Do zielonego garną się banki i inwestorzy, a wyceny rosną. Widząc to, Orlen zastanawia się nad wydzieleniem OZE do osobnej spółki. A może też wydzieli inne biznesy.
PKN Orlen, który w ostatnich miesiącach przejął gdańską grupę Lotos oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, na początku 2023 r. ogłosi zaktualizowaną strategię. Menedżerowie grupy zapowiedzieli na razie, że dokument „obejmie wszystkie fuzje”, które grupa już zrealizowała, a ponadto dwa miesiące po publikacji Orlen przedstawi „program budowy wartości w ramach integracji grupy wraz z aspiracjami”.

Powstanie Orlen Renewables?
W kuluarach można usłyszeć, że Orlen rozważa koncepcję przeorganizowania grupy tak, by móc wydzielić do osobnych spółek, być może notowanych na giełdzie, niektóre segmenty biznesowe. W osobnej spółce mogłyby się znaleźć m.in. odnawialne źródła energii, dzięki czemu grupa mogłaby łatwiej i taniej pozyskiwać finansowanie na inwestycje w tym segmencie. Jak słyszymy, tego oczekują od Orlenu instytucje finansujące.
Grupa Orlenu ma dziś w portfelu głównie źródła wiatrowe i słoneczne o mocy zainstalowanej na poziomie 0,7 GW. Obecna strategia zakłada, że w 2030 r. będzie to ponad 2,5 GW. Jednocześnie Orlen zapowiada, że intensywnie zajmie się kwestią biogazowni (kupił już trzy) i biometanowni. Ma też plany związane z zeroemisyjnym wodorem oraz ogromne ambicje dotyczące budowy farm wiatrowych na Bałtyku.
Neste świeci przykładem
Do rozważań Orlenu z całkowitym zrozumieniem podchodzi Tamas Pletser z grupy Erste.
- Instytucje finansowe z coraz większą niechęcią podchodzą do finansowania grup, które nie spełniają kryteriów ESG (chodzi o kwestie środowiska, społeczne i dotyczące ładu korporacyjnego. ang. Environmental, Social and Governance – red.). Jeśli tych kryteriów nie spełniasz, sprzedadzą akcje – mówi Tamas Pletser.
W przypadku Orlenu działalność wydobywcza związana z ropą i gazem nigdy – zdaniem Tamasa Pletsera – tych kryteriów nie spełni. Działalność rafineryjna też jest od tych kryteriów daleko, choć da się w rafineriach znacząco ścinać emisje.
- Z tego powodu wiele firm paliwowych wdraża strategie odnawialne. Przykładowo, fińska firma Neste przeszła na działalność biorafineryjną i wytwarza biopaliwa. Jej wycena zwiększyła się dzięki temu kilkakrotnie – podkreśla Tamas Pletser.
Analityk wskazuje też na austriacką grupę OMV, która ogłosiła m.in. plan sprzedaży aktywów wydobywczych w Jemenie.
- Jeśli sprzedadzą, ich wycena wzrośnie. Nawet mimo tego, że obecnie, w obliczu wojny w Ukrainie, spojrzenie na bezpieczeństwo energetyczne się zmienia – uważa Tamas Pletser.
Węgierski analityk uważa, że wydzielenie biznesu odnawialnego byłoby dla Orlenu organizacyjnie łatwe. Gdyby dodatkowo ten biznes był notowany na giełdzie, to zwiększałby wycenę Orlenu.
Główkowanie w detalu
Wydzielenie przez Orlen innych segmentów prezentuje się w sposób mniej oczywisty. Wydzielenia wydobycia Tamas Pletser nie spodziewa się w ogóle. Wydzielenie detalu? Analityk nie widzi korzyści.
- Działalność stacji benzynowych jest ściśle związana z działalnością rafineryjną i to daje korzyści. Rafinerie są silnie zależne od koniunktury, podczas gdy stacje to biznes stabilny, w sposób naturalny ograniczający ryzyko. Nie zachęcałbym do rozdzielenia tych dwóch biznesów – mówi Tamas Pletser.
Z kuluarów wiadomo, że grupa Orlenu główkuje, jak zorganizować detal, który dziś oznacza nie tylko stacje benzynowe, ale też sprzedaż gazu odbiorcom indywidualnym (przez dawny PGNiG), a także sprzedaż prądu (przez dawną Energę).
Państwowy stempel
Jeden z analityków, których prosiliśmy we wtorek o komentarz i który pragnie zachować anonimowość, zauważył, że żadna reorganizacja nie zmieni tego, że Orlen jest spółką kontrolowaną przez skarb państwa i tak będzie postrzegany przez rynek. Dla inwestorów oznacza to ryzyko politycznego wpływu na firmę i politycznego wykorzystywania jej zasobów.
Inny z ekspertów stwierdził, że w grupie Orlenu już dziś funkcjonuje podział na segmenty biznesowe. Reorganizacja, jego zdaniem, zmniejszy przejrzystość grupy.