OPEC powinien wycofać się ze swojej strategii

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2017-07-13 13:21
zaktualizowano: 2017-07-13 13:25

OPEC powinien zrezygnować ze strategii ograniczania wydobycia ropy, uważa Eugen Weinberg z Commerzbanku, który od początku zapowiadał, że będzie ona nieskuteczna.

W ostatnich tygodniach szereg instytucji finansowych obniżyło wyceny ropy naftowej, zauważając, że ograniczenie wydobycia przez OPEC nie zdołało zdjąć z rynku nadwyżki podaży. W przeciwieństwie do innych instytucji, z których większość po wprowadzeniu przed rokiem ograniczeń produkcji zapowiadała zwyżki cen do 60 USD za baryłkę i powyżej, Eugen Weinberg z Commerzbanku niedźwiedzie nastawienie utrzymuje cały czas. Choć początkowa reakcja rynku poszła wbrew jego ostrzeżeniom, to jednak już w grudniu trafnie zapowiadał spadek cen poniżej 50 USD za baryłkę, tłumacząc że skutkiem cięć będzie wzrost produkcji metodą łupkową w USA.

- Strategia OPEC od samego początku była skazana na niepowodzenie. To ma związek z wydobyciem łupkowym i im wcześniej oni sobie zdadzą z tego sprawę, tym lepiej – zauważa Eugen Weinberg, szef działu analiz rynków surowcowych w Commerzbanku, który rozmawiał z agencją Bloomberg.

Specjalista, który w grudniu prognozował średnie ceny ropy w drugim kwartale na 50 USD za baryłkę (co oznaczało zaledwie 1,6-procentowy błąd prognozy), teraz zapowiada, że w czwartym kwartale za baryłkę trzeba będzie zapłacić przeciętnie 48 USD. Jego zdaniem OPEC powinien odstąpić od ograniczeń produkcji i wrócić do wcześniejszej polityki pełnego wydobycia (przeciwne stanowisko przedstawił m.in. bank GlodmanSachs, według którego aby zapobiec zejściu cen ropy poniżej 40 USD, OPEC powinien pogłębić cięcia wydobycia na tyle, że zmniejszyłoby to zbyt wysokie zapasy). Choć w krótkim i średnim terminie oznaczałoby to poważne uszczuplenie przychodów ze sprzedaży ropy, to pozwoliłoby na wypchnięcie z rynku konkurencji.

- Oni powinni pozwolić na załamanie cen, aby wykończyć producentów łupkowych, a potem dążyć do powolnego wzrostu notowań w długim terminie – ocenia Eugen Weinberg.

Bloomberg