Palladia: Rynki weszły w okres korekty

Palladia Capital Markets
opublikowano: 2005-09-06 10:00

Ze sfery makro pojawia się coraz więcej informacji mogących w krótkim terminie świadczyć przeciwko naszej walucie. Wczoraj po południu minister Gronicki potwierdził wcześniejsze spekulacje, iż przyszłoroczny deficyt budżetu może być wyższy od wcześniejszych założeń. I tak ma on wynieść 32,6 mld zł przy dochodach na poziomie 189,2 mld zł i wydatkach 221,8 mld zł.

Ze sfery makro pojawia się coraz więcej informacji mogących w krótkim terminie świadczyć przeciwko naszej walucie. Wczoraj po południu minister Gronicki potwierdził wcześniejsze spekulacje, iż przyszłoroczny deficyt budżetu może być wyższy od wcześniejszych założeń. I tak ma on wynieść 32,6 mld zł przy dochodach na poziomie 189,2 mld zł i wydatkach 221,8 mld zł. Wprawdzie nadal mieści się to w granicach podawanych wcześniej widełek (28-34 mld zł), jednak na tle wcześniejszych deklaracji resortu nie wygląda to najlepiej. Pozytywne mogą być wprawdzie założenia, iż wzrost gospodarczy przyspieszy do 4,3 proc. r/r, a średnioroczna inflacja spadnie do 1,5 proc. r/r. Pytanie jednak czy rzeczywistość podobnie jak w tym roku nie zmusi do rewizji w dół. Na razie rynki zakładają, że opozycja zaproponuje swoją, lepszą wersję budżetu. Tymczasem dzisiaj projekt resortu finansów zostanie przedstawiony na posiedzeniu rządu. Najpewniej też omawiana będzie kwestia przyszłorocznej akcyzy. Wczorajsza decyzja o jej 25 groszowej obniżce na paliwa jest tylko krótkookresowa, a resort zapowiada jej podwyżkę w przyszłym roku. Mimo tego całe to zamieszanie sprawia jednak, że spadają szanse co do realizacji "ambitnego planu" przyjęcia euro w roku 2009 r. Szanse to były i tak niewielkie, jednak wczoraj analitycy agencji FITCH zwrócili uwagę na to szerszą uwagę - nieznacznie dostało się Polsce i jej sąsiadom (Węgrom i Czechom). Ze sfery polityki - negatywnie mogą zostać odebrane także weekendowe deklaracje PO i PiS co do nacjonalizacji części przesyłowej PGNiG po wyborach. Z drugiej strony może być to tylko gra przedwyborcza, której celem ma być zabranie części elektoratu Pis. Najnowszy sondaż Gfk pokazuje, że poparcie dla PO zbliża się do 40 proc. Z rynku długu - wczoraj resort finansów poinformował, że podczas środowej aukcji 2-letnich obligacji wartość oferty wyniesie 2,0 mld zł, co jest dolną granicą przedziału. Z jednej strony takie posunięcie może dziwić w kontekście dosyć dobrych nastrojów panujących na rynku, z drugiej ostatnie informacje napływające z Ministerstwa Finansów pokazywały, iż zamierza realizować ono politykę wydłużenia zapadalności długu. Ministerstwo finansów poinformowało również, iż nie zamierza na razie sprzedawać walut na rynku dla bieżących potrzeb budżetowych.

Technika pokazuje, iż poniedziałkowa sesja może okazać się przełomowa. Utworzone zostały świece świadczące o tym, iż kolejne dni mogą przynieść głębszą korektę wcześniejszego umocnienia się naszej waluty. Pierwszym celem dla EUR/PLN są okolice 3,97, a kolejnym 3,9950-4,00. Wsparciem jest rejon 3,94. W przypadku USD/PLN jako opór można wyznaczyć rejon 3,20, a wsparcia to 3,15.

Rynek międzynarodowy:

Poniedziałkowa sesja na rynku EUR/USD zapoczątkowała korektę jego wcześniejszych sporych wzrostów. Ruch ten był wyraźniejszy dzisiaj rano. Po godz. 9:30 za jedno euro płacono już 1,2458 wobec 1,2540 wczoraj po południu. Rynek uznał, że wcześniejsza korekta „zielonego” była zbyt gwałtowna, a szanse na podwyżkę stóp procentowych przez FED na posiedzeniu 20 września nie zostały zupełnie zaprzepaszczone.

Wczoraj ze względu na święto w Stanach Zjednoczonych sprawiło, że aktywność inwestorów była nieco niższa niż zazwyczaj. Rynek nie otrzymał także zbyt wielu informacji. Jedynie o godz. 10:00 nadeszły dane o indeksie PMI w sektorze usług, które były zgodne z oczekiwaniami. W sierpniu spadł on do 53,3 pkt. Dzisiaj uwaga inwestorów skupi się na danych o lipcowej sprzedaży detalicznej w strefie euro i indeksie ISM dla sektora usług w USA. Dodatkowo już jutro rozpoczyna się wizyta prezydenta Chin w Waszyngtonie. Informacje te mogą zaszkodzić dolarowi (gorsze dane makro i plotki o kolejnej rewaluacji juana), chociaż z drugiej strony ich negatywny wpływ może być już w cenach.

Analiza techniczna pokazywała wczoraj, że korekta spadkowa na EUR/USD w tym tygodniu jest dosyć prawdopodobna. Jej pierwszym celem były okolice 1,2450, chociaż może się ona pogłębić w rejon 1,2350-1,24.

Marek Rogalski