Czas na przyjemności. Wykonaj ruch i zdobądź ulgę podatkową nawet do 1438,46 zł — taki komunikat widnieje na stronie internetowej Legg Mason TFI, które co roku w taki sposób przypomina klientom, że do końca grudnia mogą wykorzystać tegoroczne limity wpłat do produktów emerytalnych z trzeciego filara.

— Już od października prowadzimy kampanię informacyjną. Najpierw docieraliśmy do klientów telefonicznie, informując o tym, ile oszczędności zgromadzili już na koncie i ile jeszcze mogą dopłacić. Teraz startujemy z kampanią reklamową w tradycyjnych mediach prasowych. Działania te przynoszą wymierne rezultaty. Przez zaledwie cztery dni grudnia klienci wpłacili tyle, co od stycznia do listopada łączne — ujawnia Jacek Treumann, członek zarządu Legg Mason TFI. Podobne działania rozpoczyna większość krajowych TFI, które mają w ofercie indywidualne konto emerytalne (IKE) i indywidualnekonto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE).
Wyjątkowy grudzień
Suma wpłat na IKE nie może przekroczyć 300 proc. przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce na dany rok. Limit na następny rok kalendarzowy jest ogłaszany w Monitorze Polskim przed sylwestrem (w kończącym się roku wynosi 11,238 zł). Maksymalny limit w IKZE wynosi 120 proc. średnich zarobków, czyli w 2014 r. jest równy 4495,2 zł. Wpłat w przypadku obu kont można dokonywać w ratach lub w całości. Wszystko zależy od preferencji oszczędzającego. Z informacji przedstawicieli TFI wynika jednak, że stosunkowa niewielka część klientów zasila je systematycznie, a jeśli już — to wpłaca niewielkie sumy, rzędu 100-200 zł. Większość na wykorzystanie limitu ustawowego czeka na ostatnią chwilę bądź zupełnie o nim zapomina.
— Obserwujemy dużą sezonowość zarówno w IKE, jak i IKZE. W ciągu roku klienci nie myślą o wpłatach, a na koniec roku przypominają sobie o niewykorzystanych limitach. Najwyższe napływy notujemy właśnie w grudniu — mówi Piotr Minkina, dyrektor ds. produktów inwestycyjnych Union Investment TFI.
Podobne tendencje obserwuje także Legg Mason, który łącznie prowadzi 5,5 tys. kont, z czego 2,5 tys. to rachunki IKE, a 3 tys. — IKZE.
— Grudzień jest wyjątkowym miesiącem, szczególnie dla IKZE, gdzie 99 proc. to wpłaty jednorazowe, co wiąże się z chęcią wykorzystania ulgi podatkowej — potwierdza Jacek Treumann.
Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że średnia roczna wpłata na IKE wśród klientów TFI wynosi około 2,1 tys. zł, a na IKZE 1,9 tys. zł. Najwięcej odkładają na emeryturę klienci biur maklerskich — odpowiednio 7,9 tys. zł oraz 3,6 tys. zł rocznie.
W trosce o emeryturę
IKE lub IKZE to wyodrębniony rachunek w ramach umowy z bankiem, ubezpieczycielem, brokerem lub TFI. Klient może na nim gromadzić pieniądze pochodzące z regularnych i nieregularnych składek, a w zależności od instytucji, pomnażać je za pośrednictwem różnych produktów i instrumentów finansowych (np. funduszy). Przewagą IKE nad IKZE jest możliwość inwestowania wyższych kwot, a przyszłe wypłaty zgromadzonego w ten sposób kapitału będą zwolnione z podatku od zysków kapitałowych, jeżeli będziemy oszczędzać do emerytury. Wabikiem do IKZE jest natomiast bezwarunkowy brak 19-procentowego podatku od zysków kapitałowych, możliwość odpisu wpłat od podstawy opodatkowania podatkiem PIT oraz — co najważniejsze — zastąpienie podatku dochodowego, rozliczanego według zasad ogólnych, podatkiem zryczałtowanym w wysokości 10 proc., który należy zapłacić po zakończeniu inwestycji od całej zgromadzonej kwoty. Podstawowy cel obu kont emerytalnych to długoterminowe oszczędzanie na dodatkową emeryturę. Można mieć tylko jedną umowę IKE i tylko jedną umowę IKZE w tym samym czasie.
— Ludzie nie zdają sobie sprawy, że jakość ich życia na starość istotnie się pogorszy. Przy tej strukturze demograficznej państwa nie będzie stać na wypłatę godziwej emerytury, a nasze dochody będą o co najmniej połowę niższe od aktualnych zarobków. Dlatego tak ważne jest, aby samodzielnie oszczędzać — tłumaczy Piotr Minkina.
Z raportu KNF wynika, że na koniec czerwca 2014 r. IKE posiadało 816,7 tys. osób, co stanowi 5,2 proc. ogółu aktywnych zawodowo, a na IKZE oszczędzało 493,3 tys. Polaków. Przedstawiciele instytucji oferujących oba konta ujawniają jednak, że wraz ze zmianą funkcjonowania IKZE jego atrakcyjność wzrosła.
— IKZE jest produktem pierwszego wyboru, co z punktu widzenia logiki podatkowej jest rozsądne — dodaje Jacek Treumann.