Przez ostatnie lata część ekonomistów wmawiała Polakom, że podatek liniowy jest kuriozalnym wymysłem skrajnych liberałów, a radykalne zmniejszenie podatków to populistyczne hasło wyborcze. Oczywiście nie istnieje żadna uniwersalna recepta na poprawę koniunktury gospodarczej, ale system podatkowy to jeden z ważniejszych wyznaczników opłacalności inwestycji w danym kraju. Zresztą podatek liniowy to nie tylko teoria. Najgłośniejszy ostatnio jest oczywiście przykład Rosji, ale na przykład w Unii Europejskiej liniowy podatek dla przedsiębiorców wprowadziła Irlandia. Na Zielonej Wyspie podatek od działalności wytwórczej wynosi dla wszystkich przedsiębiorców 10 proc. Specjaliści są zgodni — właśnie odpowiednia polityka fiskalna spowodowała ogromny napływ inwestycji zagranicznych do tego kraju. Władze Irlandii nie zamierzają zmieniać systemu podatkowego dla przedsiębiorców na progresywny — po prostu nie rezygnuje się z tego, co sprawdzone. Z podatku liniowego nie każdy będzie zadowolony, a najmniej ci, którzy dobrze orientują się w zawiłościach zwolnień podatkowych. Jednolita stawka oznacza przecież koniec zwolnień, luk prawnych i niejednoznacznych interpretacji. Prosty, jasny system podatkowy jest korzystny i dla państwa, i dla biznesu — w końcu wypadałoby skończyć z modelem, w którym państwo jawi się jako kłusownik, zastawiający fiskalne sidła na przedsiębiorcę.
Beniamin Krasicki członek zarządu Falcka