W kwietniu w wojnie celnej padła salwa, w październiku - przynajmniej na razie - skończyło się na machaniu szabelką.
W czwartek, 9 października, Chiny ogłosiły rozszerzenie kontroli eksportu metali ziem rzadkich znajdujących szerokie zastosowanie w przemyśle zbrojeniowym i produkcji półprzewdoników. Państwo Środka jest odpowiedzialne za prawie 70 proc. globalnego wydobycia. Nowe regulacje mają objąć produkty, w których zawartość metali ziem rzadkich przekracza 0,1 proc. W odpowiedzi prezydent USA Donald Trump zagroził podniesiem od 1 listopada o 100 pkt proc. ceł na towary importowane z Chin.
Dopóki piłka w grze
Początkowo inwestorzy spanikowali. Obawy przed ponowną eskalacją wojny handlowe spowodowały gwałtowną wyprzedaż na rynku akcji amerykańskich. Indeks S&P 500 zamknął piątkową sesję spadkiem o 2,7 proc., a Nasdaq o 3,5 proc.
Zanosiło się więc na wodospad w poniedziałkowych notowaniach na giełdach azjatyckich i europejskich, ale Donald Trump w niedzielę zdążył się wycofać z wcześniejszej deklaracji, podkreślając, że jego zamiarem nie jest zranienie Chin. W poniedziałek Scott Bessent, sekretarz skarbu, zapewnił, że obie strony po intensywnych rozmowach znacząco załagodziły napięcie. Dodał, że spotkanie Donalda Trumpa z Xi Jingpingiem, prezydentem Chin, pod koniec października nadal jest w planach, podała agencja Reuters.
Inwestorzy odetchnęli, a główne indeksy europejskich giełd wahały się w poniedziałek w niewielkim zakresie. WIG20 zamknął sesję na poziomie zaledwie o 0,07 proc. wyższym niż w piątek na zamknięciu. Indeksy najważniejszych giełd - w Londynie, Frankfurcie i Paryżu - zmieniły się w niewielkim zakresie.
Od odbicia zaczęła się sesja na Wall Street. Po godzinie S&P 500 rósł o 1,5 proc., a Nasdaq o 2 proc. Złoto ponownie przebiło barierę 4 tys. USD za uncję, a rentowności amerykańskich dziesięciolatek spadły o 10 pkt bazowych. Zyskał też amerykański dolar, który od piątku po południu wzmocnił się do euro o 0,9 proc., a wobec złotego – ponad 1 proc.
- Dla mnie to jest powtórka w skali mikro z kwietnia. Zadziwia mnie natomiast wzrost ceny złota przy wzmocnieniu dolara wobec euro. Przypomnę, że w USA 13 października obchodzony jest Dzień Kolumba - rynek obligacji nie działał, a obroty na rynku akcji są mizerne, więc możliwe jest zwiększenie zmienności – mówi Piotr Kuczyński, analityk DI Xelion.
- W piątek inwestorzy zagrali klasyczny scenariusz ucieczki od ryzyka, w którym dobijają do bezpiecznych przystani kosztem ryzykownych aktywów, jak akcji. Jednak w weekend Donald Trump uspokoił nastroje - mówi Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Ucieczka od aktywów ryzykownych co do zasady nie jest dobrą nowiną dla GPW, ponieważ oznacza to odpływ kapitału zagranicznego odpowiedzialnego za dwie trzecie obrotów na WIG20.
- Piłka nadal jest w grze – wcześniej prezydent USA dyktował warunki, teraz Chiny pokazały mocne argumenty. Obok reakcji S&P 500 warto też obserwować rynek chiński, ponieważ ma duży udział w indeksie MSCI Emerging Markets, do którego należy też Polska – mówi Konrad Ryczko.
Lewar pogrążył bitcoina
Słowna potyczka między Chinami a USA mocno zaszkodziła rynkowi kryptoaktywów, w tym bitcoinowi. Cena największej kryptowaluty świata spadała w pewnym momencie o ponad 10 proc. do 110 tys. USD.
- Skala przeceny na rynku kryptowalut ma podłoże w jego konstrukcji opartej na bardzo dużym lewarze [kupowaniu na kredyt przy minimalnym zaangażowaniu kapitału - red.] oraz na instrumentach pochodnych, np. perpetual futures, czyli kontraktach terminowych bez daty wygaśnięcia. Wiadomości o sprzeczce USA z Chinami wywołały efekt domina na zdecentralizowanej giełdzie HyperLiquid i zmusiły wielu inwestorów do zamknięcia pozycji lewarowanych – wiele z nich było zabezpieczanych bitcoinem lub altcoinami – tłumaczy Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.
Według CoinGlass, firmy śledzącej dane rynku derywatów krypto, ponad 1,6 mln traderów zlikwidowało pozycje, a ich straty wyniosły 19 mld USD, podała agencja Bloomberg.
Bitcoin w poniedziałek szybko zaczął odrabiać straty, a cena urosła do 114-115 tys. USD. Do tej pory rajd króla kryptowalut był wspierany przez m.in. słabego dolara oraz niskie realne stopy procentowe [różnica między nominalną stopą Fedu a stopą inflacji – red.], zaznacza ekspert CMC Markets.
- Historycznie istnieje wysoka zależność między słabością amerykańskiej waluty a szczytami cyfrowego złota. Ponadto od sierpnia wzrosły oczekiwania na cięcie stóp procentowych przez Fed, co naturalnie napędza popyt na bardziej ryzykowne aktywa. Trzeba wspomnieć też o realnej stopie procentowej, która w USA mocno spada od wiosny, co również wypycha kapitał w stronę bardziej ryzykownych aktywów ze względu na lepsze stopy zwrotu - w szczycie wyniosła 3 proc., a ten rok skończy na poziomie około 0,5-0,6 proc. – mówi Daniel Kostecki.
Powtórka z rozrywki
Kontrole eksportu metali ziem rzadkich dały Chinom narzędzie odwetowe do kontroli eksportu technologii półprzewodników nałożonej przez administrację Joe'ego Bidena w październiku 2022 r., podkreślają analitycy Goldman Sachs. Ich zdaniem obie strony wycofają się z agresywnych działań, a rozmowy doprowadzą do powrotu status quo. Jednak termin wygaśnięcia pauzy w negocjacjach celnych to 10 listopada.
„Ostatnie doniesienia świadczą, że Chiny zamierzają forsować większe ustępstwa ze strony USA, co mogłoby potencjalnie być pozytywne dla rynku, bo niektóre amerykańskie cła zostałyby obniżone, a kontrola eksportu złagodzona w zamian za poluzowanie ograniczeń dotyczących metali ziem rzadkich i innych ustępstw ze strony Chin. Niemniej, wyższe oczekiwania wraz z większym zagrożeniem działaniami odwetowymi wyraźnie zwiększają ryzyko bardziej negatywnego dla rynku wyniku, w którym USA i Chiny ponownie nałożą trzycyfrowe cła wprowadzone już w tym roku lub zastosują poważniejsze ograniczenia eksportowe” – piszą analitycy Goldman Sachs w raporcie z 12 października.
Specjaliści przypominają, że Chiny już raz w tym roku - w kwietniu - użyły kontroli eksportu metali ziem rzadkich jako karty przetargowej. Wówczas Donald Trump groził nałożeniem nawet 145-procentowych ceł na import chińskich produktów. Waszyngton szybko jednak wycofał kluczowe produkty, jak smartfony i komputery, z czarnej listy, a Pekin zawiesił taryfy na import amerykańskich półprzewodników.