Owerko i Brzoska zmieniają szyld

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2022-10-11 20:00

Połączone Bakalland i Purella będą działać w ramach nowej grupy FoodWell. To wstęp do ekspansji na nowe rynki.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są cele sprzedażowe grupy FoodWell
  • w jakich kategoriach spożywczych zamierza się rozwijać
  • które rynki zagraniczne są dla niej priorytetem i jaką ma na nich strategię ekspansji
  • jak rosnące koszty wpływają na biznes
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

10 miesięcy temu ogłoszono, że Rafał Brzoska wchodzi, a Marian Owerko wraca do Bakallandu, sporego producenta spożywczego, którego w ostatnich latach kontrolował fundusz Innova. Transakcję sfinalizowano w lutym, a już dwa miesiące później nowi właściciele dołączyli do Bakallandu kolejną spółkę, uzgadniając warunki połączenia z firmą Purella, produkującą zdrowe przekąski i znanej m.in. z zaangażowania kapitałowego oraz marketingowego Ewy Chodakowskiej.

Teraz połączona grupa zmienia szyld i ogłasza nową strategię.

— Będziemy teraz działali pod nazwą FoodWell. Czas na zmianę nazwy korporacyjnej był najwyższy, bo mamy w portfelu pięć silnych marek i nasz biznes to już zdecydowanie nie tylko bakalie. Zamierzamy rozwijać się w nowych kategoriach, koncentrując się na żywności zdrowej, roślinnej i funkcjonalnej. Celem strategicznym jest, by w ciągu kilku lat przychody przekroczyły 1 mld zł, a jednocześnie znacznie zwiększył się udział w sprzedaży rynków eksportowych i e-handlu — mówi Marian Owerko, prezes grupy.

Kolejny etap:
Kolejny etap:
Marian Owerko otworzył biznes w branży spożywczej ponad trzy dekady temu. Kierowany przez niego Bakalland był na warszawskiej giełdzie, a potem znalazł się w portfelu funduszu Innova. W tym roku przedsiębiorca wrócił za stery firmy ze wsparciem kapitałowym Rafała Brzoski i zapowiada znaczne zwiększenie skali działalności.
materiały prasowe

Eksportowe plany

Fundamentem grupy FoodWell jest Bakalland, duży producent bakalii oraz wytwarzanych z nich produktów (np. płatków i batonów owocowych). Poza tym w grupie jest jeszcze marka Delecta, specjalizująca się w ciastach i dodatkach do ciast, oraz Anatol, kojarzony głównie z kawą zbożową. W tym roku dołączyły do nich marki Purella i BeRaw.

— Potrzeby i oczekiwania klientów się zmieniają, więc producenci muszą ewoluować. Obserwujemy to, co dzieje się na bardziej rozwiniętych rynkach i bez wątpienia zyskującym na popularności trendem są roślinne zamienniki mięsa i mleka. Będziemy inwestować w tę kategorię i rozwijać własne produkty, ale zamierzamy robić to stopniowo — trend jest widoczny, co z wielu powodów nas cieszy. Zresztą na zamiennikach się znamy, a Anatol produkuje zamiennik kawy, czyli kawę zbożową, od 1816 r. — mówi Marian Owerko.

W ubiegłym roku Bakalland — jeszcze bez Purelli — miał nieco ponad 500 mln zł przychodów. Przyłączona firma dodała do tego wyniku kilkadziesiąt milionów złotych. Produkty grupy trafiają przede wszystkim do klientów w Polsce.

— Eksport odpowiada obecnie za około 12 proc. przychodów. Do tej pory podchodziliśmy do niego oportunistycznie: wystawialiśmy się na targach i jeśli jakiś dystrybutor lub sieć handlowa składali ciekawą ofertę, to nawiązywaliśmy współpracę. Dlatego naszymi znaczącymi rynkami eksportowymi są np. Japonia, Hongkong, RPA, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wietnam czy Grecja. Sprzedajemy tam głównie batony i płatki śniadaniowe. Bakalie są dopiero na trzecim miejscu — mówi prezes grupy FoodWell.

