
Trwa bowiem spotkanie przedstawicieli państw G7, podczas którego padły sugestie, że państwa OPEC nie będą w stanie wyprodukować tyle ropy naftowej, na ile liczą kraje zachodnie.
Taką tezę postawił prezydent Francji, Emmanuel Macron, który wspomniał, że niedawno przeprowadził rozmowę z oficjelami ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich – i otrzymał informację, że ZEA produkują już niemal maksymalną ilość ropy naftowej, którą są w stanie wydobywać na ten moment (co zostało potwierdzone przez przedstawicieli ZEA). Niewiele lepiej jest w Arabii Saudyjskiej: według informacji przekazanych przez Macrona, kraj ten na przestrzeni najbliższych pół roku jest w stanie zwiększyć wydobycie jeszcze zaledwie o 150 tysięcy baryłek dziennie lub niewiele więcej.

Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że Arabia Saudyjska oraz ZEA wymieniane były jako jedyne państwa OPEC, które mogą wspomóc Europę dodatkową produkcją ropy naftowej. Teoretycznie, Saudyjczycy mają możliwości produkcji aż 12-12,5 mln baryłek ropy naftowej dziennie, co dawałoby im perspektywę zwiększenia wydobycia jeszcze o około 2 mln baryłek dziennie – czyli dokładnie o tyle, ile Europa potrzebowałaby w związku z wycofywaniem się z zamówień na rosyjską ropę. Niestety, prawdopodobnie nie da się zwiększyć produkcji o tak dużą ilość w ciągu najbliższych miesięcy.
Kwestia zaopatrzenia Europy w ropę naftową najprawdopodobniej pozostanie istotna, aczkolwiek dzisiaj istotną informacją mogą być przede wszystkim nowe sankcje na Rosję, zapowiedziane przez kraje G7. Według wstępnych spekulacji, mogą one obejmować m.in. ustalenie maksymalnej ceny kupna ropy naftowej z Rosji.
