Oferty na dokapitalizowanie

Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 2006-06-07 00:00

Nie ma niespodzianki. Donbas i Rami Ungar złożyli oferty dla Stoczni Gdynia. I to już koniec dobrych informacji. Co zrobić z długami?

Wczoraj minął termin składania wstępnych ofert przez inwestorów zainteresowanych Stocznią Gdynia. Zarząd tej spółki ma bowiem przedstawić je 29 czerwca na walnym, by akcjonariusze wreszcie dali zgodę na dokapitalizowanie stoczni 300 mln zł.

Wczoraj obyło się bez niespodzianek, bo zgodnie z przewidywaniami propozycje dla gdyńskiej spółki przedstawili ukraiński Donbas i Rami Ungar, izraelski armator, który kilka dni temu, z przyczyn technicznych, poprosił o przesunięcie terminu składania ofert.

Mimo przedstawienia propozycji, inwestorzy z pewnością jeszcze raz przemyślą, czy rzeczywiście warto dać stoczni choćby jednego dolara. Spółka ma bowiem prawie 500 mln zł przeterminowanych zobowiązań. Stoczniowcy przedstawili więc rządowi projekt ustawy, pozwalający zredukować zobowiązania sektora. Zakłada on umorzenie 300 mln zł wierzytelności publicznoprawnych, odroczenie spłaty 100 mln zł długów i emisję obligacji za 350 mln zł. Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki, nie ukrywa jednak, że ustawa przez rząd nie została zaakceptowana.

— Rozumiem problemy stoczni, ale jeśli zgodzimy się na tę ustawę, to za chwilę pojawi się pytanie: a dlaczego nie umorzyć zobowiązań Kompanii Węglowej czy Hydralu? — dodaje wiceminister.

Uważa, że najpierw powinna zostać wyjaśniona sprawa wprowadzenia inwestorów, a później trzeba pomyśleć o wypracowaniu systemu redukcji zobowiązań. Z drugiej jednak strony, inwestorzy mogą obawiać się, że jeśli dokapitalizują stocznię, to pieniądze, które mają iść na rozwój i modernizację, natychmiast zostaną zwindykowane przez wierzycieli. Stocznie zaś nadal pozostaną bez pieniędzy na produkcję, modernizację i zatrzymanie pracowników, którzy masowo wyjeżdżają do pracy w zagranicznych stoczniach.