Wobec realnego zagrożenia dla państw nadbałtyckich ze strony Rosji Estonia uznała, że nie może pozwolić sobie na bierność – musi być gotowa na najczarniejszy scenariusz. Teraz nie tylko nadrabia zaległości w dziedzinie obronności, ale także stawia na innowacyjne rozwiązania, które mogą zmienić europejską strategię obronną - informuje Bloomberg.
Tanie rakiety w masowej produkcji
Jednym z najbardziej obiecujących startupów jest Frankenburg Technologies, który zamierza wykorzystać technologie znane ze smartfonów do stworzenia nowoczesnych systemów obrony powietrznej. Założyciel firmy, Kusti Salm, to były wysoki rangą urzędnik estońskiego Ministerstwa Obrony, który od lat podkreślał, że europejskie siły zbrojne nie są przygotowane na nowoczesne zagrożenia. Wspólnie z byłym dowódcą estońskiej armii, jednym z czołowych ekspertów w dziedzinie technologii rakietowej oraz jednym z najbogatszych przedsiębiorców w kraju postanowił wprowadzić w życie swoją wizję nowoczesnej obrony. Ich celem jest zbudowanie systemu rakietowego, który będzie znacznie tańszy i łatwiejszy w produkcji niż tradycyjne rozwiązania stosowane w armiach NATO.
Wojna w Ukrainie udowodniła, że na współczesnym polu bitwy kluczowe są tanie i elastyczne rozwiązania. Drony kosztujące zaledwie kilkaset dolarów mogą niszczyć czołgi warte miliony. Tymczasem strącenie jednego drona Shahed za pomocą pocisku Patriot, który kosztuje 4 mln USD, jest skrajnie nieefektywne.
Dlatego Frankenburg Technologies koncentruje się na opracowaniu lekkich i niedrogich rakiet przeznaczonych do zwalczania dronów i innych zagrożeń powietrznych. Pociski mają być trzykrotnie szybsze od dronów i wytwarzane masowo, co umożliwi budowę efektywnej i tańszej w produkcji osłony przed atakami z powietrza. Zdaniem Kusti Salma branża rakietowa przez lata pozostawała w stagnacji, a dominujące koncerny nie miały interesu w tworzeniu bardziej przystępnych i efektywnych technologii. Frankenburg Technologies chce to zmienić. Dzięki innowacyjnemu podejściu do produkcji powstanie uzbrojenie, które lepiej odpowiada na realia współczesnego pola walki. Pierwsze testy nowego systemu mają odbyć się w Ukrainie jeszcze w tym roku, co pozwoli zweryfikować jego skuteczność w warunkach rzeczywistego konfliktu.
Startupowy wyścig zbrojeń
W obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Rosji oraz lawinowego wzrostu wydatków na obronność w Europie estońskie innowacje mogą odegrać kluczową rolę w modernizacji sił zbrojnych i tworzeniu bardziej efektywnych systemów ochrony przed nowoczesnymi zagrożeniami. Estonia ma silną branżę technologiczną. Według raportu londyńskiego funduszu Atomico, kraj ma najwięcej startupów wartych miliard euro per capita w Europie. Teraz coraz więcej z nich koncentruje się na technologii wojskowej. Stowarzyszenie Founders Society szacuje, że ok. 100 estońskich startupów pracuje nad rozwiązaniami dla sektora obronnego – połowa z nich powstała w ostatnich trzech latach.
Na liście innowacyjnych firm znajdują się producenci autonomicznych pojazdów opancerzonych, systemów sztucznej inteligencji do namierzania celów, urządzeń walki elektronicznej i dronów podwodnych. W rozwój branży zaangażowali się liderzy estońskiego sektora technologicznego, w tym twórcy Skype’a i Wise, a także miliarder Margus Linnamäe, który inwestuje w Frankenburg Technologies.
W 2023 r. estońska firma Milrem Robotics została kupiona przez koncern Edge Group ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, co było pierwszym tak dużym przejęciem w estońskim sektorze obronnym. Jej bezzałogowe pojazdy wojskowe są obecnie wykorzystywane przez ukraińską armię do transportu amunicji i ewakuacji rannych.
„Startupy mają przewagę w szybkości działania i niższych kosztach” – podkreśla Kuldar Väärsi, prezes Milrem Robotics.
Estońskie firmy zbrojeniowe już teraz eksportują coraz więcej – w latach 2022-23 przychody branży wzrosły o prawie 60 proc., a liczba pracowników zwiększyła się o 17 proc. Głównym odbiorcą uzbrojenia jest Ukraina, ale rosnące wydatki na obronność w całej Europie mogą stworzyć jeszcze większe możliwości.
Europejski sektor zbrojeniowy stoi przed wieloma wyzwaniami – jest mocno rozdrobniony, a wsparcie finansowe dla startupów często ogranicza się do funduszy krajowych. Dodatkowo armie rzadko decydują się na wdrażanie niesprawdzonych technologii.
„Przedsiębiorstwa obronne muszą najpierw stworzyć sprzęt, zanim w ogóle dostaną szansę na pierwszy kontrakt” – tłumaczy Marko Kaseleht, założyciel firmy SensusQ.