Teraz ekspansja zagraniczna ma być realizowana według konkretnego planu.

— Stawiamy na Europę Centralną i Zachodnią, a w drugiej kolejności na USA. W Europie interesują nas przede wszystkim rynki skandynawskie i kraje niemieckojęzyczne, gdzie producenci spożywczy osiągają wysoką rentowność. Skandynawia jest najciekawsza — siła nabywcza konsumentów jest tam bardzo wysoka, a jednocześnie lokalna produkcja nie pokrywa zapotrzebowania i w naszych kategoriach sklepy zaopatrywane są przez firmy z Niemiec czy Holandii. Chcemy zbudować tam silną pozycję we współpracy z lokalnymi dystrybutorami i zamierzamy inwestować w marketing naszych marek, by zwiększyć ich rozpoznawalność. Jednocześnie nie wykluczamy współpracy z lokalnymi sieciami handlowymi i sprzedaży produktów pod ich markami — mówi Marian Owerko.

Transakcje na horyzoncie

FoodWell rozważa też przejęcia lokalnych marek w krajach skandynawskich i niemieckojęzycznych.

— Nie jesteśmy obecnie w żadnym procesie transakcyjnym, ale sondujemy rynek i przyglądamy się okazjom inwestycyjnym. Marki naszej grupy są znane w Polsce, ale za granicą ich rozpoznawalność trzeba budować od zera, więc przejęcie mogłoby nam ułatwić ekspansję. Fundamentem będzie jednak organiczny rozwój sprzedaży w tych krajach — zapewnia Marian Owerko.

Grupa wierzy też we wzrost zainteresowania konsumentów zakupem żywności w internecie.

— E-commerce ma obecnie niewielki udział w naszych obrotach, ale za kilka lat powinien przekroczyć 10 proc. Mamy już dobrze rozwijającą się platformę B2B eBakalland, na której sklepy mogą samodzielnie zamawiać nasze produkty. Purella natomiast zbudowała sobie wierną bazę klientek zamawiających przez internet jej produkty. Uważamy, że dla kategorii takich jak żywność funkcjonalna i superfoods e-commerce jest bardzo perspektywicznym kanałem dystrybucji — mówi prezes grupy.

Rosnące koszty

W ujawnionych założeniach strategii FoodWell nie ma jednego — przewidywanej wysokości nakładów inwestycyjnych. Grupa ma fabryki we Włocławku, Janowie Podlaskim i Białymstoku, w których pracuje około 400 osób.

— Będziemy inwestować w unowocześnienie produkcji we Włocławku, by moce zakładu pozwoliły na prowadzenie biznesu w większej skali. W dalszej perspektywie może pojawić się potrzeba uruchomienia oddzielnej fabryki zamienników mięsa, ale decyzję w tej sprawie podejmiemy, gdy uzasadni to popyt na takie produkty — mówi Marian Owerko.

Na razie grupa, podobnie jak inni producenci spożywczy, boryka się z gwałtownie rosnącymi kosztami.

— Jak wszyscy mamy do czynienia z kilkakrotnym wzrostem kosztów energii i gazu. Ten ostatni jest szczególnie dotkliwy dla kategorii kawy zbożowej, przy której produkcji zużywa się dużo tego surowca. Dodatkowym obciążeniem jest znaczny wzrost cen zbóż oraz oleju słonecznikowego, którego głównymi producentami były Rosja i Ukraina. W tych warunkach optymalizujemy co się da w procesie produkcyjnym, ale oczywiście tak radykalny wzrost kosztów musi odbić się na cenach detalicznych. Jestem w tej branży od ponad 31 lat, a to pewnie najtrudniejsze otoczenie, w jakim przyszło mi działać, ale robimy wszystko, by zachować rentowność — mówi Marian Owerko.