Ostra walka o spółkę ze świętego miasta

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2011-12-16 00:00

Edmund i Daniel Mzyk starli się z Ryszardem Boskiem i jego kolegą. Wynik? Prokuratorskie zarzuty. Dla wszystkich

Choć spółka BMT Sport od dwóch lat jest w likwidacji, wciąż budzi wielkie emocje. Najlepiej widać to w częstochowskich sądach. Jeden z nich w listopadzie skazał nieprawomocnie Edmunda Mzyka, prezesa Yawalu, i jego syna Daniela, szefa Pagedu, na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 7,5 tys. zł grzywny. Za „usiłowanie wprowadzenia w błąd sądu rejestrowego i wyłudzenia poświadczenia nieprawdy”.

— Ten wyrok to skandal. Sąd uznał, że mając 80 proc. udziałów w spółce, nie mieliśmy wpływu na skład zarządu, a ten należał się mniejszościowym wspólnikom — oburza się Edmund Mzyk. I on, i syn złożyli już apelacje. O tym, że mają szanse na sukces, może świadczyć to, że sprawa była wcześniej kilka razy umarzana, tak przez prokuraturę, jak i sąd.

Dobre złego początki

Dzisiejsze problemy Mzyków mają genezę na początku lat 90., kiedy Edmund sponsorował częstochowskie kluby sportowe Włókniarz i AZS, których prezesem był Janusz Tobijański. W 1998 r. z Ryszardem Boskiem, mistrzem świata i mistrzem olimpijskim w siatkówce, założyli firmę BMT Sport, która zajęła się reklamą i marketingiem sportowym (głównie wynajmem bannerów i band reklamowych na wydarzenia sportowe). Mzyk został jej głównym inwestorem (wniósł 80 proc. kapitału), Tobijański prezesem, zarządzającym spółką na co dzień, a Bosek członkiem zarządu, który dzięki kontaktom w świecie sportu miał pomagać w zdobywaniu klientów.

Tobijański i Bosek objęli też po 10 proc. udziałów. Początkowo BMT Sport rozwijał się i przynosił zyski. Problemy zaczęły się w 2001 r., kiedy urząd skarbowy wykrył w spółce nieprawidłowości i wyegzekwował od niej około 400 tys. zł (Edmund Mzyk mówi o wykryciu „lewej” faktury). Większościowy udziałowiec — brytyjska spółka Y-GB, należąca do Yawalu — zlecił audyt firmy, którego wyniki były niekorzystne dla Boska i Tobijańskiego. Mzyk zażądał zwołania walnego zgromadzenia udziałowców.

Feralne walne

W sierpniu w ciągu kilku dni odbyły się dwa: na jednym byli Bosek i Tobijański, na drugim Edmund Mzyk. Ci pierwsi udzielili absolutorium zarządowi (czyli sobie), ten drugi: nie. Mzyk jako pełnomocnik Y-GB odwołał też Boska i Tobijańskiego z zarządu, zastępując ich synem Danielem. Ten zaś udzielił prokury ojcu, który podjęte uchwały złożył do sądu rejestrowego. W 2005 r. inny sąd uznał ostatecznie, że uchwały walnego, na którym był Edmund Mzyk, były nieważne, a ono samo zwołane niezgodnie z prawem. To stało się podstawą wydania wyroku karnego w listopadzie 2011 r.

— Skazano mnie za to, że w dobrej wierze podpisałem jeden dokument, być może obarczony błędami formalnymi. A to że panowie Tobijański i Bosek bezprawnie (co potwierdziły sądy gospodarcze) uniemożliwiali większościowemu udziałowcowi ich odwołanie, sądu karnego już nie interesowało — nie kryje irytacji Daniel Mzyk.

Została „wydmuszka”

Tobijański i Bosek zostali odwołani dopiero w kwietniu 2005 r., i to dzięki temu, że sąd upoważnił Daniela Mzyka do zwołania walnego. Wcześniej dzisiejszy szef Pagedu kilka razy wnioskował o to do Tobijańskiego i Boska. Ci nie reagowali, twierdząc, że w związku z odbyciem dwóch walnych w sierpniu 2002 r. istnieją wątpliwości, czy są członkami zarządu BMT Sport.

— Tych wątpliwości nie mieli, podejmując jako zarząd uchwałę o sprzedaży majątku spółki, a właściwie o jego bezprawnym wyprowadzeniu — zarzuca Edmund Mzyk.

Powołuje się na akt oskarżenia, jaki w maju 2011 r. trafił do częstochowskiego sądu. Prokuratura zarzuca w nim Tobijańskiemu i Boskowi popełnienie przestępstw nierzetelnego prowadzenia ksiąg rachunkowych, używania podrobionych dokumentów i niezłożenia w terminie wniosku o upadłość BMT Sport. Przede wszystkim jednak: wyrządzenia spółce szkód na ponad 4,3 mln zł poprzez bezprawne wyprowadzenie z niej (po sierpniu 2002 r.) majątku do innych firm, m.in. powiązanych z Tobijańskim i Boskiem.

— O tej sprawie proszę rozmawiać z panem Januszem. On się zajmował zarządzaniem BMT Sport i odpowie na wszystkie pytania — ucina Ryszard Bosek.

Niepotwierdzone zarzuty

Janusz Tobijański zwraca uwagę, że w sprawie Edmunda i Daniela Mzyków jest wyrok, a w jego i Ryszarda Boska — nie. Dodaje, że „nie jest jednoznaczne, że w ogóle sąd się nią zajmie”. Chodzi o to, że Tobijański i Bosek wnieśli o zwrot śledztwa przeciw nim do prokuratury (sąd nie rozpatrzył jeszcze tego wniosku).

Tobijański przysłał też oświadczenie, które zgodnie z jego żądaniem cytujemy w całości: „Zachęcam Pana do: a) niekorzystania przy formułowaniu następnych pytań z tego samego źródła, z którego skorzystał Pan przy ustaleniu numeru mojego telefonu, b) spokojnego (tak jak ja to robię) czekania na wyrok w naszej sprawie.

Aby jednocześnie nabrał Pan dystansu, do sprawy zachęcam do oglądania programu telewizyjnego w Polsacie pod nazwą „Państwo w państwie”, który jest emitowany w każdą niedzielę o godzinie 19.30, a powtórki emitowane są na kanałach Polsat News i Polsat 2. Pragnę nadmienić, iż „Puls Biznesu” jest współuczestnikiem tej audycji.

Jeśli chce Pan zasięgnąć informacji o ludziach, których dotyczy wyrok z Pańskiego pierwszego pytania i o mnie proszę o zapoznanie się z łamami Pańskiego pisma dotyczącymi tychże osób (artykuł „PB” z 27.10.2010 r. „Pioneer uderza w Edmunda Mzyka” oraz w dzienniku „Parkiet” również z 27.10.2010 r.) oraz materiałów, które znajdują się w KNF”.

Artykuły dotyczyły zawiadomienia, jakie do KNF złożył Pioneer Pekao TFI. Sugerował w nim, że Edmund i Daniel Mzykowie oraz ich współpracownicy mogli działać na szkodę Yawalu, nie wypełniać obowiązków informacyjnych i manipulować kursem Pagedu.

— Sprawa była wyjaśniana, nie stwierdzono naruszeń — mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.