Najnowsze dane gospodarcze Eurostatu dały cień nadziei, że gospodarki europejskiej unii walutowej nie będą zwalniać tak szybko, jak tego oczekują rynki. W styczniu wskaźnik produkcji przemysłowej strefy euro wzrósł o 1,4 proc. wobec mediany prognoz na poziomie 1 proc. W porównaniu ze styczniem minionego roku odnotowano spadek o 1,1 proc. (eksperci oczekiwali spadku o 2,1 proc. Polska wyrasta na prymusa w przemyśle — nad Wisłą w styczniu ten segment gospodarki rozwijał się w tempie 6,1 proc. r/r, plasując się w UE jedynie za Słowacją.
Sektorem napędzającym europejski przemysł jest sektor energetyczny, który rok do roku zanotował wzrost o 4 proc. Największym hamulcem produkcji przemysłowej są natomiast dobra inwestycyjne, które spowalniają końcowy wynik dla strefy euro o 3 proc. Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millenium, uważa, że ta pozytywna niespodzianka nie zmieni ogólnego trendu zauważalnego w dłuższym horyzoncie.
— Patrząc na trendy średniookresowe widać, że koniunktura się pogarsza i ten trend obserwowany jest od kilku miesięcy, w związku z czym to spowolnieniegospodarcze w strefie euro, a w szczególności w Niemczech jest faktem. Lepsze, niż oczekiwano, dane Eurostatu mogą jedynie pokazywać, że nawet jeśli to spowolnienie będzie następowało, to nie będzie to gwałtowne załamanie — twierdzi ekspert Banku Millenium.
Specjalista Banku Millenium pozostaje jednak optymistyczny wobec sytuacji na polskim rynku.
— O ile polska gospodarka też nieco spowalnia, to na tle innych członków UE wygląda ciągle przyzwoicie. Dodatkowo, spowolnienie wzrostu w strefie euro, a szczególnie w Niemczech, ma póki co ograniczony wpływ na wyniki przemysłu polskiego — konkluduje Grzegorz Maliszewski z Banku Millenium.