"Upada pomysł dopłat do hazardu. Rząd Tuska chciał skorzystać z pomysłu PiS i budować stadiony za pieniądze z hazardu. Chciał, ale nie umie.
To już pewne. Klienci kasyn, salonów gier, automatów o niskich wygranych i zakładów bukmacherskich nie będą płacić nowego quasi-podatku, który miał pomóc w sfinansowaniu EURO 2012. Rząd PO i PSL właśnie wycofuje się z pomysłu nałożenia na cały prywatny hazard 10-procentowych dopłat, wielokrotnie krytykowanych na łamach "PB" nie tylko przez przedstawicieli branży, ale też niezależnych ekspertów.
PO w butach PiS
W ostatnich latach Polaków uwodzi magia
hazardu. Tylko w 2008 r. na gry i zakłady wydaliśmy aż 17,1 mld zł, o ponad 40
proc. więcej niż rok wcześniej i prawie trzy razy tyle, co w 2005 r. Nic
dziwnego, że w głowach polityków zrodził się pomysł, by to właśnie firmy
hazardowe i gracze zrzucili się na budowę piłkarskich stadionów na mistrzostwa
Europy w 2012 r. Jako pierwszy wpadł na to rząd PiS już na początku 2007 r.
Wymyślił, że każdy, kto będzie chciał zagrać w ruletkę czy na automacie za 100
zł, kolejne 10 zł dołoży na EURO 2012. Nie tylko szefowie firm hazardowych, ale
też eksperci uznali jednak zgodnie, że to pomysł absurdalny pod względem
technicznym, który może zarżnąć prywatną część branży hazardowej i w
konsekwencji — zamiast zwiększenia — przynieść spadek wpływów do budżetu (tylko
w 2008 r. firmy hazardowe, z różnych tytułów, na konto państwa odprowadziły co
najmniej 2,5 mld zł).
Projekt noweli ustawy hazardowej z 2007 r. jako całość okazał się takim bublem, że rząd PiS musiał się z niego wycofać. Pomysł dopłat dla hazardu szybko jednak wrócił. W połowie 2008 r. ni stąd, ni zowąd pojawił się w jednej z kolejnych wersji nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, przygotowanej już przez rząd Donalda Tuska. I choć znów został totalnie skrytykowany, Ministerstwo Finansów (MF pilotuje prace nad nowelą) konsekwentnie go forsowało, tłumacząc, że to pomysł merytoryczny, bo zgłoszony przez resort sportu i turystyki.
Wolta ministra
Mirosław Drzewiecki właśnie zmienił
jednak zdanie i uznał dopłaty za niecelowe.
"W związku z kontrowersjami dotyczącymi rozwiązań zawartych w rządowym projekcie ustawy o grach i zakładach wzajemnych, w szczególności w zakresie dotyczącym znacznego poszerzenia katalogu gier objętych dopłatami (…), wnoszę o wyłączenie rozwiązań zawartych w art. 47a ust. 2 projektu ustawy z dalszego procedowania" — napisał w liście do resortu finansów.
Co na to Jacek Kapica, wiceminister finansów, odpowiedzialny za hazard?
— Akceptujemy wniosek ministra sportu i stosow- ną zmianę wprowadzimy do projektu ustawy — mó-wi Witold Lisicki, jego rzecznik.
To zaś może oznaczać, że MF nie będzie szukał innych rozwiązań dla wsparcia EURO 2012 pieniędzmi z hazardu. To jednak sugerował już rok temu Adam Szejnfeld, wiceminister gospodarki. I wciąż sugerują eksperci.
— Dopłaty jako podatek od obrotu od początku były pomysłem z kosmosu. Inne kroki, jak podniesienie podatku od zysków dla uprzywilejowanego podatkowo sektora automatów o niskich wygranych (AoNW), wchodzą jednak w grę — ocenia jeden z nich.
