Ostatnie wydarzenia rynkowe zmusiły analityków działu inwestycyjnego UBS do skorygowania prognoz dla rynku kontraktów na ropę. W poprzednim raporcie, opublikowanym we wrześniu, zespół strategów z Markiem Haefelem na czele przewidywał, że rosnące ceny surowca skłonią państwa członkowskie grupy OPEC+ do podjęcia decyzji o znacznym zwiększeniu produkcji, która w grudniu 2021 r. miałaby osiągnąć ponad 400 tys. baryłek dziennie.
- Dziś rynek interesuje się głównie tym, czy wobec nacisków ze strony największych konsumentów ropy, takich jak USA czy Indie, OPEC+ zacznie podnosić produkcję szybciej niż zakładano wcześniej - mówi Krzysztof Kozieł, analityk z BM Pekao.
Zdaniem UBS, komentarze ze strony władz Arabii Saudyjskiej, Rosji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie sugerują jednak planów zwiększenia ilości wydobywanego surowca. Z tego względu bank zmienił oczekiwanie względem grupy OPEC+ i przewiduje, że na jej najbliższym spotkaniu 4 listopada 2021 r. zostanie podjęta decyzja o zwiększeniu produkcji o nie więcej niż 400 tys. baryłek dziennie.
Według raportu wysokie ceny gazu ziemnego w Azji i Europie spowodują spadek popytu na ten surowiec, zwiększą natomiast zapotrzebowanie na ropę i paliwo, szczególnie w sektorze energetycznym. Wiele państw planuje na listopad otwarcie granic dla turystów zagranicznych, co może spowodować wzrost popytu na paliwo lotnicze.
UBS przewiduje zwiększenie popytu na ropę w grudniu 2021 r. do 100 mln baryłek dziennie. Brak znaczącego wzrostu podaży przy odbudowującym się popycie może spowodować, że zapasy surowca ulegną zmniejszeniu, co będzie wspierać jego ceny przez następne tygodnie. Nowa prognoza wynika również z braku pewności na temat tego, jak sytuacja pandemiczna wpłynie zimą na popyt na ropę. Wiele firm zajmujących się prognozowaniem przewiduje przesycenie na rynku ropy w przyszłym roku.
- Plany stopniowego zwiększania produkcji ropy naftowej przez OPEC i OPEC+ mają oczywiście znaczenie dla kształtowania się cen tego surowca i będą jednym z czynników, który może wpłynąć na spadek cen ropy naftowej w perspektywie kilkunastu tygodni. Jednak nie jest to jedyny czynnik: duże znaczenie będą miały prognozy dotyczące zapasów surowców energetycznych w obliczu nadchodzącej zimy, jak również działania inwestorów finansowych, którzy obecnie utrzymują duże, wręcz niepokojąco duże, otwarte długie pozycje spekulacyjne na rynku ropy - mówi Dorota Sierakowska z DM BOŚ.
Mimo przewidywań, iż popyt na ropę wzrośnie również w przyszłym roku, jej ceny powinny się ustabilizować ze względu na zwiększoną produkcję surowca w USA oraz w państwach członkowskich OPEC+. W sytuacji, gdy kolejne kraje członkowskie OPEC+ mają trudności w zwiększeniu produkcji zgodnie z planami grupy, to prawdopodobnie w 2022 r. jej produkcja będzie tylko ułamkiem planowanego wzrostu o 3,76 mln baryłek, co zdaniem UBS powinno zapobiec nadpodaży na rynku.
- W ostatnich dwóch miesiącach tzw. overcompliance w przypadku OPEC sięgał około 110 proc. ustalonych kwot wydobycia, głównie za sprawą niskiej produkcji w mniejszych krajach należących do tej grupy, takich jak Angola, Nigeria czy Demokratyczna Republika Konga. O ile Arabia Saudyjska czy Rosja mają możliwości, żeby szybko podnieść produkcję, tak mniejsze kraje, które prawdopodobnie borykają się z niedoinwestowaniem aktywów produkcyjnych, mogą na tym polu dalej rozczarowywać - dodaje Krzysztof Kozieł.
