Parlament Europejski (PE) poza podstawową twórczością legislacyjną, czyli stanowieniem wspólnie z międzyrządową Radą Unii Europejskiej dyrektyw i rozporządzeń, realizuje w sferze nadbudowy najróżniejsze inicjatywy. Wielkie znaczenie symboliczne ma przyznawanie od 1988 r. nagrody imienia profesora Andrieja Sacharowa za wolność myśli. Ustanowiona w końcówce istnienia Związku Radzieckiego pod patronatem słynnego dysydenta była początkowo zorientowana na obóz moskiewski. Po przemianach ustrojowych w naszym regionie wolnościowa coroczna nagroda PE terytorialnie się rozprzestrzeniła, laureaci prezentują cały świat, od Timoru Wschodniego przez państwa arabskie i afrykańskie po Wenezuelę. Notabene kilkoro z nich później uhonorowano Pokojową Nagrodą Nobla.
Nagroda PE regularnie powracała jednak do źródeł, czyli państw poradzieckich. Właśnie taki jest tegoroczny werdykt tzw. konferencji przewodniczących PE, organu z udziałem szefów grup politycznych. Wspólnie uhonorowani zostali uwięzieni dziennikarze walczący o wolność nie tylko myśli, lecz swoich narodów – Andrzej Poczobut z Białorusi oraz Mzia Amaglobeli z Gruzji. Nam oczywiście znacznie lepiej znana jest postać heroicznego dziennikarza, eseisty i blogera pochodzącego z polskiej mniejszości na Białorusi. Andrzej Poczobut jako krytyk reżimu Aleksandra Łukaszenki stał się symbolem walki Białorusinów o wolność i demokrację. Wielokrotnie aresztowany, po ostatnim zatrzymaniu w 2021 r. został skazany aż na osiem lat kolonii karnej. Przetrzymywany jest w izolacji bez odpowiedniej opieki medycznej, jego obecny stan jest nieznany, a rodzinie odmawia się prawa do odwiedzin. Współlaureatka to gruzińska dziennikarka i dyrektorka medialnych serwisów, zatrzymana w tym roku za udział w antyrządowej demonstracji i w sierpniu skazana na dwa lata więzienia – jako pierwsza kobieta, która stała się więźniem politycznym w niepodległej od 1991 r. Gruzji. Finalny werdykt ma specyficzny kontekst także w wewnętrznych relacjach PE. Poczobut i Amaglobeli zostali wspólnie i zgodnie nominowani przez największą grupę Europejskiej Partii Ludowej (do której należą europosłowie KO i PSL) oraz niedecyzyjną zwykle grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (z udziałem PiS).
Laureaci Sacharowa często, a właściwie najczęściej, nie mogą odebrać nagrody bezpośrednio. Albo są uwięzieni, albo w najlepszym wypadku nie mogą wyjeżdżać. Przypuszczalnie tak właśnie będzie wyglądała tegoroczna uroczystość na sesji PE w Strasburgu 16 grudnia. Wyjątkowo zjednoczona delegacja polska oczywiście liczy, że Andrzej Poczobut zostanie zwolniony, ale to nadzieja raczej naiwna. Jako więzień jest wciąż zbyt cenny dla dyktatora Aleksandra Łukaszenki w jego pokrętnych rozgrywkach z Zachodem. Nie znalazł się w grupie szczęśliwców niedawno uwolnionych z inicjatywy administracji Donalda Trumpa, podobnie zresztą jak Aleś Bialacki, laureat pokojowego Nobla z 2022 r., czy Maria Kalesnikawa. Polskim mediom pozostaje nieustannie przypominać o dramacie Andrzeja Poczobuta, uhonorowanego u nas tytułami Dziennikarza Roku 2011 i 2021. Wywierać presję na tyrana – i czekać.