Ostatnio resort skarbu państwa zaproponował (poparło go Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji), żeby właściciele AoNW płacili 180 EUR miesięcznie od automatu nie za wszystkie maszyny, jak jest dziś, ale tylko za te, które nie osiągają 2300 EUR przychodów. A powyżej tej granicy miałaby obowiązywać stawka 25 proc. Co na to resort finansów? Na razie nie wiadomo. Wcześniej wiele razy jego urzędnicy mówili, że o zmianach podatkowych będzie można rozmawiać dopiero przy drugim etapie nowelizacji ustawy hazardowej. Czyli nie wiadomo kiedy (patrz tekst obok).
469 mln zł Tyle wpływów budżetowych, według resortu finansów, co roku miało dać wprowadzenie dopłat...
2,5 mld zł ...a co najmniej tyle, z różnych tytułów, wpłaciły na konto państwa firmy hazardowe w 2008 r.
Nie widać końca zmian nad nowelą
Nad zmianami w prawie
hazardowym rząd PO i PSL pracuje już 1,5 roku. I co? I nic.
Rosnący jak na drożdżach rynek hazardu potrzebuje zmian legislacyjnych. To zgodna opinia ekspertów i przedstawicieli branży, niezmienna od kilku lat. Ostatnią próbę nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych podjęły władze Ministerstwa Finansów (MF) z nadania PO na początku 2008 r. I próbują do dziś.
Pierwszy efekt prac był zaskakujący. Pod płaszczykiem zmian instytucjonalnych MF "z cicha pęk" zaproponowało, by znieść limity lokalizacyjne dla kasyn (jedno na 250 tys. mieszkańców) i salonów gier (jeden na 100 tys.), obowiązujące od początku lat 90. Ten iście hazardowy krok zablokowały jednak druzgocące zastrzeżenia, jakie do projektu noweli zgłosił resort spraw wewnętrznych, policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Za ekspertami, cytowanymi przez "PB", wszystkie instytucje ostrzegały: dużą część rynku hazardu przejmie mafia. I resort finansów wycofał się z pomysłu liberalizacji.
Wersja za wersją
Nad nowelizacją wciąż jednak pracował.
Do października 2008 r. powstały cztery różne wersje projektu, z coraz to nowymi
zapisami, często różniącymi się od siebie diametralnie. Na wniosek MF zwoływano
kolejne tzw. konferencje uzgodnieniowe z przedstawicielami innych resortów,
wyznaczano terminy posiedzeń Komitetu Stałego Rady Ministrów (to ciało musi
zatwierdzić każdy projekt, zanim trafi on pod obrady rządu), pytano o zdanie
działającą przy rządzie komisję prawniczą. Wciąż jednak projekt MF budził wiele
zastrzeżeń, nie tylko innych ministerstw, ale i też Rządowego Centrum
Legislacji. Chodziło o różne kwestie, m.in. o kontrowersyjny pomysł wprowadzenia
dopłat dla prywatnego hazardu (coś takiego nie funkcjonuje nigdzie na świecie).
Dobry nastrój
Ostatnia wersja nowelizacji powstała 31
marca 2009 r. I ta musiała zostać skonsultowana z innymi resortami. I tu
niespodzianka. Ministerstwo Gospodarki uznało, że przepisy techniczne, zawarte w
projekcie, wymagają notyfikacji UE. A bez niej narazimy się na wszczęcie
postępowania przez Komisję Europejską i skierowanie sprawy do Europejskiego
Trybunału Sprawiedliwości. I choć MF w kwestii konieczności notyfikacji miało
inne zdanie, ostatecznie zgodziło się z Ministerstwem Gospodarki. A to oznacza
kolejny poślizg prac nad nowelizacją.
Tymczasem w kwietniu 2008 r. Jacek Kapica, wiceminister finansów, nadzorujący hazard, zapewniał, że nowelizacja ustawy o grach i zakładach wejdzie w życie jeszcze przed końcem 2008 r., a w tym samym czasie MF przygotuje i wyśle do notyfikacji Komisji Europejskiej drugą, dotyczącą m.in. zalegalizowania hazardu internetowego. Co ma do powiedzenia dziś? Witold Lisicki, jego rzecznik, twierdzi, że MF nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sprawie."