Wczorajsza sesja przyniosła dalsze osłabienie się złotego. Kurs EUR/PLN pokonał poziom 4,28, a USD/PLN naruszył okolice 3,3200. Dzisiaj przed otwarciem rynku za jedno euro płacono aż 4,3018 zł, a za dolara 3,3278 zł. Poziomy te okazały się jednak najwyższymi i nie wykluczone, że na parę tygodni.
To co obserwowaliśmy w ostatnich dniach, a zwłaszcza wczoraj było istną emocjonalną spiralą spadków naszej waluty. W takiej sytuacji zachowanie się rynku przypomina przysłowiowe „harce słonia w składzie porcelany” i kursy mają tendencję do wyraźnego przerysowywania. Wczoraj słabsze były także waluty regionu, do czego przyczyniła się m.in. decyzja czeskiego banku centralnego do obniżenia stóp procentowych poniżej poziomu obowiązującego w strefie euro (1,75 proc.). U nas główną informacją podawaną przez agencje były opinie Międzynarodowego Funduszu Walutowego na temat Polski, choć w niczym one nie zaskoczyły i w efekcie zostały przez rynek zignorowane. Zdaniem MFW wzrost gospodarczy w tym roku wyniesie około 4 proc. i istnieje ryzyko, że odczyt ten może być gorszy. Eksperci MFW dobrze jednak ocenili wczorajszą decyzję o obniżce stóp i zmianie nastawienia - w opinii Susan Schandler zmiana nastawienia przez RPP może oznaczać przejście do polityki "małych kroków". Dodano, że w II połowie roku wskaźnik inflacji może spaść poniżej 2,5 proc. r/r i w te okolice powróci dopiero w końcu 2006 r. W kwestii przyjęcia euro stwierdzono, że wiele zależy od działań nowego rządu, zwłaszcza w kwestii reform finansów publicznych. Jednocześnie poparto obecną politykę nie interweniowania na rynku walutowym. Kolejną informacją dnia, były opublikowane późnym popołudniem przez resort finansów wyniki przetargu zamiany obligacji. I tak sprzedano papiery o łącznej wartości 1,24 mld zł – to niewiele wobec tego co było oferowane.
Dzisiaj rano w wywiadzie dla publicznego radia, doradca prezydenta Dariusz Szymczycha przyznał, że prezydent prowadzi rozmowy z premierem Belką, aby ten nie rezygnował ze stanowiska, jeżeli Sejm nie podejmie decyzji o samorozwiązaniu. Dodał tym samym, że ewentualna dymisja szefa rządu nie zostałaby przez Aleksandra Kwaśniewskiego przyjęta. Do 5 maja, czyli zaplanowanego terminu sejmowego głosowania może być jeszcze gorąco. Wydaje się jednak, iż obawy zagranicznych inwestorów odnośnie naszej polityki są mocno przesadzone, co już w II połowie maja powinno znaleźć swoje przełożenie w umocnieniu się kursu złotego. Podobnie sprawa ma się z francuskim referendum zaplanowanym na 29 maja. Wczoraj pisaliśmy, że obecne wysokie poziomy walut można wykorzystać do ich sprzedaży za złote. Dzisiaj także to podtrzymujemy. Silnym oporem dla EUR/PLN , który nie powinien zostać naruszony są dzisiejsze, ranne okolice 4,30, a najbliższym wsparciem jest 4,27. W perspektywie kilku tygodni notowania euro powinny zmierzać w kierunku 4,20. Z kolei dla USD/PLN silnym oporem są również dzisiejsze, ranne 3,32 (dodatkowo wyznaczane przez zniesienie Fibonacciego), a najbliższym wsparciem rejon 3,28. Notowania złotego, a zwłaszcza USD/PLN będą także determinowane przez zachowanie się EUR/USD, który powinien wejść w nową falę wzrostową trwającą przynajmniej do wakacji. Podsumowując, w perspektywie kilku tygodni kurs USD/PLN powinien zmierzać w okolice 3,19-3,20. Wracając do danych makroekonomicznych – dzisiaj o godz. 16:00 opublikowane zostaną dane o bilansie płatniczym za luty (progn. 75 mln EUR deficytu). Dzisiaj inwestorzy będą obserwować także sytuację na Słowacji, gdzie rano tamtejszy bank centralny interweniował w celu umocnienia korony.
