kilku tygodni trwa publiczna dyskusja na temat ulżenia losowi konsumentów i obniżenia akcyzy na benzynę oraz olej napędowe. Czynnymi uczestnikami tego sporu byli także dwaj ministrowie rządu Donalda Tuska - PSL-owski wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak oraz rekomendowany przez PO minister finansów Jacek Rostowski. Dbający o przedsiębiorców i rolników Pawlak domagał się obniżenia podatku, a Rostowski, jako strażnik państwowej kasy, zdecydowanie wykluczał taką możliwość. Jednak dziś można powiedzieć, że spór obu ministrów jest już historią i po raz pierwszy od długiego czasu obaj ministrowie przemówili jednym głosem - obniżenie akcyzy nie jest już konieczne.
"Nie ma żadnych planów obniżenia akcyzy, ponieważ możliwość działania w tym zakresie jest bardzo ograniczona. Jeśli chodzi o olej napędowy, którego ceny naprawdę mocno wzrosły, to regulacje unijne pozwalałyby na obniżenie akcyzy o 1,4 gr na litrze. Wydaje mi się, że to by nas wpędziło tylko w niepotrzebne dyskusje z Komisją Europejską" - powiedział Rostowski w środę podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
Szef resortu finansów dodał, że w przypadku benzyny jest większy margines obniżki, ale w tym przypadku od początku roku ceny wzrosły tylko o kilka procent. Dodatkowo obniżki mają tylko wtedy sens, gdy wiemy, że w przyszłości spadać będą także ceny surowca.
"My zaś nie mamy żadnych przesłanek, że taka jest rzeczywistość. Jest wszelki powód przypuszczać, że ceny ropy mogą się utrzymać na wysokim poziomie - choć niekoniecznie aż na takim, jak dziś - przez dłuższy czas i jedynym efektem obniżki byłoby uderzenie w dochody budżetu" - tłumaczył Rostowski.
Minister finansów wyjaśnił także, że sytuacja na rynku ropy nieco się ustabilizowała. Dlatego wniosek, jaki wyciąga jest jednoznaczny - nie ma potrzeby obniżania akcyzy.
Godzinę później podobne, czyli znacznie złagodzone wobec prezentowanego wcześniej stanowisko przedstawił wicepremier Pawlak. Minister gospodarki zauważył, że po staraniach Międzynarodowej Agencji Energii i po uruchomieniu dodatkowych możliwości wydobycia, cena baryłki ropy spadła poniżej 130 USD za baryłkę. Pozytywnie działa także systematycznie umacniający się złoty.
"Mamy w tej chwili sytuację, w której trend zaczął się odwracać i jeżeli będzie on trwał, to ceny mogą wrócić do rozsądnego poziomu. Nie będzie więc konieczności dyskusji o zmianach mechanizmów, gdy ceny paliw wrócą do poziomów racjonalnych, uzasadnionych równowagą podaży i popytu" - powiedział Pawlak dziennikarzom.
Minister gospodarki wyraził nadzieję, że zmiana trendów na rynku ropy będzie stała, a swój optymizm buduje na podstawie ustaleń o zwiększeniu wydobycia, jakie podjęli producenci podczas szczytu 30 największych konsumentów ropy, który niedawno odbył się w Arabii Saudyjskiej.
"Zaczynamy już zauważać, że oszalałe ceny ropy na światowych rynkach spadają i to jest dużo lepsza wiadomość, niż doraźne zmiany. Obniżka akcyzy mogłaby bowiem wywoływać zmiany na poziomie kilkunastu groszy na litrze, natomiast odwrócenie trendu cen może spowodować, że ceny na stacjach mogą wrócić do poprzedniego poziomu" - podsumował minister gospodarki.
W środę, ok. godz. 15:00 za baryłkę ropy płacono ok. 125 USD, podczas gdy w pierwszych dniach lipca przekraczała poziom 145 USD.