Ponad tydzień temu ujawniliśmy, że stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niegospodarności przy inwestycjach spółki PKP Polskie Linie Kolejowe (PKP PLK) oraz że jednym z projektów wziętych pod lupę przez śledczych są prace na linii kolejowej nr 1 na odcinku Częstochowa—Zawiercie. Ten projekt, wart około 0,5 mld zł, objęty jest też tzw. Paktem Uczciwości – narzędziem unijnym, mającym przeciwdziałać nadużyciom w zamówieniach publicznych. Polega on na tym, że zamawiający (PKP PLK) i wykonawca (ZUE) podpisują porozumienie z partnerem społecznym, który ma monitorować realizację kontraktu. W Polsce tym partnerem jest Fundacja Batorego.
— Pozytywnie odbieramy to, że spółka PKP PLK podjęła decyzję o udziale w pilotażu Paktu Uczciwości i aż do tej pory w nim wytrwała. Niestety, monitoring zdążył już wykazać, że realizacja zamówienia publicznego i nadzór nad nim przebiegają w sposób daleki od ideału, ale nasza ocena nie jest całkowicie negatywna — mówią Grzegorz Makowski i Marcin Waszak z Fundacji Batorego.
„Największe nieprawidłowości i zaniedbania” dotyczyły dotychczas kwestii przejścia podziemnego w Poraju.
— Problem naszym zdaniem można było już dawno rozwiązać, z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych stron — wykonawcy, użytkowników linii, Komisji Europejskiej i w końcu PKP PLK — twierdzą Grzegorz Makowski i Marcin Waszak.
Zgodnie z kontraktem z ZUE w Poraju miało powstać przejście w poziomie szyn. Już w grudniu 2018 r. PKP PLK poinformowały jednak Fundację Batorego, że względy bezpieczeństwa oraz wymagane przez przepisy parametry powodują, że konieczna będzie jednak budowa przejścia podziemnego. W kwietniu 2019 r. biuro prasowe PKP PLK w oficjalnym komunikacie potwierdziło: w Poraju powstanie „nowe przejście podziemne”, które „zapewni bezpieczne dojście na perony”.
W styczniu 2020 r. ZUE uzyskało pozwolenie na budowę tunelu, kilka miesięcy później ruszyło z budową, ale po zrealizowaniu około 80 proc. prac wstrzymało je. Powód? 22 września 2020 r. zarząd PKP PLK nie wyraził zgody na budowę przejścia w Poraju, twierdząc, że… nie wiedział, że w ogóle jest budowane. Zdaniem Fundacji Batorego to „każe wątpić w skuteczność prowadzonego nadzoru nad robotami“.
PKP PLK w październiku 2020 r. przeprowadziły audyt wewnętrzny i zapewne w jego wyniku złożyły zawiadomienie do prokuratury na swoich pracowników. Głównie byłą już dyrektor projektu, która zdaniem zarządu PKP PLK miała przekroczyć swoje kompetencje, zlecając ZUE prace wycenione przez tę firmę na ponad 15 mln zł (dziś trwa spór, bo operator linii kolejowych za bezsporną uważa kwotę 10,4 mln zł).
Zdaniem Fundacji Batorego ZUE „miało prawo działać w przekonaniu, że PKP PLK zgodziła się na roboty” i „ma podstawę do dochodzenia roszczeń wobec PKP PLK”. Zaniepokojenie sposobem realizacji i rozliczenia projektu wyraziły też Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Centrum Unijnych Programów Transportowych.
Resort zaproponował ostatnio nawet przeprowadzenie „niezależnego audytu” inwestycji, co może sugerować, że nie dowierza wynikom wewnętrznego audytu „peelki”. Do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości wstrzymano też certyfikację wydatków projektu z funduszy unijnych.
Równolegle PKP PLK wystąpiła o wydłużenie kwalifikowania wydatków projektu z końca marca 2021 r. do końca sierpnia 2021 r. Zarząd kolejowej spółki na początku marca miał też podjąć decyzję o skierowaniu sprawy przejścia w Poraju do mediacji przed sądem polubownym przy Prokuratorii Generalnej. Na razie to nie nastąpiło. W Poraju natomiast wciąż funkcjonuje prowizoryczne przejście, jak twierdzi Fundacja Batorego — „nie dość, że mało komfortowe, to też niebezpieczne”.