P-Line będzie handlować prądem z zagranicą

Agnieszka Berger
opublikowano: 2001-11-02 00:00

Firma P-Line, handlująca energią elektryczną i węglem, zamierza zbudować cztery transgraniczne linie 110 kV, łączące Polskę z Rosją, Czechami i Niemcami. Łączny koszt realizacji tych projektów przekroczy 20 mln USD (80 mln zł).

P-Line, firma zajmująca się handlem energią elektryczną i węglem, przygotowuje projekt budowy czterech transgranicznych linii przesyłowych.

Najbardziej zaawansowane są przygotowania do budowy połączenia Polska-Rosja. Według Ryszarda Drzazgi, prezesa spółki P-Line — organizatora przedsięwzięcia — prąd popłynie linią 110 kV, łączącą sieć Elbląskiego Zakładu Energetycznego z obwodem kaliningradzkim w październiku przyszłego roku.

— Parafowaliśmy już umowę z EZE i rosyjskim RAO Energetyka. Podpisanie kontraktu nastąpi w połowie listopada 2001 r. Żeby zakończyć inwestycję w październiku przyszłego roku, musimy rozpocząć budowę w marcu. Koszt projektu nie powinien przekroczyć 2,5-2,8 mln USD (ponad 10 mln zł) — mówi Ryszard Drzazga.

P-Line będzie operatorem nowej linii i pośrednikiem w handlu przesyłaną nią energią. Według prezesa, prąd będzie płynął nie tylko z Rosji do Polski, ale też w przeciwnym kierunku.

— Będziemy wykorzystywali różnicę stref czasowych i wynikającą z niej rozbieżność szczytów energetycznych. Podczas naszego szczytu dobowego będziemy sprowadzać tańszy prąd z Rosji i odwrotnie — twierdzi Ryszard Drzazga.

— Poza tym obwód kaliningradzki jest całkowicie uzależniony od elektrowni atomowej Ignalina. Połączenie z polskim systemem energetycznym będzie więc dla Rosji elementem dywersyfikacji źródeł dostaw — dodaje szef P-Line.

Według Ryszarda Drzazgi, z Rosji do Polski będzie płynąć rocznie 150-200 tys. MWh energii, a w drugą stronę — 250-300 tys. MWh. Po naszej stronie granicy największym odbiorcą rosyjskiego prądu ma być EZE. Część energii ma trafiać do sieci Zakładu Energetycznego Olsztyn.

Poza projektem rosyjskim P-Line planuje budowę kolejnych trzech linii transgranicznych o napięciu 110 kV. Dwie z nich mają łączyć Polskę z Niemcami, a trzecia — z Czechami. Przewidywane obciążenia każdego z połączeń wynoszą około 100 MW.

— Łączny koszt realizacji tych trzech projektów szacujemy na 20 mln USD (ponad 80 mln zł). Inwestycje powinny zwrócić się bardzo szybko, bo w trzy lata — mówi prezes P-Line.

Ryszard Drzazga nie ujawnia planowanej lokalizacji połączeń, tłumacząc to ostrą konkurencją w branży. Najaktywniejsze są w tej dziedzinie same zakłady energetyczne — zwłaszcza zlokalizowane na granicy wschodniej. Dystrybutorzy próbują łączyć się z zagranicznymi dostawcami tańszej energii we własnym zakresie.

Próbę połączenia sieci lubelskiej spółki dystrybucyjnej Lubzel z białoruską elektrownią Bieriezowska podjęła także spółka Heat Poland. Niestety, choć linia 110 kV jest już gotowa, prąd nie płynie z Białorusi do Polski. Na uruchomienie połączenia nie zgadzają się Polskie Sieci Elektroenergetyczne — operator krajowego systemu przesyłowego. Według PSE, Białorusini nie spełniają niektórych norm jakościowych obowiązujących w Polsce. Niedawno w sprawę uruchomienia linii Bieriezowska-Lubzel zaangażowało się P-Line. Według Ryszarda Drzazgi, prąd powinien nią popłynąć od 1 stycznia 2002 r.

— Jesteśmy przekonani, że uda nam się dojść do porozumienia z PSE. Rzeczywiście blok energetyczny, z którego ma płynąć energia, nie ma dodatkowego wyłącznika wymaganego przez operatora. Takich wyłączników nie ma jednak również większość polskich elektrowni i nie zakłóca to pracy naszego systemu. Poza tym Białorusini deklarują, że zainstalują wymagane przez PSE urządzenie w ramach przyszłorocznej modernizacji — dodaje prezes P-Line.

Łącznie z linią białoruską w Polsce istnieją obecnie trzy transgraniczne linie 110 kV. Dwie pozostałe znajdują się na granicy z Czechami i należą do zakładów z Bielska-Białej, Jeleniej Góry i Wałbrzycha.

Ponadto funkcjonuje kilka linii najwyższych napięć. Wszystkie poza kablem Polska-Szwecja należą do PSE.