Rynek EUR/USD
Wczorajsza sesja przyniosła bardzo istotne informacje, które najpewniej okażą się bardzo istotne z punktu widzenia i dolara i giełd. „Najpewniej”, gdyż wczoraj rynek wyraźnie chciał zignorować informacje, które się pojawiły i próbował skoncentrować się tylko na jednym elemencie (inflacji). Tymczasem z opublikowanych wczoraj o godz. 14:30 danych z USA wynika, że wzrost amerykańskiego PKB w I kwartale był gorszy niż oczekiwano (3,1 proc. kw/kw) i był najniższy od I kw. 2003 r., ale jednocześnie obserwowany przez FED inflacyjny wskaźnik PCE Core wzrósł o 2,2 proc. wobec 1,7 proc. w IV kw. 2004 r. Nawet nie wnikając szczegółowo w dane widać, że wcześniejsze obawy co do możliwości wystąpienia stagflacji w największej światowej gospodarce zaczynają się pomału materializować. To jedna z najgorszych mieszanek jaką można sobie wyobrazić i niewątpliwie amerykański FED będzie miał trudny orzech do zgryzienia. Patrząc na zachowanie się rynku długu widać, że rynek zaczyna dostosowywać się do myśli, że podwyżki stóp procentowych zakończą się w tym roku na poziomie 3,5 proc. (obecnie 2,75 proc.) wobec prognozowanych jeszcze kilka tygodni temu 4,0 proc. – wczoraj rentowności obligacji rządowych dalej spadały. Co ciekawe negatywnej reakcji nie było na rynku walutowym – dolarowy indeks zyskał jeszcze wczoraj na wartości. Jednak jak mówią co się odwlecze to nie uciecze i dzisiaj rano kurs EUR/USD pokonał strefę oporu 1,2940-1,2960.
Na rynku znów zaczęło mówić się głośno o chińskim juanie, zwłaszcza, że zarówno w Chinach jak i w Japonii rozpoczynają się trwające blisko tydzień święta narodowe, podczas których aktywność tamtejszych rynków ( i najpewniej całej Azji) będzie niższa niż zazwyczaj. W kwestii rewaluacji chińskiej waluty nadal napływają jednak sprzeczne informacje i tak naprawdę trudno jest jednoznacznie określić kiedy do takiej operacji rzeczywiście dojdzie – w każdym razie presja na Chińczyków staje się coraz większa. Z istotnych informacji makro rynek będzie zwracał dzisiaj uwagę na publikowane dane o nastrojach w Eurostrefie o godz. 11:00, a także kolejny pakiet kluczowych danych ze Stanów: PCE Deflator za marzec, nastroje konsumentów Uniwersytetu Michigan na koniec kwietnia, a także indeks aktywności Chicago PMI. Wszystkie te informacje mogą okazać się gorszymi dla dolara.
Z technicznego punktu widzenia można założyć, że rynek EUR/USD rozpoczyna właśnie nową falę wzrostową, która zakończy się najwcześniej w wakacje i to raczej nie niżej niż na poziomie 1,35. Poza obawami o stagflację w USA ponownie zacznie się mówić o problemach deficytów USA, które tak naprawdę nie zostały rozwiązane (poza deklaracjami). Wczoraj amerykański Kongres głosami republikanów zaaprobował przyszłoroczny budżet o którym najpewniej również będzie się dyskutować. Podsumowując, na dzisiaj wsparciem są okolice 1,2940-60, a oporem okolice 1,30. Rynek powinien sukcesywnie zmierzać na północ.
Marek Rogalski